tag:blogger.com,1999:blog-71404206525581277492024-02-20T19:41:17.185+01:00Blog SEO | SEM | O internecieBlog poświęcony metodom pozycjonowania, ze wskazaniem na White Hat SEO. Prezentuję na nim testy, nowości i ciekawostki z branży, ale nie brak tu nieco luźniejszego podejścia do medium, jakim jest Internet.O SEO i SEMhttp://www.blogger.com/profile/17948588638494333233noreply@blogger.comBlogger109125tag:blogger.com,1999:blog-7140420652558127749.post-39930954386370793172018-12-04T08:16:00.000+01:002018-12-04T14:37:27.514+01:00WTF, Google?!<div style="text-align: justify;">
To, co dzieje się ostatnio w SERP-ach przypomina rzeź niewiniątek. Skoki pozycji niektórych słów kluczowych przypominają wyczyny akrobatów w cyrku, a obserwując zmiany na przestrzeni ostatnich kilkunastu tygodni, przed oczami widzę istne sinusoidy. No, nie wszędzie, część serwisów trzyma mi się całkiem nieźle, ale wszystkie bez wyjątku odnotowały większe lub mniejsze zmiany.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, że Googlarze brzmią jak zacięta płyta i przyciskani do muru przez Schwartza z Seroundtable, powtarzają w kółko "Wprowadzamy kilka tysięcy zmian w algorytmie w skali roku". No świetnie, wierzę w to bezsprzecznie, ale od sierpnia te zmiany są jednak dość znaczące i obejmują serwisy na całym świecie - o różnej tematyce, różniące się zawartością merytoryczną i profilem linków. I, z tego co czytam na zagranicznych forach, wszystkie te serwisy dostały "po łbie".</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przypomina mi się "zlot" SEOwców w Katowicach na początku 2012 roku, kiedy to zgromadzeni w jednym pomieszczeniu i "zbici w kupę" pozycjonerzy z całego kraju (sporo nas było, z 40 sztuk?) wsłuchiwali się w przekazywane przez Artura Strzeleckiego informacje odnośnie zmian w Google. Tyle, że wtedy przynajmniej wiadomo było, o co chodzi - narodziła się Panda i Pingwin, wywracając do góry nogami wszystko, cokolwiek wiadomo było o promowaniu stron (przed tymi algorytmami, zajęciu przyjemnym i wręcz relaksującym). Teraz natomiast nie wiadomo nic. No, poza oczywistymi huśtawkami w SERP. Przyczyn natomiast doszukiwać musimy się sami, bo Google widać zacięło się na amen i więcej niż "Wprowadzamy kilka tysięcy (...)" nie jest w stanie z siebie wykrztusić.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Warunki pracy, bracia i siostry SEOwcy, mamy zatem kapitalne, bo chodzenie po "polu minowym", jakim od dość dawna jest działanie związane z promocją stron w Google, stało się jeszcze trudniejsze. I manewrowanie na owym polu może skończyć się w pewnym momencie wdepnięciem w googlowską minę - czego ani sobie, ani nikomu innemu działającemu w branży oczywiście nie życzę.<br />
<br />
[edit, po publikacji kilku komentarzy]<br />
<br />
1. Tak, wiadomo, że pytanie z tytułu jest mocno retoryczne, bo od lat Google napędza sobie Klientów (czyt. AdWords);<br />
2. Moje marudzenie na brak komunikacji ze strony Google wynika wyłącznie z tego, że obietnice tej wyszukiwarki (czyli "pomoc webmasterom" - i tworzenie w tym celu odrębnych narzędzi, wyznaczanie osób do "komunikacji") nijak się mają do rzeczywistości;<br />
3. Nie oczekuję, że ktoś z Google wyjdzie z plakatem reklamowym na ulicę, a na owym plakacie widnieć będą "podane na tacy" wskazówki "co aktualnie algorytm żre";<br />
4. Content, content, content - zgoda, sama jestem na to mocno wyczulona, ale nawet strony z mojego "poligonu testowego", które są bogate w unikalną treść, zaliczyły w ostatnich miesiącach "skoki";<br />
5. Oczywiście mam strony, które wahań pozycji nie odczuły praktycznie wcale, ale są one promowane lokalnie na hasła niszowe (więc nie biorę ich tak bardzo pod uwagę, przy spoglądaniu na całość). Większe serwisy, promowane na całą Polskę i na dużą ilość słów kluczowych (~100), przynajmniej parę razy na miesiąc, odczuwały zawirowania. A i hasła nie należą do tych rzędu "Hodowla świnek morskich Wąchock".<br />
<br />
Coś się dzieje i zastanawiam się czy faktycznie mamy <b>wyłącznie do czynienia z aktualizacją głównego algorytmu</b> (jak twierdzą Googlarze) czy też przypadkiem nie okaże się, że do Pandy, Pingwina, Hummingbirda, Oposa etc. nie dołączył kolejny "zwierzak" ;) Naturalne wydaje mi się, że skoro się zajmuje jakąś tematyką i widzi, że coś się dzieje, usiłuje się dojść do sedna sprawy. Gdybym nie czytała dyskusji branżowych, nie dyskutowała z ludźmi zajmującymi się SEO, to pewnie do dziś nie wiedziałabym o istnieniu np. Gołębia ;) Czasem warto wychylić głowę i rozejrzeć się dookoła, bo to, że strony trzymają pozycje dzisiaj nie oznacza, że jutro będzie tak samo (co przypomina mi pierwsze łupnięcie ze strony Google, którego efekty na polskiej scenie SEO doświadczyliśmy najwcześniej, według mojej wiedzy, ja i Radek Kubera - reszta towarzystwa miała jeszcze spokojne Boże Narodzenie, za to mało przyjemne wejście w Nowy Rok).<br />
<br /></div>
O SEO i SEMhttp://www.blogger.com/profile/17948588638494333233noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-7140420652558127749.post-23391951196513539962018-11-13T05:07:00.000+01:002018-11-13T05:07:20.245+01:00Kolejna aktualizacja w Google - tym razem rodem z "horroru"<div style="text-align: justify;">
Wydawałoby się, że po ostatnich <b>istotnych aktualizacjach algorytmu wyszukiwarki Google</b> (mających miejsce bez mała co miesiąc), nastąpi chwila na złapanie oddechu. Niestety - Google znów "namieszało" w wynikach wyszukiwania. I o ile poprzednie zmiany miały pewien sens (zauważyć można było zmiany w pozycjach względnie sensowne - w górę poszły strony bogate w content), tak tym razem zagraniczna branża SEO bije na alarm.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5HZughkXehRMiwlbYMXGFTKaTWSPxBmee3MhIxUx0M7gX2h_RtP07gJoT2CUTiWTmV00TGXPcXmf607mV81FXPpKU8AYnKG6yg5cWhGw8f4R_kXnPx-nltp0hYLHtQoK0fZcVD_-LdEA/s1600/horror-Google.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="horror Google" border="0" data-original-height="519" data-original-width="923" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5HZughkXehRMiwlbYMXGFTKaTWSPxBmee3MhIxUx0M7gX2h_RtP07gJoT2CUTiWTmV00TGXPcXmf607mV81FXPpKU8AYnKG6yg5cWhGw8f4R_kXnPx-nltp0hYLHtQoK0fZcVD_-LdEA/s640/horror-Google.png" title="horror w Google Creepy Update" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jak mówi jeden z SEOwców, wypowiadających się na blogu Seroundtable, niektóre pozycje słów kluczowych pozostały na swoich miejscach, inne zaczęły "skakać" (spadek jednego dnia o kilkadziesiąt miejsc, wzrost kolejnego). Inny z wypowiadających się webmasterów dodał, że znaczne zmiany w SERP odnotowuje niemal co godzinę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Najnowsza aktualizacja algorytmu została określona mianem "Creepy Search Algorithm Update" i trudno nie zgodzić się z tą nazwą. Tak gwałtownych zmian w pozycjach, mających miejsce z dnia na dzień i pozbawionych, mówiąc kolokwialnie, rąk i nóg, nie było już dawno.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na własnych stronach "poligonowych", służących mi do testowania różnych metod SEO, zauważyłam coś, co wprawiło mnie w osłupienie:</div>
<br />
<ul>
<li style="text-align: justify;">strony od dawna nie tknięte zmianami w obrębie linków wewnętrznych i zewnętrznych, <b>nie wzbogacanych o content</b> - poszybowały w górę;</li>
<li style="text-align: justify;">strony zadbane pod względem contentu, zaczęły zmieniać pozycje w sposób pozbawiony sensu - spadki na frazach występujących na dedykowanych im stronach (nie mówię o "keyword stuffing", ale o dobrze napisanych treściach "współgrających" z hasłami); w górę poszły z kolei <b>podstrony pod kątem contentu zaniedbane</b>;</li>
<li style="text-align: justify;">strony linkowane zewnętrznie z miejsc o zróżnicowanym TrustRank, odnotowały te same zmiany, co wyżej opisane.</li>
</ul>
<div style="text-align: justify;">
Mogę przychylić się do opinii jednego z użytkowników Seroundtable <b>określającego ostatnią zmianę algorytmu, jako absurdalną</b>. Podpisać się mogę też pod stwierdzeniem samego właściciela wspomnianego serwisu (Barry Schwartz), który podsumował swój wpis stwierdzeniem: <b>"Nie wiem co ma na celu ta aktualizacja, o ile cokolwiek, przynajmniej na razie"</b> (tłumaczenie własne).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mamy więc kolejne zamieszanie w SERP (tym razem prowadzące do naprawdę absurdalnych sytuacji, w których zadbane pod kątem treści i spraw pobocznych strony, zaczęły drastycznie tracić na pozycjach dla słów kluczowych, które dotąd - promowane "Jak Google przykazało" - trzymały się nieźle i poprzednie aktualizacje przetrzymały). Co ma na celu ta zmiana? Obawiam się, że tylko jedno - skuszenie właścicieli stron do korzystania z AdWords i napełniania kieszeni Google. Bo jak nie wiadomo o co chodzi, to zwykle chodzi o pieniądze...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Szczegółowe informacje o ostatnim "wybryku" wyszukiwarki, dostępne są <a href="https://www.seroundtable.com/google-halloween-search-algorithm-update-continues-26642.html" target="_blank">we wpisie Schwartza</a>, na którym m.in. opierałam się pisząc ten post.</div>
O SEO i SEMhttp://www.blogger.com/profile/17948588638494333233noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-7140420652558127749.post-72573205785279605812018-11-08T08:34:00.000+01:002018-11-25T10:26:19.573+01:00Odpowiedzi na (trudne?) pytania Klientów cz.2<div style="text-align: justify;">
Minęło blisko 2,5 roku, od kiedy pochyliłam się (ambitne określenie) nad tą problematyką. W Google jednak 2,5 roku to szmat czasu, na przestrzeni którego zmieniło się tak wiele, że pewnej zmianie uległy też pytania Klientów, którymi zasypywane są bądź agencje SEO, bądź personalnie - SEOwcy jako tacy. A już z pewnością zmieniły się (pod względem liczby argumentów), udzielane na owe pytania odpowiedzi. Postanowiłam zatem napisać coś na kształt aktualizacji do wpisu <a href="https://www.clearweb.pl/2016/05/odpowiedzi-na-trudne-pytania-klientow.html" target="_blank">Odpowiedzi na (trudne?) pytania Klientów</a>.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Do rzeczy jednak. Aktualnie najczęściej pojawiające się pytania,to istne TOP 5 (dotyczą one nie tylko pozycjonowania, ale reklamy w sieci jako takiej). No to jedziemy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><br /></b>
<b>Na szczycie podium pozostają niezmiennie dwa, z czego pierwsze brzmi następująco:</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-weight: 700;"><br /></span></div>
<b></b><br />
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxrIDn5A6dzdBbgiPTIZmmC64mcX1i0jMiPthSYh10n8OhssVzu6nrqhsqmrczqE2Ba09xk7Klvty0-RliJQBcxO_oVOAUEd7wLA2UwImkv8al8KP0rjLj_u8ckS-LpeppZ60yiXoDpko/s1600/wsciekly+biznesmen.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img alt="wściekły biznesmen" border="0" data-original-height="578" data-original-width="828" height="223" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxrIDn5A6dzdBbgiPTIZmmC64mcX1i0jMiPthSYh10n8OhssVzu6nrqhsqmrczqE2Ba09xk7Klvty0-RliJQBcxO_oVOAUEd7wLA2UwImkv8al8KP0rjLj_u8ckS-LpeppZ60yiXoDpko/s320/wsciekly+biznesmen.jpg" title="wściekły biznesmen" width="320" /></a></div>
<b>1. "Pani, dlaczego tak drogo?"</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W zasadzie większość uzasadnień podałam już dwa lata temu, przy czym podkreślę, że nadal nie stosuję stawek "zaporowych" - w końcu rozmawia się z ludźmi z branży i wymienia doświadczeniami, a liczne sondaże przeprowadzane przez osoby zajmujące się SEO dobitnie pokazują, że pozycjonowanie strony to w dzisiejszych czasach duży wydatek. O czym świadczą choćby wyniki ankiety SeoStation - poniżej mały wycinek odnośnie pobieranych stawek za promowanie stron (a całość dostępna pod adresem <a href="https://www.seostation.pl/wiedza/wyniki-ankiety-praca-seowca">https://www.seostation.pl/wiedza/wyniki-ankiety-praca-seowca</a>)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijqKo7WbjuWdwwqWb1IUt43mplWettJGaODZpJOxgA24vGFwsgbO3YzxOnxYM1VWvLnl_9OEsJnl-e4DkeiHdf2D6AWVd0bbKZHizl2_sAUsMOdpxOGbsatVhoofqv8Vpre2f4-PoHK_8/s1600/stawki_seo.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img alt="koszt pozycjonowania" border="0" data-original-height="108" data-original-width="676" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijqKo7WbjuWdwwqWb1IUt43mplWettJGaODZpJOxgA24vGFwsgbO3YzxOnxYM1VWvLnl_9OEsJnl-e4DkeiHdf2D6AWVd0bbKZHizl2_sAUsMOdpxOGbsatVhoofqv8Vpre2f4-PoHK_8/s1600/stawki_seo.png" title="stawki za pozycjonowanie" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<br />
Wracam do odpowiedzi na pytanie, bo można do tego mojego referatu z roku 2016 (zawierającego, podam w skrócie: płatność za wpisy w katalogach typu WP, Interia, artykuły sponsorowane, przechwytywanie domen z historią, modyfikacje w obrębie strony) dodać parę "drobnostek":</div>
<ul>
<li style="text-align: justify;">koszty, o których pisałam dwa lata temu, poszły w górę (nie wszędzie, ale w sporej większości)</li>
<li style="text-align: justify;">zwiększyła się częstotliwość aktualizacji Google (w tym głównego algorytmu), a tym samym konieczność częstszego dostosowywania się do tego, co aktualnie działa - a o tym, że zmiany w algorytmie weszły w życie, zwykle to branża SEO orientuje się pierwsza (Google potwierdza rzecz najczęściej po fakcie. Albo wcale);</li>
<li style="text-align: justify;">nacisk na walkę ze spamem w Google (na moje oko), stracił na sile i normą jest "przewijanie się" w TOP-ach istnych "kwiatków" bazujących na odnośnikach zewnętrznych, pozyskiwanych zupełnie bez sensu (np. hurtowo ze stron chińskich, o czym też pisałam). Batalia toczona z takimi serwisami jest trudniejsza - i, co za tym idzie, kosztowniejsza (ale daje ten komfort psychiczny, że gdy Google wróci do rozdawania kar na prawo i lewo, strona Klienta będzie poza "strefą rażenia");</li>
<li style="text-align: justify;">od czasu do czasu wypada niemal całkowicie zmienić serwis (i już nie mówię o podstawach w postaci dodawania nowych podstron, unikalnych zdjęć - jeśli to możliwe), ale o zmianie kompleksowej. A taka wynika z faktu, że "silnik", na jakim postawiona była strona ładnych kilka lat temu, nie radzi sobie w obecnych warunkach. Podobnie design - kiedyś atrakcyjny, dziś raczej zniechęcający w porównaniu do stron konkurencji. A tłumaczenie wielu Klientom, że stronę raz na te 3-5 lat (gdzie pięć w obecnych warunkach to już konieczność) wypada odświeżyć, przypomina walkę z wiatrakami. I tak, wiem, że moja własna strona wymaga wszystkiego powyższego, ale primo - strony Klientów są ważniejsze od mojej i to im poświęcam większość doby, a secundo - nowa strona Artevii jest na ukończeniu i mam nadzieję jeszcze w tym miesiącu ją "odpalić";</li>
<li style="text-align: justify;">content, content, content - nie czarujmy się, wielu Klientów wychodzi z założenia, że raz stworzona i uzupełniona treścią strona, wystarczy im na wieki. Sami z siebie z rzadka wychodzą z inicjatywą dodania w serwisie czegoś nowego (no chyba, że w ich ofercie pojawiła się nowa usługa - wówczas owszem, nagle się "odnajdują" i wprowadzenia na stronę nowego produktu domagają się "na wczoraj" - ale gdy tylko proponuję rozbudowanie informacji o tejże "nowości" do tekstu liczącego więcej niż 2 czy 3 zdania na krzyż, znów "przepadają" i mogę sobie dobijać się do nich z informacją "Warto ten opis rozszerzyć" do Sądnego Dnia). Zwracam przy tym uwagę, że dbanie o content jest czasochłonne;</li>
<li style="text-align: justify;">prowadzenie strony jako takiej - Klienci, co zrozumiałe, nie zawsze mają czas na to, żeby w obrębie swojego serwisu (o ile ma to sens w kontekście ich branży) tworzyć wpisy na własnym blogu firmowym, dodawać aktualności, rozbudowywać treści i zostawiają to w rękach agencji SEO. Słusznie, ale znów - zebranie danych, napisanie przyciągającego uwagę użytkowników tekstu, dodanie zdjęć (zakupionych na zasadach licencji), "okraszenie" całości altami i tagami META, nie jest zajęciem, które trwa 5 minut. Zajmuje to znacznie więcej czasu, a tym samym - kosztuje;</li>
<li style="text-align: justify;">fraza frazie nierówna - niby sprawa jasna, ale nie zawsze udaje się wytłumaczyć Klientowi, że promocja hasła typu "Hodowla Maine Coon Warszawa" pociągnie za sobą nieporównywalnie większe koszty niż, dajmy na to, "Hodowla świnek morskich Wąchock";</li>
<li style="text-align: justify;">za myślenie też się płaci - to agencja SEO ustala strategię, wprowadza w niej zmiany jeśli zaistnieje potrzeba, szuka nowych rozwiązań. Człowiek działający w SEO bez przerwy MYŚLI, jest na bieżąco z tym co dzieje się w tematach SEO i SEM, czyta, szkoli się, mówiąc brzydko "kombinuje", żeby uzyskać jak najlepsze wyniki (a jednocześnie nie przekroczyć granicy, przed którą otwierają się wrota raju w SERP, a za którą widnieje już tylko czarna otchłań w postaci wykopania przez Google z indeksu). A to wszystko też trwa i warto wziąć to pod uwagę. Tak, to też są koszty i choć niektórymi może to wstrząsnąć, to za MYŚLENIE też się jednak płaci.</li>
</ul>
<div style="text-align: justify;">
<b><br /></b>
<b>2. "Pani, to już tyle miesięcy, a my stoimy w miejscu!"</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: justify;">
I znów - to pytanie padało również w roku 2016, przy czym od tamtego czasu słyszę je w zasadzie tylko od dwóch Klientów (z czego jeden promuje swoją stronę na 250 haseł średnich konkurencyjnie, ale za to do bólu ogólnych, a drugi na 80 - bardziej konkretnych, ale konkurencyjnych jak diabli). Przy czym obaj, na moje prośby o modyfikacje treści, reagują niechętnie (szczytowe osiągnięcie pierwszego to stwierdzenie "Dla tego produktu nie będziemy tworzyć osobnej podstrony, bo jest właściwie tym samym co produkt XYZ"). I znów, wal człowieku głową w ścianę (bo hasło ma być wysoko, a w serwisie występuje parę razy). Po dwóch miesiącach przypominania o konieczności utworzenia podstron dla produktów, które były nisko w Google, a był sens poświęcenia im większej ilości miejsca w serwisie (przygotowałam teksty i wystarczyło je przejrzeć i zgłosić ewentualne zmiany merytoryczne), dostałam zielone światło. Natychmiast je wykorzystałam i w ciągu dwóch tygodni wszystkie te frazy "drepczące w miejscu" (konkurencyjne średnio, ale - no właśnie - rozpaczliwie ogólne, składające się z dwóch do trzech słów) poszybowały o 20-30 miejsc w górę. Można to było zrobić wcześniej, ale "po co"? Niech SEOwiec pracuje na tym, co jest i głowy nie zawraca...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Poza tym zmian w Google na przestrzeni ostatnich lat było tyle, że naprawdę - szybko, to można co najwyżej pozyskać tysiące linków "ni przypiął ni wypiął" i ryzykować karę albo bana.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I niech najlepszym przykładem znów będzie jeden z moich guru, <a href="http://zgred.pl/" target="_blank">Paweł Gontarek</a>, który na wyprowadzenie własnej strony firmowej po wprowadzeniu w niej kompleksowych zmian, potrzebował <b>19 miesięcy</b>, o czym mówił na SEMKRK#9.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W obecnej sytuacji nie można już liczyć na to, że będzie się w "TOP5" po miesiącu czy nawet pół roku na wszystkie frazy - zwłaszcza, jeśli jest ich kilkaset, albo kilkadziesiąt, nie są to słowa kluczowe "z długim ogonem", a za to są konkurencyjne. Google bowiem notorycznie wprowadza zmiany w algorytmach, których celem jest chyba wydłużenie procesu promocji w wynikach organicznych do lat świetlnych.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Niestety, na wyniki po prostu się czeka i decydując się na promowanie serwisu w Google należy być przygotowanym na:</div>
<div style="text-align: justify;">
<ul>
<li>współpracę długofalową;</li>
<li>branie sobie do serca sugestii tego, o co prosi człowiek, któremu się wspomniany serwis powierzyło (jeśli SEOwiec "truje", że coś na stronie trzeba zmienić, to nie robi tego dlatego, że ma jakiś kaprys - takie zmiany po prostu są zasadne);</li>
<li>świadomość, że "dreptanie w miejscu" to też jest efekt pracy (<b>utrzymanie pozycji kosztuje</b> - zwłaszcza dla "chodliwych haseł", przy których konkurencja nie śpi tylko promuje się dokładnie na te same słowa kluczowe, co Klient).</li>
</ul>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>3. "Czy za te AdWordsy nie można płacić mniej?"</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: justify;">
Można, czemu nie, ale wówczas na tapetę wchodzi<br />
<b><br /></b>
<b>pytanie numer 4 "Czemu moja reklama jest tak nisko?"</b>. I znowu - bij tu człowieku głową w ścianę.</div>
<div>
<ul>
<li style="text-align: justify;">to, że samo Google AdWords przy danym słowie kluczowym podaje informację w stylu "Stawka dla pierwszej strony dla tego słowa kluczowego to 50 groszy" nie oznacza, że za wspomniane słowo kluczowe owe 50 groszy się zapłaci i osiągnie wynik numer 1 w linkach sponsorowanych na wieki wieków amen. Pierwsza strona wyników za podaną cenę, może oznaczać ostatnie miejsce na stronie (pod wynikami organicznymi), a "licytacja" (bo ostatecznie do tego sprowadza się działanie reklam sponsorowanych) trwa bez przerwy. I wystarczy, że konkurencja ustawi dla wybranego słowa kluczowego stawkę za kliknięcie rzędu kilkudziesięciu złotych (a widywałam i wyższe), żeby owo 50 groszy wskazywane przez AdWords było w miarę trafne przez, przyjmijmy, godzinę.</li>
<li style="text-align: justify;">dodatkowo, od czasu do czasu, uzyskuję od jednego Klienta informacje w stylu: "A bo taka firma to oferuje mi promowanie w AdWords, które pozwala na wydanie na to <i>[konkurencyjne!] </i>słowo kluczowe góra złotówki i zapewnia, że to wystarczy do zajęcia przez reklamę mojej strony pierwszego miejsca". Powstrzymując zgrzytanie zębami pytam, ile owa firma zewnętrzna liczy sobie za miesięczną obsługę kampanii. Po czym słyszę odpowiedź typu "2600 złotych netto"... No to faktycznie, koszty spadną. Ludzie, trzymajcie mnie...</li>
</ul>
<b></b><br />
<div style="text-align: justify;">
<b>5. "Pani, czemu ja nie mam zleceń"?</b></div>
<b></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie dysponuję magiczną kulą ani kartami tarota i mogłabym Klienta odesłać z tym pytaniem do wróżki, ale i na nie można znaleźć banalną wręcz odpowiedź (o ile ma ona rację bytu w konkretnym przypadku).</div>
<ul>
<li><div style="text-align: justify;">
konkurencji przybywa - no właśnie, teksty typu "Bo 3 lata temu to miałem dużo zleceń, a teraz cisza?", słyszę średnio raz na tydzień (no, tylko od jednego Klienta, za to - jak wspomniałam - regularnie). Spójrzmy prawdzie w oczy - firm konkurencyjnych we wszystkich chyba branżach przybywa i, najprawdopodobniej, przybywać będzie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Od razu też przytoczę obszerną odpowiedź, jakiej wspomnianemu Klientowi udzieliłam. Na wstępie jeszcze zaznaczę, że mamy normalne, "ludzkie" relacje, rozmawiamy ze sobą jak człowiek z człowiekiem, a temperamenty momentami w nas huczą, choć obdarzamy się wzajemną sympatią. Przy wspomnianej rozmowie ostro skoczyło mi ciśnienie, co objawiło się w końcówce poniższego dialogu, który przytaczam niemal słowo w słowo:</div>
<div style="text-align: justify;">
Ja: W porządku Panie X, załóżmy, że nie ma Pan żadnych telefonów, choć reklamy AdWords przynoszą ruch, a liczba odwiedzin Pana strony z wyników naturalnych, z miesiąca na miesiąc rośnie (i nie o kilka "oczek", ale o kilkaset). Jak Pan myśli, co sprawia, że Pana firma X omijana jest przez potencjalnych usługobiorców?</div>
<div style="text-align: justify;">
Klient: Nie wiem, od tego jest Pani.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ja: Świetnie, zgadza się. Ale niech się Pan zastanowi. Potencjalny usługobiorca wyszukuje w Google frazę. Pojawia mu się kilka tysięcy wyników, w nowych zakładkach otwiera sobie, przyjmijmy - pięć pierwszych stron, w tym należącą do Pana. I strony te przegląda. Na stronie konkurencji znajduje zdjęcia i filmy z realizacji usług, certyfikaty, rozmaite wywiady jakie przeprowadzono z właścicielami, pisemne referencje od przedsiębiorców. U Pana nie ma zdjęć, o których podesłanie proszę średnio dwa razy na miesiąc od początku współpracy, nie ma żadnych filmów, nie ma referencji. Którą firmę, na miejscu usługobiorcy, to Pan by wybrał?</div>
<div style="text-align: justify;">
Klient, po chwili ciszy: No firmę Y.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ja: Sam więc Pan widzi. Budowanie wiarygodności jest ważne, może Pan być na wszystkie konkurencyjne frazy w TOP1 i wciąż nie budzić zainteresowania i zaufania odbiorców, ponieważ sam Pan o to nie dba. Nie dba Pan nawet o to, żeby na stronie umieścić fotografie, dokumentujące Pana pracę. To, na Boga, kto ma te zdjęcia z usług robić? Mam jeździć z Panem na zlecenia, pstrykać zdjęcia, kręcić filmy i wstawiać je na stronę? To kto prowadzi Pana firmę, Pan czy ja?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czy do Klienta dotarło choć 90% mojego gadania, nie wiem, ale zdjęcia wreszcie dostałam. Yay me...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>I jest to kolejna ważna rzecz, na którą Klientom warto zwracać uwagę</b>. Tzw. pozycjonowanie to nie wszystko. Jasne, pomaga, dla wielu branż wciąż stanowi rację bytu, ale poza Google istnieje jeszcze mnóstwo alternatyw, z których można skorzystać. I zamiast narzekać, że nic się nie dzieje i przez godzinę płakać SEOwcowi w słuchawkę, że "Dzisiaj to chyba będę leżał z brzuchem do góry", również wykazać inicjatywę. Albo ktoś jest przedsiębiorcą (czyli, jak sama nazwa wskazuje, osobą podejmującą przedsięwzięcia), albo minął się z powołaniem.</div>
<div style="text-align: justify;">
(tak na marginesie owemu "płaczącemu w słuchawkę" Klientowi, wyrecytowałam co jeszcze, poza Google, może zrobić, żeby wypromować swoją markę. Ale, że rzecz jasna, wymagałoby to podniesienia się i porzucenia "leżenia brzuchem do góry". I szczerze wątpię czy ten konkretny Klient wdroży w życie chociaż z 10% zasugerowanych mu przeze mnie rozwiązań).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</li>
</ul>
<div style="text-align: justify;">
Bądźmy szczerzy. Na wiele z powyższych pytań wielu Klientów mogłoby odpowiedzieć sobie we własnym zakresie. <b>I jeśli to agencji SEO bardziej zależy na wynikach osiąganych przez stronę Klienta, to SEOwiec na klęczkach błaga o wdrożenie zmian w serwisie, podaje konkretne argumenty, a Klient wszelkie sugestie lekceważy, to coś tu nie gra</b>. I powyższe pytania tracą tak naprawdę sens. I chwała Bogu, że zdecydowana większość firm, z którymi współpracuję, faktycznie działa ze mną ramię w ramię. Wspólnie decydujemy o tym, co warto zrobić "już", z czym poczekać, razem podejmujemy kroki mające na celu zwiększenie widoczności serwisu w Google, jak i na wypromowanie marki, budując tym samym świadomość potencjalnych odbiorców i ich zaufanie do danej firmy. I to przekłada się na konkretne wyniki - i w postaci pozycji stron w SERP i sprzedaży produktów czy usług, które w ofercie posiada Klient.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Decydując się na promowanie strony w Google i wychodzenie z założenia, że SEOwiec będzie za Klienta robił wszystko (w tym rzeczy, których umowa o promocję strony w sieci zwyczajnie nie obejmuje), jest błędne. Bo jasne, "pozycjoner" może wywiązywać się z obowiązków nałożonych na niego przez zawartą z Klientem umowę, ale nie zacznie prowadzić za Klienta jego firmy. Szkoda, że dla części przedsiębiorców nie jest to sprawą oczywistą.</div>
O SEO i SEMhttp://www.blogger.com/profile/17948588638494333233noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-7140420652558127749.post-58415229383827116572018-10-18T12:34:00.000+02:002018-10-18T12:42:05.018+02:00Jak odzyskać kontrolę nad wizytówką w Google Maps?<div style="text-align: justify;">
Zanim przejdę do meritum, pozwolę sobie na przydługi wstęp - kogo nie interesuje, może oczywiście pominąć pierwsze trzy akapity (zdaję sobie sprawę, że osoby zainteresowane sposobem <b>odzyskiwania kontroli nad swoją wizytówką w Mapach/Google Moja Firma</b>, niekoniecznie są jednocześnie zainteresowane moim gadaniem na tematy poboczne; nawet jeśli z tą procedurą związane, to opisujące moje osobiste doświadczenia w tej materii). Od razu informuję też, że z podobnym lekceważeniem można potraktować 4 ostatnie akapity, kończąc czytanie na instrukcji (krótkiej, ale myślę, że wystarczającej do podjęcia odpowiednich działań).</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2ZUYdmZCmC9ZVpl1iumJi54KDkud-kJPH9oTmJeTCy1_SGT16kLsS3J8jQUMzvtDaeHSyjLbpBaELlEwlO536qx3wIExjALVnNbbk9XD24mS4noGqhra0iATz6ba3oo2Z9nS2lIvFBeE/s1600/Googlemapslogo-woo.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img alt="Ikona Google Maps" border="0" data-original-height="300" data-original-width="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2ZUYdmZCmC9ZVpl1iumJi54KDkud-kJPH9oTmJeTCy1_SGT16kLsS3J8jQUMzvtDaeHSyjLbpBaELlEwlO536qx3wIExjALVnNbbk9XD24mS4noGqhra0iATz6ba3oo2Z9nS2lIvFBeE/s1600/Googlemapslogo-woo.png" title="Google Maps ikona" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
O tym, że Klienci potrafią doprowadzić jednostkę zajmującą się ich stroną internetową do stanu przedzawałowego, wie chyba każdy webmaster. A także SEOwiec, grafik, marketingowiec i tym podobne i tak dalej. Sama niedawno poczułam silny skok ciśnienia, gdy jeden z Klientów spytał mnie czy przypadkiem nie zmieniałam jego hasła do Google+, bo nie może się dostać na konto. Ciemno mi się zrobiło przed oczami, upewniłam się, że nikt z firmy na taki czarowny pomysł nie wpadł i przez 3 dni (z czego dwa wypadły akurat na weekend), usiłowałam dojść do sedna sprawy. Zanim jednak wytoczyłam cięższe działa w celu odzyskania kontroli nad kontem, ten sam Klient oznajmił mi beztrosko, że hasło zmienił we własnym zakresie, bo zapomniał dotychczasowego, a chciał coś na szybko sprawdzić przez telefon komórkowy - i cały ten proces zmiany hasła jakoś wyleciał mu z głowy. Fakt, że nie udusiłam wspomnianego Klienta gołymi rękami wynika chyba wyłącznie z tego, że szalenie go lubię.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zdarza się jednak, że Klient traci kontrolę nad swoim kontem z uwagi na zaangażowanie w sprawę "osób trzecich". Tak też było w innym przypadku, o którym napomknęłam we wpisie o <a href="https://www.clearweb.pl/2018/10/pozycjonowanie-jak-uniknac-puapek-seo-i.html" target="_blank">pułapkach </a>czyhających na osoby, które z SEO i obsługą komputera są nieco "na bakier". Otóż Klientowi za 500 złotych założono konto w Google Maps i po roku zażądano kolejnych 500 złotych, grożąc jego likwidacją w przypadku nie otrzymania wspominanych środków (likwidacją konta rzecz jasna, nie Klienta). Klient nie zapłacił, dostęp do konta (który i tak miał ograniczony) utracił bezpowrotnie i cześć pieśni. Być może dałoby się to jeszcze jakoś przełknąć, gdyby nie fakt, że na wspomnianym koncie ruch w komentarzach panował spory. Dodatkowo duża część z nich pisana była ewidentnie przez nudzących się najwyraźniej konkurentów, bo nawet ja, osoba spoza tej branży, dostrzegała w opiniach idiotyzmy wielkiej klasy. No dobrze, głupie komentarze głupimi komentarzami, ale Klient nie miał nawet jak na nie odpisać. Co prawda mogłam uznać, że to nie moja sprawa i niech radzi sobie sam, ale po pierwsze - na promocję strony wspomniana Mapa jednak wpływała (choćby przez fakt owych negatywów wyssanych z palca), a po drugie - posiadam koszmarną cechę zatruwającą mi życie tak zawodowe, jak i prywatne. Otóż cecha ta sprawia, że jeśli coś jest nie w porządku, trzeba temu koniecznie przeciwdziałać - naprawić/odkręcić/pomóc/zrobić we własnym zakresie (niewłaściwe skreślić, zaś podobne określenia dopisać wykorzystując siłę wyobraźni). Nie inaczej było i w tym przypadku - Klient miał problem, należało temu przeciwdziałać. No i tu się zaczęła duża polka. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Standardowe procedury odzyskiwania utraconego konta</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: justify;">
Na spornych wizytówkach w Mapach Google, widnieje pytanie "Jesteś właścicielem tej firmy?". Klikając w owo pytanie zostajemy przekierowani do czegoś, co nieodparcie kojarzy mi się z zabawą w "100 pytań do" (dotyczą one poprawnej nazwy firmy, adresu, obszaru, na którym firma działa - i tu już się można potknąć, bo osoba, od której chcemy przejąć wizytówkę, mogła tam wpisać dowolną odległość, ot tak sobie, z radochy na uciechę). Na wszystkie pytania należy rzecz jasna odpowiedzieć. Po wpisaniu "samej prawdy i tylko prawdy", <b>teoretycznie</b> powinniśmy przejść do kroku weryfikującego naszą własność (w postaci otrzymania kodu na telefon komórkowy zarejestrowany na firmę czy też połączenia telefonicznego - jak to zwykle bywa przy próbie odzyskania "zwykłego" hasła do konta Google, choć i tutaj ostatnio pojawiły się pewne zmiany - wśród pytań można natrafić na podanie miesiąca i roku, w którym konto zostało utworzone). Nie wiem czy to ja miałam pecha czy generalnie coś się przy tym kroku w Google "krzaczy", ale po udzieleniu wszystkich odpowiedzi, uzyskiwałam naprzemiennie jeden z dwóch komunikatów o treści następującej:</div>
<div style="text-align: justify;">
1. "Ktoś już zgłosił prawo własności do tej firmy" <i>[no świetnie, ale co mnie to obchodzi? Zweryfikujcie moje zgłoszenie, na litość boską!]</i></div>
<div style="text-align: justify;">
2. "Wystąpił błąd. Spróbuj ponownie za chwilę"<i> [chwila wydłużyła się do miesiąca, kiedy to niemal dzień w dzień próbowałam odzyskać dla Klienta utracone konto]</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
W końcu nie wytrzymałam tego nerwowo zwłaszcza, że - również dzień w dzień - zasypywana byłam sms-ami od Klienta o treści "Widziała pani? Znowu negatyw!" albo "Proszę sprawdzić, jest nowy komentarz od jakiegoś człowieka, któremu nie świadczyłem usługi" albo "Kolejna negatywna ocena! Niech pani sobie przeczyta, no takie głupoty wypisują!". Przy każdym takim sms-ie czułam coraz silniejsze ściskanie w dołku i w końcu przygotowałam dla Klienta instrukcję odnośnie odzyskiwania dostępu, przy wykorzystaniu</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>metody najskuteczniejszej</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: justify;">
Mogę niemal dosłownie zacytować tego maila, jednocześnie podpowiadając wszystkim znajdującym się w podobnej sytuacji, <b>jak odzyskać dostęp do wizytówki swojej firmy - szybko i bez stresu:</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Należy wejść na stronę:</div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://support.google.com/business/contact/business_other_problem?hl=pl">https://support.google.com/business/contact/business_other_problem?hl=pl</a><br />
<br />
Wyświetli się następujący formularz:<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2R8gboSuSuKwTVMyCgRxcSi-ewqscsAV3aWmteJ0AN6dJp2lzz7csWyyh88RXWWypdlJ8SrxX5j9foOQ7J5zoI-P8iYqt4h4KtFgCdwdCtgdoYC24icfJUMf-qd_POf-SpBoFthagOs4/s1600/formularz-zg%25C5%2582oszeniowy-do-G.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="formularz zgłoszenia do Google Moja Firma" border="0" data-original-height="1525" data-original-width="1513" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2R8gboSuSuKwTVMyCgRxcSi-ewqscsAV3aWmteJ0AN6dJp2lzz7csWyyh88RXWWypdlJ8SrxX5j9foOQ7J5zoI-P8iYqt4h4KtFgCdwdCtgdoYC24icfJUMf-qd_POf-SpBoFthagOs4/s640/formularz-zg%25C5%2582oszeniowy-do-G.png" title="formularz kontaktowy do obsługi Google Moja Firma" width="634" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W kolejnych polach należy podać:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Imię i nazwisko:<i> [podajemy imię i nazwisko - jeśli jesteśmy zalogowani w Google, pole to uzupełni się automatycznie]</i></div>
<div style="text-align: justify;">
adres e-mail: <i>[jeśli jesteśmy zalogowani w Google, pole to uzupełni się automatycznie]</i></div>
<div style="text-align: justify;">
Zaznaczamy "Google moja firma na komórki" <i>[ponieważ problem wizytówki, nad którą <b>nie mamy kontroli</b>, dotyczy zarówno zarządzania nią tak z komputerów, jak i z telefonu]</i></div>
<div style="text-align: justify;">
Adres strony <i>[należy podać adres strony wyświetlający się na problematycznej wizytówce, nawet jeśli jest on już nieaktualny]</i></div>
<div style="text-align: justify;">
Czego dotyczy Twój problem?:</div>
<div style="text-align: justify;">
Proszę wpisać:</div>
<div style="text-align: justify;">
Ponad rok temu firma zewnętrzna, za opłatą kilkuset złotych, założyła konto w Google Maps dla mojej firmy. Od kilku miesięcy nie mam z tą firmą kontaktu, nie mogę zarządzać kontem Google Maps (np. odpowiadać na komentarze), a próba przejęcia kontroli za pomocą standardowych metod oferowanych przez Google kończy się wyświetleniem komunikatu "Wystąpił błąd, spróbuj ponownie później". W związku z powyższym proszę o jak najszybszy kontakt telefoniczny w celu rozwiązania mojego problemu. <i><b>[oczywiście jeśli ktoś ma kłopot z dostępem do wizytówki z innego powodu, nie wkleja powyższego referatu tylko opisuje na czym polega jego konkretny problem - ten tekst jest kopią fragmentu wiadomości, którą wysłałam do Klienta i można go potraktować wyłącznie jako przykład]</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Określ swoje powiązanie z tą firmą.</div>
<div style="text-align: justify;">
Proszę wybrać pierwszą opcję: jestem właścicielem lub pracownikiem tej firmy</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czy chcesz, by specjalista Google skontaktował się z Tobą telefonicznie (obsługa w języku lokalnym jest dostępna)?</div>
<div style="text-align: justify;">
Proszę wybrać opcję kontaktu telefonicznego czyli "Zadzwoń do mnie" i w nowym polu podać swój numer telefonu komórkowego <i>[jeśli ktoś woli kontakt e-mail, oczywiście zaznacza inne pole, ale zdecydowanie polecam wariant kontaktu przez telefon]</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po wypełnieniu formularza, proszę kliknąć "Prześlij".</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
-----</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po wysłaniu Klientowi powyższych wskazówek, wróciłam do swoich zajęć. Kolejnego dnia otrzymałam od niego sms-a "Następny negatyw!". Zadzwoniłam z pytaniem czy wysłał formularz do Google. Nie. Nie czytał nawet mojego maila. Po kilkunastu dniach otrzymywania informacji o negatywnych opiniach, znów grzecznie spytałam o formularz. Otóż nie, nie wysłał go, ma problem z jego wypełnieniem. Komunikat ten nieco mną wstrząsnął, bo wydawało mi się, że zastosowanie metody "kopiuj-wklej" (treści z mojego maila do odpowiednich pól w formularzu) nie stanowi wyczynu godnego zdobycia Mount Everest. I znowu - mogłam machnąć ręką, w końcu rozwiązanie podane zostało na tacy, ale głupia cecha charakteru odezwała się ponownie. Dość beznadziejnie przekazałam Klientowi, że sama się tym zajmę, wypełniłam formularz podając swoje dane i informując, że nie jestem właścicielką firmy, tylko osobą z agencji marketingowej ową firmę obsługującą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>I, jak rzadko ostatnimi czasy chwalę Google, tak teraz mogę pod adresem obsługi GMF wypowiadać się w samych superlatywach</b>. W duchu bowiem nastawiałam się na konieczność wysyłania wspomnianego formularza przynajmniej raz na tydzień, więc naprawdę szybki kontakt ze strony obsługi Google Moja Firma wprawił mnie w osłupienie. Z uroczą panią, która do mnie zadzwoniła, wspólnie ogarnęłyśmy temat (a było co ogarniać, bo na firmę mojego Klienta stworzono łącznie z 10 wizytówek, z czego do części w ogóle nie był przypisany żaden właściciel - w tym jedna "przechrzczona" na dane Klienta, wcześniej należąca do firmy z zupełnie innej branży; o istnieniu części, nawiasem mówiąc, nie miałam pojęcia - ale wiadomo, że Google widzi wszystko i w tym konkretnym przypadku, chwała mu za to). Ustaliłyśmy, z jakiego konta Klient będzie korzystał (przezornie utworzyłam takie konto wcześniej) i <b>w 24 godziny </b>po odbyciu łącznie dwóch rozmów ze wspomnianą panią, <b>nastąpiła migracja wszystkich wizytówek do jednej</b> - tej, nad którą miałam kontrolę (przy czym "scalenie" wszystkich opinii i ich przeliczenie przez Google, było jeszcze w toku).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mogłabym właściwie ten wpis już zakończyć, ale w ramach "bonusu" dorzucę reakcję Klienta na wieść, że może już zarządzać swoją wizytówką w Google Maps i odpowiadać na komentarze. Otóż po przekazaniu mu danych dostępowych, otrzymałam sms-a o treści mniej więcej takiej: "Na tej mapce jest cos dziwnego pokazuje ze jest kilka opinii a jak sie wejdzie w opinie to jest ich ponad kilkadziesiat sztuk?". Ręce mi opadły ;)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Osoby zainteresowane wspomnianą tu sytuacją od razu informuję, że na mojej stronie nie znajdą informacji o tymże Kliencie (Portfolio nie uzupełniałam chyba od pół roku, ponieważ w perspektywie mam zaktualizowanie swojej strony firmowej - "Szewc bez butów chodzi"; niemniej już jestem bliżej niż dalej zrobienia u siebie porządku). Ale wracając do tematu - sumienie mam czyste, zaś samo doświadczenie związane z odzyskiwaniem konta, być może przyda mi się w przyszłości (chociaż mam nadzieję, że takiej potrzeby już nie będzie). No i może którejś z osób czytających ten wpis.</div>
O SEO i SEMhttp://www.blogger.com/profile/17948588638494333233noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7140420652558127749.post-35184682363651238002018-10-16T09:36:00.002+02:002018-10-16T09:39:04.471+02:00O aktualizacjach Google słów kilka<div style="text-align: justify;">
Barry Schwartz z serwisu Seroundtable zwrócił w ostatni weekend uwagę na dwie, istotne dla właścicieli stron internetowych (oraz SEOwców) kwestie:</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul style="text-align: justify;">
<li>częstotliwość wprowadzania przez Google aktualizacji w algorytmie</li>
<li>sposób informowania o wprowadzonych zmianach</li>
</ul>
<div style="text-align: justify;">
Jak Google komunikuje się z nami, maluczkimi, wiemy - zwykle przez Twittera. W swoim wpisie Barry zauważył jednak pewne nieścisłości w związku z owymi komunikatami. Google twierdzi mianowicie, że "drobne zmiany w algorytmie wprowadzane są codziennie" i jednocześnie, że Google informuje głośno jedynie o "zauważalnych przez użytkowników zmianach". Rzecz w tym, że <b>nie wszystkie "drobne zmiany" przechodzą niezauważenie</b>, z kolei te większe, nie powodują większych zawirowań w SERP (a przynajmniej nie wszystkie z nich).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na wszelkie pytania, jakie zadawał Barry, uzyskiwał zwykle tę samą odpowiedź od Google (czyli zasadniczo tych parę słów, o których wspomniałam powyżej + odnośnik do <a href="https://www.google.com/search/howsearchworks/mission/web-users/">https://www.google.com/search/howsearchworks/mission/web-users/</a>, gdzie uzyskać można więcej informacji o <b>misji wyszukiwarki</b> - brzmi dumnie).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Google "przyznało się" jednocześnie (w komunikacie na Twitterze rzecz jasna), że w 2018 roku wprowadziło trzy istotne aktualizacje:</div>
<div style="text-align: justify;">
<ul>
<li>w kwietniu</li>
<li>w sierpniu</li>
<li><b>pod koniec września</b></li>
</ul>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizNgeVGamLNqCY5zXrGfoPKoXTL_1hgRnjb0PP4YA5JiuFVvnavm13dZhnDTzSv7JnnmzGt0xafLZYlzRXxBqkY7feC1B2UCXAaoJ83kfu3a0gPL5iQ4CLi_dDq2IWWxHp0RFBSQQVMr0/s1600/informacja-Google.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="zmiana algorytmu Google 2018" border="0" data-original-height="288" data-original-width="534" height="344" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizNgeVGamLNqCY5zXrGfoPKoXTL_1hgRnjb0PP4YA5JiuFVvnavm13dZhnDTzSv7JnnmzGt0xafLZYlzRXxBqkY7feC1B2UCXAaoJ83kfu3a0gPL5iQ4CLi_dDq2IWWxHp0RFBSQQVMr0/s640/informacja-Google.png" title="informacja Google o zmianie algorytmu" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
Ogólny obraz sytuacji, zarysowanej przez Schwartza, wskazuje niestety na to, że wszyscy działający w SEO mogą zapomnieć o klarownych komunikatach Google. I że nawet stosowanie zasady "jak nie da się drzwiami, spróbuj oknem" nie przynosi efektów w postaci wyciągnięcia od Googlarzy czegoś więcej niż "Jak jest duża zmiana to informujemy, a więcej pod adresem....".</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wyobrażenia większości osób zajmujących się optymalizacją stron i ich promocją w sieci, zebranych przez SeoStation we wpisie <a href="https://www.seostation.pl/wiedza/seowcy-komentuja-gdy-google" target="_blank">Gdyby Google zechciało mnie wysłuchać</a> pozostają więc strefie marzeń sennych. O klarowności, transparentności, sensownej komunikacji na linii Google - branża SEO, możemy więc nadal wyłącznie śnić po nocach. A o tym, że<b> nastąpiła znacząca zmiana w algorytmie </b>wyszukiwarki, zapewne (tak jak dotąd) <b>najpierw sami się zorientujemy, a potem uzyskamy (lub nie) potwierdzenie od Google.</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zainteresowanych artykułem, który 12.10.2018 roku napisał Barry, odsyłam do źródła: <a href="https://www.seroundtable.com/google-updates-us-on-updates-26507.html">https://www.seroundtable.com/google-updates-us-on-updates-26507.html</a></div>
<div>
<br /></div>
O SEO i SEMhttp://www.blogger.com/profile/17948588638494333233noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7140420652558127749.post-34279267832105694042018-10-01T14:34:00.001+02:002018-10-02T00:59:53.356+02:00Pozycjonowanie - jak uniknąć pułapek SEO (i nie tylko)?<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7HPgbPmVOV-XaWmHT_PXtD3seS2R9FZbhg2DKTSopGiI9Vy_J1EaOJsfvOwuxVdd8izM7m-4XfubV154H3wz7LKfAe9tIQpkp_K9xfM2rq9uCme9__tlu4v8IBHsR1YODIskftCYGVXY/s1600/11100000_s.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="złodziej" border="0" data-original-height="521" data-original-width="920" height="181" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7HPgbPmVOV-XaWmHT_PXtD3seS2R9FZbhg2DKTSopGiI9Vy_J1EaOJsfvOwuxVdd8izM7m-4XfubV154H3wz7LKfAe9tIQpkp_K9xfM2rq9uCme9__tlu4v8IBHsR1YODIskftCYGVXY/s320/11100000_s.jpg" title="złodziej w masce" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Na przestrzeni ostatnich tygodni zaczęły do mnie docierać sygnały od Klientów które sprawiły, że włosy stanęły mi dęba na głowie. O części praktyk "nabijania w butelkę" wiadomo SEOwcom od lat, ale niektóre "genialne" pomysły na to, jak zarobić sobie na człowieku, który za bardzo nie orientuje się w tematach powiązanych z pozycjonowaniem stron (i ogólnie w sprawach "okołoseowych") warte są opisania. <b>Tak ku przestrodze</b>.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Żeby wpis ten był w miarę przejrzysty, poruszę w nim po kolei trzy tematy - skupiając się na metodach pozyskiwania Klientów przez różne firmy, na których usługi wciąż wiele osób daje się namówić. Niestety.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Pozycjonowanie</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tutaj mamy niezmiennie ten sam chwyt <b>"Tanio i z gwarancją!"</b>. Gdy słyszę takie hasło, zęby mimowolnie zaczynają mi zgrzytać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tanio się nie da, takie nastały czasy. To znaczy wróć. Da się, jeśli hasło jest naprawdę niszowe lub do promocji są ze dwie frazy (też mało konkurencyjne). No i jeśli Klient uprze się przy niskich kosztach, a SEOwiec na takie koszty przystanie (przy czym efekty promocji strony w Google będą wówczas co najwyżej przeciętne, ale cóż - z pustego i Salomon nie naleje; podobnie będzie w sytuacji, w której budżet wydaje się spory, ale do promocji jest 200 fraz czy więcej, a i tak bywa). Natomiast jeżeli Klient chce, żeby praca była wykonana dobrze, musi zdawać sobie sprawę z tego, że będzie go to kosztować (ile? Zależy od liczby fraz i ich konkurencyjności oraz od paru innych czynników). Obecnie każdy człowiek działający w SEO i marketingu sieciowym, ma co prawda do dyspozycji sporo opcji, dzięki którym widoczność strony w wynikach wyszukiwania będzie znaczna. ALE - coś za coś. Zwykle korzystanie z tego bogactwa opcji wiąże się z bogactwem... poniesionych kosztów. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tymczasem wciąż działają firmy, które złotymi usty przedstawiają potencjalnemu Klientowi ofertę rodem z baśni tysiąca i jednej nocy i podam najnowszy przykład. Rzecz dotyczyła domeny z wieloletnią historią, jednak traktowaną przez właścicieli nieco "po macoszemu", ponieważ swój biznes oparli o nowy adres www. Wiadomo, że nikt nie będzie inwestował w serwis, który bardziej przypomina zaplecze i chociaż owszem - jest promowany i wyniki ma (zgoda, od ideału dalekie), to jest równocześnie po prostu przestarzały (CMS generujący nieprzyjazne wyszukiwarkom adresy podstron, design strony wieloletni i - jak na dziś obowiązujące standardy - raczej zniechęcający do skorzystania z usług firmy, i tym podobne i tak dalej). I nagle pojawia się <b>rozwiązanie CUD</b>. Wypromowanie strony na googlowskie wyżyny <b>w trzy miesiące i z gwarancją!</b> O tym, żeby przy okazji owa firma pochyliła się nad koniecznością wdrożenia zmian na stronie, jakoś nie usłyszałam.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czy jest to w ogóle realne? A pewnie, że jest. Wystarczy wykorzystać techniki sprzeczne z wytycznymi Google (choćby tzw. blasty) i z dużym prawdopodobieństwem można będzie oczekiwać, że przez te 3 miesiące strona faktycznie będzie wysoko w SERP. Nikt tylko nie wspomina Klientom, że po owych trzech cudownych miesiącach, mlekiem i miodem płynących, może nastąpić gwałtowny spadek (choć nie musi, na co zwróciłam uwagę we wpisie <a href="https://www.clearweb.pl/2018/09/jak-google-nieprzestrzega-wasnych.html" target="_blank">Jak Google (nie)przestrzega własnych wytycznych</a>). Wciąż jednak wierzę, że prędzej czy później Google się opamięta i karę serwisowi, który we wspomnianym wpisie analizowałam, zechce przywalić, przyczyniając się tym samym do usunięcia z własnego indeksu tego typu kwiatków.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wracając jednak do tematu. <b>Gwarancji na uzyskanie TOP10 dać się po prostu nie da</b>. Konkurencja przecież nie śpi i też się promuje, a Google co i rusz wprowadza zmiany, które potrafią wywrócić do góry nogami wszystko i doprowadzić do tego, że stosowane techniki promocji trzeba na szybko zmieniać, bo zwyczajnie przestają być efektywne. Do tego dochodzi ryzyko wpadnięcia w filtr albo wręcz nałożenia na domenę bana (i szczerze mam nadzieję, że Google zacznie coraz chętniej owe bany rozdawać, oczyszczając SERP). </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czy zatem warto ryzykować? Oczywiście każdy odpowie za siebie, na nowych adresach www, pozbawionych historii, można eksperymentować, ale z drugiej strony jeśli chce się przyzwyczaić do siebie Internautów, to przecież co 3 miesiące (czy co pół roku czy rok) nie będzie zmieniać się adresu www własnej firmy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Moja propozycja jest taka:</b> Kliencie, jeśli usłyszysz, że ktoś chce Twoją stronę wypromować tanio i gotów jest udzielić Ci gwarancji na 3 miesiące, <b>zapytaj o gwarancję utrzymania wyników przez trzy lata</b> i poproś o zapis w umowie, że w przypadku nie zrealizowania obietnic bądź nałożenia na Twój serwis kary przez wyszukiwarkę, <b>otrzymasz sowite odszkodowanie</b>.<br />
<br />
Ja akurat robię odwrotnie - zawsze informuję o tym, że <b>nie jestem w stanie udzielić gwarancji na wyniki</b>. Czy zniechęcam tym potencjalnych Klientów? Możliwe, ale przynajmniej stawiam sprawę uczciwie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Mapy Google</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wydawałoby się, że przekrętów na Mapach Google zrobić się właściwie nie da (pomijam nabijanie sobie komentarzy i "tłuczenie" konkurencji negatywnymi opiniami - o tym przy innej okazji). A przynajmniej moja wyobraźnia okazała się w tym temacie mocno ograniczona. Okazuje się bowiem, że istnieją firmy oferujące<b> założenie wizytówki w Mapach za "jedyne 500 złotych rocznie".</b> Gdy taka wiadomość do mnie trafiła, nie mogłam uwierzyć własnym uszom.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Utworzenie wizytówki firmowej w Google Maps trwa może z 5 minut (no, jeśli ma być "odpicowana", to powiedzmy, że góra godzinę - bo i opisy i zdjęcia i cuda wianki). Jest to jednak usługa, którą Google oferuje bezpłatnie i tworzenie wizytówek, za które pobiera się <b>roczny abonament to po prostu zwyczajne oszustwo</b> i żerowanie na braku wiedzy wielu osób. Dodatkowo taki "złowiony" Klient jest informowany, że jeśli nie zapłaci za rok <b>kolejnych kilkuset złotych</b>, to wizytówka zniknie (o co wcale łatwo nie jest, tak na marginesie, bo usunięcie wizytówki firmowej w sytuacji, w której firma wciąż prowadzi działalność, napotyka rozmaite przeszkody i o tym też jeszcze kiedyś napiszę). W każdym razie nie zorientowany w temacie człowiek, przerażony wizją utraty swojej Mapki, na której widnieje np. kilkadziesiąt pozytywnych opinii, oszustowi zapłaci (nie mając wciąż pojęcia, że nabija portfel naciągacza). Żeby było "śmieszniej", ów <b>Klient dostępu do własnej Mapy nie ma lub ma ograniczony</b>, a całością zarządza sobie oszust (bo przy zakładaniu wizytówki w GM podał do zarządzania nią własne dane kontaktowe: e-mail i numer telefonu).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Drodzy Klienci: </b>jeśli ktoś usiłuje sprzedać Wam taką usługę, jest po prostu kanciarzem. Nie da się tego inaczej ująć. Owszem, <b>firma zewnętrzna może sobie policzyć za stworzenie wizytówki</b> w Waszym imieniu, ale po pierwsze - raczej nie za takie pieniądze, a po drugie - bez pobierania "abonamentu" (no chyba, że będzie ją "prowadzić", odpowiadając np. w Waszym imieniu na komentarze Użytkowników). Decydując się na tego typu usługę <b>zawsze należy dopilnować, by Mapa stworzona była na Was</b> - Wasze dane, Wasz numer telefonu służący do weryfikacji usługi i jej zarządzania, Wasz adres e-mail, do którego macie stały dostęp. O podpisanie stosownej umowy przy założeniu, że współpraca z firmą zewnętrzną będzie długofalowa, również należy zadbać i sprawy dopilnować.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>AdWords</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: justify;">
Linki sponsorowane kosztują (zwykle sporo, jeśli hasła są "chodliwe"), mimo to wielu właścicieli serwisów internetowych korzysta z tej opcji reklamy. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że znów - <b>objawia się firma CUD</b>, która informuje Klienta, że kilkadziesiąt (konkurencyjnych!) haseł, wypromuje mu za 30 czy 50 złotych.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jest to absurd. Owszem, <b>można przez jakiś czas tanio promować swoją firmę w AdWords</b>, jeśli ma się tzw. kupon, który Google przekazuje wszystkim "początkującym" (jeśli na reklamy w tym systemie wydali 100 złotych lub więcej). Przy założeniu, że takich kuponów uzbierało się kilkadziesiąt czy kilkaset, można "za darmo" promować dowolny serwis i opłaty od Klienta chować do własnej kieszeni. Chociaż moment - można <b>BYŁO.</b> Przepowiedziałam rzecz jakoś na początku roku, tłumacząc jednemu z Klientów, który właśnie na kuponach chciał oprzeć całą promocję swojej strony w AdWords, że ten Dzień Dziecka lada moment dobiegnie końca. I faktycznie tak się stało - teraz <b>dla promocji konkretnego serwisu można z kuponu skorzystać RAZ</b>. I cześć pieśni. Ale nie brak osób/firm, które nadal oferują wyżej wspomniane usługi, tyle tylko, że <b>nie określając czasu trwania tej sielanki</b>. Bo owszem, może i za pierwszy miesiąc kampanii reklamowej w AdWords Klient zapłaci 50 złotych i będzie na szczycie linków sponsorowanych dla wielu konkurencyjnych fraz, ale za kolejne przyjdzie mu zapłacić znacznie więcej (i tu kłania się<b> dokładne czytanie umów</b>, zawieranych z firmami oferującymi: tanio, szybko, z gwarancją, bezpłatnymi wizytami u stomatologa oraz wizażysty). </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na firmy, które żerują na <b>braku wiedzy</b> Klientów, trafić jest łatwo (choć najczęściej, oczywiście nie zawsze, działa to odwrotnie - to te firmy do Klientów się zwracają, szukając osób mało zorientowanych w temacie promocji stron w Internecie). A efekty są tragiczne - i dla naciągniętych przez oszustów osób, jak i dla uczciwych firm działających w branży. Bo jeśli raz się człowiek sparzył i mocno oberwał po kieszeni, ciężko mu będzie zaufać kolejnej agencji reklamowej czy też firmie działającej stricte w branży SEO.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dlatego jeśli ktoś przedstawia Wam, drodzy Państwo, oferty takie, jak opisane powyżej - grzecznie podziękujcie. Oszczędzi Wam to stresów, ryzyka nabawienia się nerwicy czy wrzodów żołądka, a już na pewno - uszczuplonego portfela.</div>
O SEO i SEMhttp://www.blogger.com/profile/17948588638494333233noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-7140420652558127749.post-35555799208176153912018-09-13T14:29:00.002+02:002018-09-13T14:29:55.789+02:00Jak Google (nie)przestrzega własnych wytycznych<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5__pqUQlGNl0tKyv93Owc3BGyeKDbaV6fQpdTQO9nh-skpuybVYrlw-AfgZx4jEXPQ5do00TFrwVfaJu0_tvz-fQlOuhyphenhyphenl3RH4ql0wMTm2hGMM9siDjuAqTXjekxxHgvRtPm-C4tMrA0/s1600/czas+na+zmiane+kapelusza.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="czarny kapelusz" border="0" data-original-height="631" data-original-width="759" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5__pqUQlGNl0tKyv93Owc3BGyeKDbaV6fQpdTQO9nh-skpuybVYrlw-AfgZx4jEXPQ5do00TFrwVfaJu0_tvz-fQlOuhyphenhyphenl3RH4ql0wMTm2hGMM9siDjuAqTXjekxxHgvRtPm-C4tMrA0/s320/czas+na+zmiane+kapelusza.jpg" title="mężczyzna w czarnym kapeluszu" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Czas na zmianę "kapelusza"?</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Długo zastanawiałam się nad tym, jak ten temat ugryźć. Walka ze spamem (którym dla mnie są np. bezmyślnie tworzone zaplecza i farmy linków, ale i same strony, których byt w SERP-ach uzależniony jest od powyższych) od dawna budzi we mnie emocje. I początkowo mocno kibicowałam Google, które - wraz z kolejnymi wdrażanymi zmianami (tu Pingwin, tam Panda) - miało oczyścić SERP-y z tego typu śmieci. I nawet przeczące sobie wzajemnie wytyczne tej wyszukiwarki (raz coś było "naturalne" i pożądane, po dwóch latach za to "naturalne" można było dostać filtr) to, choć wywoływały u mnie oczywiste zgrzytanie zębami, jednak przetrzymywałam. Bo w końcu chodziło o zrobienie porządku, prawda? Więc okej, niech będzie. Wprowadzało się kolejne modyfikacje na stronach Klientów, zawsze w myśl googlowskich reguł (no i trochę obok tychże; nigdy nie twierdziłam, że jestem SEO-wcem czystszym niż koszulka wyprana w tym cudzie co to już "bielsze nie będzie"). Ale jednak z umiarem, ostrożnie, jakąś konkretną wizją. Działałam tak sobie, wciąż wpatrzona w <b>Google ze spamem walczące</b>, i święcie wierząc, że faktycznie te notoryczne zmiany algorytmów i zasad służą wyższym celom.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Aż w końcu trafił mnie szlag.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jest sobie firma, której nazwę przemilczę, bo właściciel nie należy do osób łatwych w obyciu, a jakoś nie mam ochoty być ciągana po sądach. Owa firma działa w branży usługowej (w detale nie będę się wdawać z uwagi na to, co napisałam wcześniej; jedni nie lubią węży, inni sądowego pieniactwa - są gusta i guściki). Początkowo nie zwracałam na tę firmę większej uwagi, zajęta pracą przy innej stronie z tej samej branży, ale w końcu coś mnie tknęło. TOP 1 na kilkudziesięciu (może i kilkuset, nie wiem, nie sprawdzałam aż tak zawzięcie) frazach, bynajmniej nie mało konkurencyjnych. Wręcz przeciwnie: w tym przypadku konkurencja rozpycha się łokciami, łapie wzajemnie za kołnierze i kopie po kostkach tak, że aż echo niesie. Zaintrygowana zjawiskiem przyjrzałam się bliżej stronie owej firmy i wówczas mną szarpnęło.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Na stronie radośnie i całkowicie bezkarnie, uprawiany jest keyword stuffing</b>, dodatkowo kopiowane są fragmenty jednego tekstu i wklejane co parę akapitów. Gdybym miała zaprezentować schemat dotyczący sposobu umieszczania treści w tym serwisie, to wyglądałby on mniej więcej tak: (to w nawiasach i kursywą to moje dodatkowe "parę groszy"):</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
-</div>
<div style="text-align: justify;">
Zajmujemy się: pierwsze słowo kluczowe, drugie, trzecie, czwarte (...) piętnaste.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Suspendisse non blandit turpis, sed porta mauris. Ut massa sem, luctus quis convallis non, egestas non leo. Proin vehicula neque at enim dapibus laoreet. Maecenas eget mauris pulvinar, molestie ligula eu, vehicula neque. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Gwarantujemy: pierwsze słowo kluczowe, drugie<i> (schemat już chyba dla wszystkich oczywisty)</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Suspendisse non blandit turpis, sed porta mauris. Ut massa sem, luctus quis convallis non, egestas non leo. Proin vehicula neque at enim dapibus laoreet. Maecenas eget mauris pulvinar, molestie ligula eu, vehicula neque. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Działamy w: nazwa miejscowości pierwsza, druga (...) czterdziesta (<i>nie no, wy tak serio?!</i>).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zapewniamy: pierwsze słowo kluczowe. drugie<i> (i tak w koło Macieju)</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Suspendisse non blandit turpis, sed porta mauris. Ut massa sem, luctus quis convallis non, egestas non leo. Proin vehicula neque at enim dapibus laoreet. Maecenas eget mauris pulvinar, molestie ligula eu, vehicula neque. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeśli mieszkasz w: nazwa miejscowości pierwsza, druga<i> (Chryste, ile można?)</i> skorzystaj z naszych usług.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
-</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na podstronach sytuacja wygląda identycznie. Rzecz jasna stosowane są i pogrubienie czcionki i kursywa i linki wewnętrzne i zdjęcia i tak dalej i tak dalej, co nie zmienia faktu, że całość bazuje głównie na <b>powtórzeniach i na chama wepchniętych słowach kluczowych</b>. Wszystko to w owym schemacie "pozycjonowane frazy, kopiuj-wklej, pozycjonowane frazy".</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Szczęka mi się mocno zacisnęła, a jednocześnie ogarnęło mnie osłupienie, że taka radosna twórczość, łamiąca parę zasad Google z rzędu, nie oberwała jeszcze soczystego kopa od Pandy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
No ale dobrze, ciekawe jak też ta cud-strona jest linkowana. Sprawdziłam. Na przykład tak:</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjetiwWd_vKsiSvxkiKWbVALkVwnOR97W1zqGDf9ZDw0TdL0tauBsvrQeAxfJEJVmncLnARE1uEp1Fj4OBOh84hFj6MzrBhPspkKO58CGqGYrYZNQV9ZcBzyweTPHUNDjePIf7s1hhrcLA/s1600/1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="342" data-original-width="327" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjetiwWd_vKsiSvxkiKWbVALkVwnOR97W1zqGDf9ZDw0TdL0tauBsvrQeAxfJEJVmncLnARE1uEp1Fj4OBOh84hFj6MzrBhPspkKO58CGqGYrYZNQV9ZcBzyweTPHUNDjePIf7s1hhrcLA/s320/1.png" width="305" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Spoko. Rzeczywiście, niezwykle naturalne są linki kierujące do polskiej strony, pochodzące z serwisów chińskich. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Od razu mi się przypomniało, jak jedna z moich stron otrzymała ostrzeżenie odnośnie nienaturalnych linków i jako przykład podany był, nieistniejący już zresztą, katalog <a href="https://www.zgred.pl/" target="_blank">Zgreda</a> (jednego z najbardziej "kumatych" ludzi w branży SEO, którego szalenie lubię, zaś ogrom jego wiedzy, niezmiennie podziwiam). Zatem przepraszam, <b>co jest dla Google bardziej naturalnym linkiem</b> prowadzącym do polskiego serwisu - odnośnik z chińskiej strony składającej się z 3 podstron na krzyż czy polski moderowany katalog stron internetowych, stworzony przez człowieka, który o SEO ma kolosalne pojęcie? Widać to pierwsze.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I żeby jeszcze to był jakiś skromny wyjątek. A w życiu! Majestic w podsumowaniu "Wykryte języki przychodzące" (odnoszące się właśnie do tego, skąd linkowana jest strona) podaje jak byk, że:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPzLlOTE7b4sBrGLjdIcdFEXu_s_wGBz9Ctabvk7EBFlES1W60hjpF8uR2_rdnBe-Bqv7CGj46qJja7kaA-SWE4CTlp7W-Lz9RNeap4sjd3hvbOyKU8bydDqw7s6LCdMNa5INEhZhFE7c/s1600/3.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="39" data-original-width="423" height="29" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPzLlOTE7b4sBrGLjdIcdFEXu_s_wGBz9Ctabvk7EBFlES1W60hjpF8uR2_rdnBe-Bqv7CGj46qJja7kaA-SWE4CTlp7W-Lz9RNeap4sjd3hvbOyKU8bydDqw7s6LCdMNa5INEhZhFE7c/s320/3.png" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
No rzeczywiście, bardzo to "naturalne"... I co na to Pingwin, czuwający nad poprawnością profilu linków? Nie będę mówić co, choć na usta ciśnie mi się tylko jedno słowo.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Najgorsze w tym wszystkim jest właśnie <b>kompletny brak reakcji Google</b>. Strona działająca niemal <b>wbrew </b>tej wyszukiwarce, zasiada w TOP-ach, zostawiając konkurencję promującą się zgodnie z tym, co "Wujek Google nakazał", daleko w tyle.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wypadałoby chyba na koniec podać jakieś wnioski wyciągnięte z powyższego, może pokusić się o eleganckie przemyślenia i stworzenie podsumowania całości.... Choć jedyne, na co mam ochotę po naklepaniu tego wpisu, to rzucenie w kąt "białego kapelusza" i zainwestowanie w blasty. Bo, jak widać na powyższym przykładzie, przechodzą one bez echa.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
O SEO i SEMhttp://www.blogger.com/profile/17948588638494333233noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-7140420652558127749.post-62009966974289331112018-08-10T10:39:00.001+02:002018-08-10T10:39:57.587+02:00Najnowsze istotne zmiany w Google<div style="text-align: justify;">
Od ostatniego "trzęsienia ziemi" w Google upłynęło nieco czasu, jednak ostatnie zmiany wprowadzone przez tę wyszukiwarkę, mocno dały się we znaki zarówno samym stronom internetowym, jak i branży SEO. Chodzi głównie o <b>dwie modyfikacje</b>, które przyczyniły się do tego, że część pozycjonerów mocno zazgrzytała zębami.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlumnAxzYzomYllxfsCkCzavs69sxf3R7-WOQJyRinnTp3LQEuueRO2extFwE7x8zfqOdfdDgfGVEH2D5g70P6XKOxBhCiLNq2RR2KB5KdMsVkaRyLkPuRb-lXJPoB7qfikaKi2jdhdvs/s1600/Google_Logo_Color_Wide.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="192" data-original-width="568" height="108" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlumnAxzYzomYllxfsCkCzavs69sxf3R7-WOQJyRinnTp3LQEuueRO2extFwE7x8zfqOdfdDgfGVEH2D5g70P6XKOxBhCiLNq2RR2KB5KdMsVkaRyLkPuRb-lXJPoB7qfikaKi2jdhdvs/s320/Google_Logo_Color_Wide.png" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>1. Utrata możliwości zgłaszania nowych adresów url</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: justify;">
Opcja, która bardzo ułatwiała życie osobom zajmującym się promocją stron w Google, dostępna niegdyś pod adresem https://www.google.com/webmasters/tools/submit-url. Dzięki niej można było <b>przyspieszyć indeksowanie nowych linków</b>, pozyskanych w trakcie działań związanych z promowaniem serwisów. Jeśli zdobyliśmy <b>wartościowy odnośnik zewnętrzny</b> prowadzący do naszej strony, wystarczyło zasygnalizować to Google za pomocą wspomnianego narzędzia. Dzięki temu wyszukiwarka otrzymywała istotną informację o nowym linku, który mógł wpłynąć na pozycję witryny. Teraz takiej możliwości już <b>nie ma</b>. Co to oznacza? Przede wszystkim:</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li>możemy informować Google (z wykorzystaniem Search Console) wyłącznie o nowych podstronach utworzonych <b>w obrębie zarządzanego przez nas serwisu</b>;</li>
<li><b>indeksowanie nowych linków zewnętrznych zajmie więcej czasu</b> (o ile sam właściciel strony, na której pojawił się "odsyłacz" do naszej witryny, nie zasygnalizuje tego faktu wyszukiwarce za pomocą opcji wspomnianej powyżej);</li>
<li>w skrócie - zdobywanie wartościowych odnośników wciąż odgrywa bardzo istotną rolę w zakresie pozycjonowania, jednak <b>oczekiwanie na efekty związane z ich zdobyciem, może się znacznie wydłużyć</b>.</li>
</ul>
<div>
<br /></div>
<div>
<b>2. Modyfikacja głównego algorytmu Google</b></div>
<div>
<b><br /></b></div>
<div>
Pod koniec lipca otrzymaliśmy <b>oficjalną informację od Google</b> (przekazaną zainteresowanym za pośrednictwem Twittera) o zmianach w głównym algorytmie tej wyszukiwarki. Zmiana miała na celu to, co zwykle - uporządkowanie wyników wyszukiwania i "nagrodzenie" stron spełniających wymogi Google poprzez poprawę ich pozycji w SERP. Spoglądając jednak na pozycje poszczególnych haseł (dla różnych stron internetowych) można łatwo dojść do wniosku, że zmiany w algorytmie wciąż trwają. Od dawna nieobserwowany przeze mnie "taniec Google" jest teraz widoczny gołym okiem. Niektóre frazy potrafią w ciągu doby zmienić widoczność w wynikach wyszukiwania nawet o <b>kilkadziesiąt pozycji</b> w dół, a w kolejnym dniu - odzyskać utracone miejsce lub wręcz pojawić się wyżej w SERP. Kiedy nastąpi stabilizacja? Tylko Google raczy wiedzieć.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Jak już wspomniałam i jak głosi wieść oficjalna, zyskać mają wartościowe strony, a modyfikacja to kolejne uderzenie w witryny promowane niezgodnie z wytycznymi wyszukiwarki. Niestety na przestrzeni ostatnich miesięcy moja wiara w skuteczność walki Google z <b>ewidentnym spamem</b>, mocno ucierpiała. Ale o tym w kolejnym wpisie - ze "smaczkami" i szczegółami dotyczącymi raczej nieudolnej walki ze spamerami, jaką ponoć toczy nasze ukochane Google.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
O SEO i SEMhttp://www.blogger.com/profile/17948588638494333233noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7140420652558127749.post-48668871476337838962017-12-22T08:33:00.000+01:002017-12-22T08:33:36.982+01:00Google: świąt nie będzie<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHEDxvKbrrGEP7WDE_QrzBWmQ50t-9vZaf6A9L6Mk9mPFOBqc7QJvyOIUJpL0vJ1rzUEX6Olw_1fIkjrf77DwXECVZAhUVK5xqrc273xxTIGeSxSF_VY2SlO6j7uBEHxdnMX90O10IJ9Y/s1600/Google+%25C5%259Bwi%25C4%2585t+nie+b%25C4%2599dzie.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="Google świąt nie będzie" border="0" data-original-height="503" data-original-width="1043" height="154" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHEDxvKbrrGEP7WDE_QrzBWmQ50t-9vZaf6A9L6Mk9mPFOBqc7QJvyOIUJpL0vJ1rzUEX6Olw_1fIkjrf77DwXECVZAhUVK5xqrc273xxTIGeSxSF_VY2SlO6j7uBEHxdnMX90O10IJ9Y/s320/Google+%25C5%259Bwi%25C4%2585t+nie+b%25C4%2599dzie.png" title="Grinch i Google | Świąt nie będzie" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Kolejny już raz Google tuż przed świętami postanowiło popsuć nastrój SEOwcom. Wczoraj jeden z pracowników Google poinformował, że od połowy grudnia wprowadzane są zmiany w algorytmie wyszukiwania, które wpłynęły już na pozycje stron w Stanach (szczegóły na <a href="https://searchengineland.com/google-confirms-mid-december-search-ranking-algorithm-update-288682?utm_campaign=socialflow&utm_source=facebook&utm_medium=social%3F" target="_blank">SearchEngineLand</a>). Jedno pytanie pozostaje jednak otwarte: <b>czy Google jest z nami całkowicie szczere?</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zmiany w SERP dało się już zauważyć w połowie listopada, choć Google nie wspominało wówczas o wdrażaniu poważnych zmian. I prawdę mówiąc, częściej pracownicy tej wyszukiwarki używają określeń "drobne zmiany", "mało znaczące" i tym podobne i tak dalej. Ale nawet śledząc tylko <a href="https://algoroo.com/">https://algoroo.com/</a> można było zauważyć, że już od miesiąca "cuś" dzieje się w SERP-ach.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Urządzenia mobilne i znaczniki schema.org</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tym razem, podobno, aktualizacja algorytmu ma dotknąć/dotknęła strony, które w dalszym ciągu nie są odpowiednio przyjazne użytkownikom mobilnym, a także te, które nie wykorzystują znaczników schema.org. Czy też inaczej - te korzystające ze schema, mają powędrować wyżej w wynikach wyszukiwania.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Problem w tym, że "dostało się" również stronom, na których upychanie znaczników schema.org nie ma większego sensu, a i samo Google wychodziło zawsze z założenia, że "co za dużo to niezdrowo". Znaczniki te mają głównie zastosowanie w sklepach internetowych (oznakowanie produktów), czy serwisach takich jak filmweb (oznaczanie filmów i recenzji), ale trudno wyobrazić sobie wykorzystywanie ich na dużą skalę na prostych stronach informacyjnych czy serwisach-wizytówkach (oczywiście można oznakować godziny otwarcia firmy lub jej adres, choć dane te Google zwykle pobiera z wizytówek, a nie ze schcemy strony - chyba, że i tu nastąpi zmiana). A i takie skromniejsze witryny (i to już w listopadzie), dotknęły spadki (fakt, że nie katastrofalne, ale jednak widoczne).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Co tak naprawdę robi Google?</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: justify;">
Z pewnością "psuje krew" SEOwcom, ale poza tym - trudno jednoznacznie określić. Google, o czym przekonaliśmy się już wielokrotnie, o naprawdę znaczących zmianach mówi otwarcie rzadko, pozostawiając osobom opiekującym się serwisami internetowymi zabawę w "zgaduj zgadulę" (a także rwanie sobie włosów z głowy i popadnie w nerwicę - niewątpliwie jest to jakiś sposób na wykończenie irytującej konkurencji i zdobycie większej liczby Klientów dla własnych linków sponsorowanych).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>A zatem... świąt nie będzie?</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Będą, ale po nich wielu webmasterów i osób zajmujących się SEO, przyjdzie zmierzyć się z kolejnym wertowaniem serwisów internetowych, wprowadzaniem modyfikacji tam, gdzie trzeba i tam, gdzie ma to sens. I oczywiście, dalszą zabawę w detektywów mających na celu odkrycie co jeszcze się zmieniło (a co Google przemilczało) i co można zrobić, by poprawić kondycję witryn Klientów.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
O SEO i SEMhttp://www.blogger.com/profile/17948588638494333233noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-7140420652558127749.post-36612705855068933102017-08-25T12:24:00.000+02:002017-08-25T12:27:06.952+02:00Google znowu "miesza" w SERP?<div style="text-align: justify;">
Może nie tyle "miesza", o ile po raz trzeci w tym roku zmienia swoje zasady określające tzw. jakość stron. I dotyczy to witryn "międzynarodowych", a zatem - innych niż w języku angielskim (choć witryny "angielskie" również kolejny raz wzięto pod lupę).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgJybTobPrIe4vId1bb6NDA2-BaoXU5pYQGnqKmn9QAKh2DTg8izjDufJ6-Z_3bRmKRsv0aWkn5b4aY5z8dccfVKiniZzmFTmRujLA7N25BryhMRq31xuthY9HnZvS0G9LQ_wrv_7Y4cI/s1600/Google_Logo_Color_Wide.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="192" data-original-width="568" height="216" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgJybTobPrIe4vId1bb6NDA2-BaoXU5pYQGnqKmn9QAKh2DTg8izjDufJ6-Z_3bRmKRsv0aWkn5b4aY5z8dccfVKiniZzmFTmRujLA7N25BryhMRq31xuthY9HnZvS0G9LQ_wrv_7Y4cI/s640/Google_Logo_Color_Wide.png" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ta aktualizacja ma, po raz kolejny, pokazać, że Google walczy ze spamem oraz informacjami "nieprawdziwymi". Co jednak oznacza w praktyce?</div>
<ul>
<li style="text-align: justify;">dostosowanie wyświetlania reklam do faktycznej tematyki serwisu, w której się znajdują;</li>
<li style="text-align: justify;">obniżenie "wartości" strony, która prezentuje tzw. treści spiskowe, prezentując je jako fakty;</li>
<li style="text-align: justify;">strony zbudowane w oparciu o publikowanie na nich "nieprawdziwych informacji".</li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Co jeszcze zostało zmodyfikowane? Podając za <a href="http://seostation.pl/" rel="nofollow">seostation.pl</a>:</div>
<br />
<ul>
<li style="text-align: justify;">zmienione zostały tzw. wytyczne dotyczące lokalizacji oraz kierowaniem wyników na wybrany obszar;</li>
<li style="text-align: justify;">zwiększenie czujności "oceniających" jakość witryny, na sprawdzanie poprawności wyświetlania aktualnych wyników wyszukiwania na dane zapytanie;</li>
<li style="text-align: justify;">usunięci reklam o charakterze związanym z erotyką (pojawiać się będą wyłącznie w serwisach, które taką tematyką faktycznie się zajmują);</li>
<li style="text-align: justify;">oznaczenie "języka strony" odgrywać będzie większą rolę niż dotychczas (oznaczenie "właściwą flagą");</li>
<li style="text-align: justify;">zwiększenie czujności "oceniających" pod kątem określenia jakości strony, powiązanej z jej lokalizacją, preferencjami i językiem ojczystym;</li>
<li style="text-align: justify;">umożliwienie wyświetlanie w SERP anglojęzycznych witryn na zapytanie użytkownika, wpisującego w Google "poszczególne frazy" (dotyczy: konkretnej firmy, produktu, informacji naukowych).</li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Działania te mają wspomóc Google w zwalczaniu spamu w SERP (czemu niezmiennie kibicuję), ale po prawdzie, obawiam się, że "uczciwym stronom" (z odpowiednim contentem, ale niekoniecznie odpowiednim zapleczem odnośników), też się może "dostać". Pozostaje to, o czym pisałam już dawno - koncentrowanie się na treściach unikalnych, stricte powiązanych z tematyką serwisu i odpuszczenie w dużym stopniu linkowania (zwłaszcza tego "na ślepo"). Wkrótce mogą bowiem wypłynąć kolejne "wytyczne" Google, które strony nieanglojęzyczne potraktują gorzej nie tylko z uwagi na zawarte na nich treści, ale również z uwzględnieniem jakości samych linków (pamiętajmy zresztą o Pingwinie, który cały czas ma "oko" na nasze serwisy www).</div>
O SEO i SEMhttp://www.blogger.com/profile/17948588638494333233noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-7140420652558127749.post-80349445040365846842017-07-27T10:43:00.000+02:002017-07-27T10:43:04.552+02:00Https a miejsca w wynikach Google<div style="text-align: justify;">
Od chwili, gdy pojawiła się możliwość stosunkowo łatwego dodawania do adresu strony "https" (czyli szyfrowanej wersji protokołu HTTP) wśród SEOWców zaczęło krążyć pytanie - czy szyfrowanie adresu strony może wpłynąć na wyniki Google? Zwykle mówiło się "na pewno nie zaszkodzi". Ale aktualne pozostaje pytanie: czy <b>pomaga ono witrynie zaistnieć w TOP10 </b>wyników najpopularniejszej wyszukiwarki?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Według informacji podanych przez seoroundtable.com (z 25-ego lipca bieżącego roku), https "rośnie w siłę". Jak wynika z danych RankRanger's, na 99% zapytań wpisywanych do wyszukiwarkę, w upragnionych przez wszystkich "topach" znajduje się przynajmniej jedna strona wykorzystująca szyfrowany adres. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaiC5zeLMhwR9gnsxzJlRo8dLNw_msG1mMpMuDWGZ_9zGqSxKmpTA3N4HSSZZRjbNXA-Z6ea9gUDchVl4AUbKo_H3YQBsVXbG4aLvuhwXeiLYL7z2Dsi0i8sjeFHR_bWcmf5k2iO_B2hw/s1600/pierwsza_strorna.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="569" data-original-width="1600" height="226" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaiC5zeLMhwR9gnsxzJlRo8dLNw_msG1mMpMuDWGZ_9zGqSxKmpTA3N4HSSZZRjbNXA-Z6ea9gUDchVl4AUbKo_H3YQBsVXbG4aLvuhwXeiLYL7z2Dsi0i8sjeFHR_bWcmf5k2iO_B2hw/s640/pierwsza_strorna.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="https://s3.amazonaws.com/images.seroundtable.com/rankranger-https-1500983203.jpg" rel="nofollow" target="_blank">źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Te informacje potwierdzają częściowo narzędzia popularnego Mozcasta, które również wskazują na wzrosty w SERP stron, posiadających w adresie https (choć w przeciwieństwie do RankRanger's, mowa tu o zaledwie 56,5% zapytań, a nie o 99%).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Co prawda samo Google oficjalnie nie przyznaje się do stosowania technik, które w jakikolwiek sposób sprawiałyby, że strony z https miałyby być bardziej "uprzywilejowane" i tym samym zyskiwać wyższe pozycje. Wyniki zaprezentowane przez seoroundtable wskazują jednak, że coś jest na rzeczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Oczywiście może się okazać, że podane wyżej wyniki są kwestią przypadku i przewijające się w TOP10 strony z szyfrowanym protokołem, są po prostu lepiej zoptymalizowane - i stąd tak wysokie miejsca w SERP.. Możemy jednak doczekać się chwili, w której Google oficjalnie wspomni o tym, że strony z https traktuje jako <b>bardziej wiarygodne</b> - a jak wiemy, <b>wiarygodne źródła informacji</b> są zawsze przez Google "faworyzowane".</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Co ciekawe, https jest na chwilę obecną wykorzystywane przez niewiele ponad 6% polskich domen. Czy informacje z seoroundtable zmienią ten wynik na wyższy? Czas pokaże. Na razie wiemy tylko jedno - https faktycznie "nie szkodzi", a kto wie - może i pomaga, choć Google jeszcze tego oficjalnie nie przyznaje.</div>
O SEO i SEMhttp://www.blogger.com/profile/17948588638494333233noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-7140420652558127749.post-40823320690850632202017-06-30T14:44:00.000+02:002017-06-30T14:44:14.833+02:00Czy linkowanie ma jeszcze sens?<br />
<div style="text-align: justify;">
Tytuł artykułu może wydawać się trochę podchwytliwy i pewnie wielu znawców SEO na jego widok postukało się palcem w czoło. Ale, Panie i Panowie, zastanówmy się na poważnie - co w tym momencie ma największe znaczenie dla Google? W moim odczuciu są to dwie rzeczy:</div>
<ul>
<li style="text-align: justify;">bardzo dobry content zamieszczony w serwisie</li>
<li style="text-align: justify;">optymalizacja strony</li>
</ul>
<div style="text-align: justify;">
Pisałam o tym nieco w poprzednim poście, ale podam bardziej rozbudowany przykład (sytuacja podobna do tej ze wspomnianego wpisu, bo rozwiązanie zastosowałam wręcz bliźniacze - wiedząc, że tamto się sprawdziło). Ale do rzeczy. Przyszedł do mnie Klient X i mówi, że chce pozycjonować swoją stronę. No okej, sprawdzę co w trawie piszczy. A tu strona zawalona "listami wyborów" setek produktów (ukrytymi przemyślnie, żeby przypadkiem użytkownik za łatwo nie znalazł tego, czego szuka), pozbawiona treści w stopniu dobijającym, optymalizacją nietknięta - choć podobno jakiś seo-spec już nad nią pracował. O braku altach w obrazkach nie będę się rozwodzić. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Problem zatem widoczny już na pierwszy rzut oka, bo ani przeciętny użytkownik ani Google, za Chiny Ludowe, nie byli w stanie "dokopać się" do interesujących ich treści. A tu jeszcze Klient X podaje 100 haseł do promocji, z których dobre 80% na stronie nie występuje wcale, część zaś jest skrzętnie ukryta w owych listach wyboru produktów ("krzaczących się" wściekle i sypiących błędami). Po paru tygodniach wahań Klient zgodził się na postawienie strony informacyjnej, mającej pozyskiwać ruch dla "strony matki". I co się okazało? Że nowa strona, zoptymalizowana, zapełniona sensowną treścią, artykułami tematycznymi, łatwymi do odnalezienia produktami, "przebiła" istniejącą od lat "stronę matkę" i Klient uznał, że to ona powinna być głównym serwisem, reprezentującym firmę. Dlaczego? Z prostego powodu. Klienci owej firmy kompletnie nie byli zainteresowani przechodzeniem na dotychczas istniejącą stronę (poprzez linki odsyłające do serwisu macierzystego), a wszystkie wiadomości odnajdywali w witrynie mającej być wyłącznie zwykłą stroną informacyjną (sensownym zapleczem, jeśli ktoś chce tak sprawę nazwać).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A jak pozycjonowanie owych 100 haseł? Po kilku miesiącach 70% z nich pojawiło się w TOP10 w Google (a branża specyficzna, przemysłowa, bynajmniej nie oferująca maszyn rolniczych czy przenośników taśmowych, ale produkty i usługi, o których chyba pojęcia nie mieli sami twórcy różnych katalogów, bo podkategorii stworzonych z myślą o tej branży nie znalazłam nigdzie). Powiecie pewnie "Phi! No to nisza, nic dziwnego, że udało się tak łatwo wbić w topy!" - nic bardziej mylnego. Konkurentów wspomniana firma ma wielu, a gdy zagłębiłam się w tematykę, ze zdziwieniem odkryłam, że oferowane przez Kliena X produkty i usługi, są towarem gorącym i pożądanym niczym świeże bułeczki. O miejsca wielu fraz wciąż walczę, bo wspomniana konkurencja nie śpi i też stara się osiągnąć Googlowskie wyżyny.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I tu wracamy do tematu artykułu, czyli linkowania - w dawnych latach najlepszego sposobu na osiągnięcie pierwszych miejsc w wyszukiwarkach. Otóż do strony pozyskałam raptem kilkanaście odnośników (solidnych, nie ma co szklić, żadne jakieś tam spamowe), a całą resztę pracy włożyłam w optymalizowanie serwisu i w stałe uzupełnianie go treścią. Doskonaliłam istniejące artykuły, dodawałam aktualności, "dopieszczałam" stronę pod każdym możliwym względem (czy to zdjęcia, czy wyraźnie wyodrębniona lista produktów w tabelkach, widocznych na pierwszy rzut oka). I robię to cały czas. Efekty? Rewelacyjne, bo strona pozbawiona "byków", przejrzysta, treściwa (zaspokajająca potrzeby informacyjne Odbiorców, a tym samym miła naszemu kochanemu Google), z miesiąca na miesiąc "wskakuje" na coraz wyższe pozycje (i choć zdarzają się wahania, co przy tylu hasłach nie jest żadnym dziwem, to strona wciąż trzyma się świetnie).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Niewątpliwie takie podejście do sprawy jest do bólu czasochłonne, bo w grę wchodzą też artykuły tematyczne, które staram się lokować w co lepszych serwisach z branżą skojarzonych, a i tworzenie samego contentu zajmuje więcej czasu niż upychanie adresu strony w katalogach czy preclowych linkach. Ale mam wrażenie, że ten własnie kierunek to już nie przyszłość, tylko teraźniejszość dawnego "pozycjonowania" (swoją drogą już dawno zaczęłam zachęcać również swoich pozostałych Klientów do tego, by wygospodarowali na stronach miejsca na blog lub artykuły, które sukcesywnie dodawane w witrynach, mogą wynieść je na zdecydowanie wyższe miejsca). I ci, którzy dali się przekonać, nie żałują swojej decyzji.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W powyższym tekście brak jest z pewnością konkretów (nie mam zgody Klienta na rozsiewanie wszem i wobec wieści o adresie strony, ani słowach kluczowych, na które jest promowana), ale mogę posłużyć się wykresem prezentującym stopniową poprawę widoczności strony w Google (ostatnie 6 miesięcy, strona promowana jest od roku):</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpMMPSjBpH73FPVdQPgBmE1wKWk8HucDOnyAwLVM7yjMmpCwVdcD8jHSc1oEqDOmVp-52zyb7Jy18XBmSoRk8wYspZsnn282yTPFbRaIHG8C5HyGQzBTb9R-WgS04RFCwYFdDMUpJjHBg/s1600/widocznosc-w-Google.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="wykres widoczności strony w Google" border="0" data-original-height="346" data-original-width="950" height="233" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpMMPSjBpH73FPVdQPgBmE1wKWk8HucDOnyAwLVM7yjMmpCwVdcD8jHSc1oEqDOmVp-52zyb7Jy18XBmSoRk8wYspZsnn282yTPFbRaIHG8C5HyGQzBTb9R-WgS04RFCwYFdDMUpJjHBg/s640/widocznosc-w-Google.png" title="widoczność strony w Google" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Czy zatem linkowanie straciło rację bytu? Oczywiście, że nie. Ale wyraźnie widać, że rozbudowanym contentem, uzupełnianym regularnie, można osiągnąć bardzo wiele, mając raptem "garstkę" odnośników prowadzących do strony. I optymalizacją, ale to chyba jasne dla każdego.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Oczywiście są sytuacje, w których nie ma możliwości tworzenia "tasiemców" w jakimś serwisie, ponieważ jego tematyka na to zbytnio nie pozwala i wówczas nadrabiać można już tylko optymalizacją, odnośnikami i działaniami na portalach społecznościowych (mniej na forach, jakoś marketing szeptany to dla mnie zawsze ostateczność, choć czasem bywa konieczny czy wręcz pożądany). Niemniej chyba nigdy wcześniej hasło "content jest królem" nie było równie aktualne, co w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy. I nie sądzę, by w najbliższej przyszłości miało się to zmienić.</div>
O SEO i SEMhttp://www.blogger.com/profile/17948588638494333233noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-7140420652558127749.post-14248822812822187432016-12-20T21:32:00.000+01:002016-12-20T21:32:12.037+01:00Google tańczy jak szalony...<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHB30h_TRNeYMvlacGOoO9jwmSHo6uLRVHx45Re7RmZaLK9hYBGKuuwMFglRJCeevkfWwTtwRZqRQZHCKcwro8-0L2Eg3cMM3dXgHqzi4IktHM_gVFTFwJRAWU3T9zDk2Z6lfFEI33CtM/s1600/google-panda-dance.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHB30h_TRNeYMvlacGOoO9jwmSHo6uLRVHx45Re7RmZaLK9hYBGKuuwMFglRJCeevkfWwTtwRZqRQZHCKcwro8-0L2Eg3cMM3dXgHqzi4IktHM_gVFTFwJRAWU3T9zDk2Z6lfFEI33CtM/s1600/google-panda-dance.jpg" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Grafika pochodzi ze strony <a href="http://www.stevemasters.co.uk/seo-tips/">http://www.stevemasters.co.uk/seo-tips/</a></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
A przynajmniej taki wniosek nasuwa mi się podczas obserwowania domen, którymi się opiekuję.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Od kiedy <b>Panda i Pingwin</b> działają w czasie rzeczywistym minęło już sporo czasu i mogę wreszcie wyciągnąć wnioski z tych, rewolucyjnych (nie bójmy się tego określenia) aktualizacji. Co się zmieniło? Całkiem sporo.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy obydwa algorytmy były "odpalane" ręcznie (zwykle raz na kilka miesięcy) można było mówić o większej stabilności. Teraz SEO to prawdziwe stąpanie po polu minowym, a każdy niewłaściwy ruch może skończyć się drastycznym spadkiem dla dowolnej frazy. Ale może być też odwrotnie, - odpowiedni zabieg może poskutkować poszybowaniem do góry hasła, które do tej pory było na naprawdę niskich pozycjach (50-60 miejsce w wynikach wyszukiwania).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
O<b>bserwując to zjawisko od dłuższego już czasu doszłam do dwóch wniosków:</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
1. Linki powoli tracą na znaczeniu. Nie oznacza to, że ich pozyskiwanie (z różnych źródeł i z różnymi anchorami) mija się z celem. Ale ich rola, przynajmniej w moje ocenie, straciła jeszcze bardziej na znaczeniu niż przed wdrożeniem najnowszych zmian w algorytmach).</div>
<div style="text-align: justify;">
2. Na wartości (i to znacznie!) zyskał <b>content</b> strony. Żeby nie być gołosłowną w skrócie opiszę eksperyment, jaki przeprowadziłam dla firmy, która promuje się w sieci na frazy naprawdę konkurencyjne (no nie, nie są to hasła w stylu "fotografia ślubna", ale również trudne).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po 2-3 miesiącach walki o wyższe pozycje zaproponowałam Klientowi stworzenie nowej strony stricte informacyjnej (uprzejmie proszę nie mylić z byle jakim zapleczem). Witryna ta to głównie unikalna treść, opisy produktów, fotografie i linki odsyłające zainteresowanych zakupem konkretnego produktu do strony macierzystej. Efekt? Zdumiewający. Przy liczbie haseł idących w dziesiątki, strona (linkowana z sensem i umiarem) szybko zaczęła zdobywać wysokie pozycje nawet dla tych najtrudniejszych fraz. Czas "piaskownicy" upłynął, a witryna wciąż trzyma się dzielnie - aktualizowana o treści, rozmaite "bajery" przydatne dla użytkowników. Słowem - bazująca na wartościowych tekstach, skierowanych do <b>odwiedzających</b>.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ewidentnie widać, że Google coraz intensywniej koncentruje się na tym, co witryna ma do zaoferowania użytkownikowi, zaś linki traktuje trochę po macoszemu (i raczej karze za nie, niż nagradza).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
3. Koncentrowanie się wyłącznie na optymalizacji stron desktopowych już dawno mijało się z celem, a teraz (takie odnoszę wrażenie), strona nie posiadająca wersji responsywnej lub odrębnej wersji mobile, nie wzbije się wysoko i nie przyniesie właścicielowi upragnionego ruchu i szans na zysk.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jako branża SEO zaczynamy chyba dochodzić do tego samego etapu, co branża architektów. Pozwolę sobie, oczywiście nie dosłownie, zacytować słowa jednego z profesorów wykładających architekturę. Wypowiedział on mniej więcej następujące słowa: "Normalny człowiek myśli zwykle o 2-3 rzeczach jednocześnie. Architekt zmuszony jest myśleć jednocześnie o kilkudziesięciu". I coś w tym jest. Pilnowanie Search Console, stały monitoring linków zewnętrznych i wewnętrznych, dbałość o content, o poprawne działanie serwisu na różnych urządzeniach, ciągła aktualizacja treści, dbałość o unikalny content i grafiki, pamiętanie o atrybutach "alt" dla obrazków, znacznikach, tagach META, szukanie domen do potraktowania trzysta jedynką, wychwytywanie 404 (zwłaszcza w dużych serwisach) - to zaledwie podstawa i kropla w morzu spraw, na których skupiać się musi dzisiaj człowiek zajmujący się SEO.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czy ten trend się utrzyma? Myślę, że tak, przynajmniej do czasu, aż Google nie wymyśli czegoś nowego - nowy algorytm, zmiany w już istniejących czy też może nowe wytyczne dla webmasterów. Wówczas będziemy mogli już faktycznie przybić piątkę architektom, względnie zapaść na nerwicę (choć ta wątpliwa przyjemność i tak dopadła już zapewne wielu z nas).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Co nam pozostaje? Myślenie o tym, co trzeba zrobić tu i teraz, by strona była dobrze widziana przez Google, ale też starać się przewidzieć kolejne ruchy wyszukiwarki (o proszę, zahaczamy już o kwestie nadprzyrodzone i wróżenie z fusów), ale przede wszystkim - wyciągać wnioski i wciąż zmieniać strategię działań w oparciu o dane, którym przecież przyglądamy się bez mała każdego dnia. No i uświadamiać Klientów, że "lepiej, to już było". Teraz może być tylko trudniej, choć i z tego "trudniej" wiele można uzyskać (przy odpowiednim podejściu i zrozumieniu ze strony Klienta).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ale na pocieszenie można dodać, że wszystkie działania Google, które nas dotykają, mają wreszcie szansę na uderzenie w spamerów. I choć wciąż nie jest trudno natrafić na witryny w TOP-10 trącące spamem na kilometr, to jednak odnoszę wrażenie, że jest ich coraz mniej. A dla wszystkich, którym zależy na zachowaniu zasad fair play, to przecież dobra wiadomość.</div>
O SEO i SEMhttp://www.blogger.com/profile/17948588638494333233noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-7140420652558127749.post-77832953300547911282016-05-31T15:33:00.001+02:002016-06-01T09:28:53.901+02:00Odpowiedzi na trudne (?) pytania Klientów<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_jZCtF3BVa3V6llQRyxngkop_-yGuxv8vI4jys6lSbzQKh3gLJT7Sm2dCo5HuLkrCbEYQidLl_Ky3MmtLPSObjk2T6b56lTDIpXWRPMba_CVV7NdOcoTTM5lpUfbrvFFZtxQwYNmMMDs/s1600/31384322_s.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="wściekły Klient" border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_jZCtF3BVa3V6llQRyxngkop_-yGuxv8vI4jys6lSbzQKh3gLJT7Sm2dCo5HuLkrCbEYQidLl_Ky3MmtLPSObjk2T6b56lTDIpXWRPMba_CVV7NdOcoTTM5lpUfbrvFFZtxQwYNmMMDs/s320/31384322_s.jpg" title="zły Klient" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Od czasu, gdy do zabawy SEOwców w promowanie stron dołączyły algorytmy Google, branża musiała zmienić swoje podejście do tzw. pozycjonowania, a także własne metody pracy. Pozyskiwanie na tony odnośników (z byle jakich źródeł), to już przeszłość. Kiedyś owszem - dawało to niezłe wyniki. Po przejściu pierwszego Pingwina wynik w wielu przypadkach był już tylko jeden - gwałtowny spadek strony w SERP.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Podejście zatem się zmieniło, czego wielu Klientów nie jest w stanie zrozumieć. I trudno mieć do nich o to pretensje (no, ewentualnie o <b>formę</b>, w jakiej wyrażają swoje niezadowolenie z pracy firmy SEO). Najczęściej spotykam się z dwoma pytaniami, które Klientom spędzają sen z powiek:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
1. Pani, dlaczego tak drogo?! [tu muszę przy okazji zaznaczyć, że nie stosuję stawek "zaporowych" i staram się promować strony na tyle tanio, żeby Klient nie poszedł z torbami, a jednocześnie na tyle "drogo", by po przeznaczeniu środków otrzymanych od właściciela serwisu na jego sensowną promocję, coś mi jednak w kieszeni zostało. Tu szeroko uśmiecham się na myśl o ukochanym ZUS]</div>
<div style="text-align: justify;">
2. Pani, to już trzeci/czwarty/piąty miesiąc, od kiedy zawarliśmy umowę, a wyniki takie słabe!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Co do <b>pytania numer jeden</b> - drogo, bo promowanie stron w Internecie po prostu zaczęło być kosmicznie drogie po uruchomieniu przez Google algorytmów. W czasach "przedpingwinowych" w szybkim czasie i stosunkowo małym kosztem, można było zdziałać cuda. To się jednak skończyło, co z pewnością nie uszczęśliwiło ani branży, ani Klientów, ale za to poprawiło jakość stron górujących w SERP na najbardziej konkurencyjne frazy. No w porządku, nie zawsze, ale wyjątki potwierdzają regułę, a Google ze spamem wciąż walczy i osobiście gorąco mu kibicuję.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Metod promocji mamy wiele, z czego większość <b>po prostu kosztuje</b>. Dajmy na to wartościowe katalogi (naprawdę wartościowe, których wskaźników TR może pozazdrościć wiele serwisów o zupełnie innej tematyce). Za wpisy w takich katalogach się płaci i nie są to wcale małe kwoty. Oczywiście można od razu rozpocząć tutaj dyskusję czy płacenie za odnośniki nie jest sprzeczne z wytycznymi dla Webmasterów, ale bądźmy realistami. Link z wartościowego katalogu warto mieć, a poza tym jeszcze nie spotkałam się z karą ręczną za odnośnik umieszczony na przykład w katalogu Wirtualnej Polski, Onetu czy Interii.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kolejna sprawa to artykuły sponsorowane, wykorzystywane chętnie i radośnie nie tylko w Internecie. Taka forma reklamy to naprawdę wysokie koszty. Pomijam czas poświęcony na zebranie ciekawych informacji i napisanie tekstu, ale jego publikacja w renomowanym portalu... Hoho! Tu dopiero zaczynają się schody, bo stawki niektórych takich serwisów są zaporowe. A wiadomo, że wartościowego artykułu poświęconego na przykład depresji, nie będziemy usiłowali opublikować na blogu o średniej "odwiedzalności", na dodatek skupiającego się na, dajmy na to, zdrowym odżywianiu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dużą rolę odgrywa też czas poświęcony na promowanie strony. Jej dogłębna analiza, wprowadzanie poprawek w treści (bądź ich rekomendowanie Klientowi), eksperymentowanie z tagami META w celu sprawdzenia, które "żrą", a które wręcz przeciwnie, pilnowanie profilu linków, szukanie porzuconych przez właścicieli domen z dobrą historią, które można by przejąć (czasem wylicytować na aukcji i tu znów kłaniają się koszty), w celu wykorzystania ich na potrzeby promocji serwisu i tym podobne i tak dalej. To wszystko trwa, poświęca się tym zajęciom dużo czasu, a to też kosztuje (ostatecznie Klient nie płaci za linki, tylko za <b>pracę</b> SEOwca - i choć może niektórym ciężko w to uwierzyć, to jednak pracownicy firm SEO nie spędzają połowy dnia na oglądaniu śmiesznych filmików na YouTube, tylko zasuwają jak małe maszynki, wyszukując kolejne sposoby na wypromowanie serwisu, którym się opiekują).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A <b>pytanie numer 2</b>? Odpowiedź znów jest prosta: potrzebny jest <b>czas</b>. Zbyt gwałtowne pozyskiwanie odnośników (tak uwielbiane przed rokiem 2011), może wydać się Google podejrzane (pomijam sytuacje, w których firma wprowadza nowy produkt czy ofertę, która jest na tyle innowacyjna bądź interesująca, że tematem zaczynają interesować się media i rozpisują się na jej temat, przy okazji linkując do wspomnianej strony). Wszystkie działania należy prowadzić z rozwagą i rozkładać je w czasie, zamiast (jak to było kiedyś), poświęcić dwa miesiące na dzikie podlinkowywanie strony, a przez kolejne - patrzeć tylko na szybujące w górę pozycje strony i pławić się w glorii i chwale. Jeśli coś ma być zrobione<b> dobrze i z głową</b>, a na dodatek strona jest promowana na frazy bardzo konkurencyjne, to nie da się uniknąć czekania na wyniki.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I na sam koniec - często sami Klienci rzucają firmom SEO kłody pod nogi, jednocześnie narzekając na brak efektów, a twardo i z uporem odmawiając wprowadzenia w serwisie absolutnie niezbędnych zmian (pomijam sytuacje, w których Klient nie płaci kolejny miesiąc z rzędu i robi awanturę, że wyników brak). Wybierają do promocji pojedyncze frazy o zabójczej konkurencyjności, jednocześnie nie oferując firmie SEO niczego, co pomogłoby w zrealizowaniu usługi (czy to danych dostępowych do ftp, Search Console, czy wreszcie wyrażeniu zgody na rozszerzenie opisów znajdujących się na stronie; przykład z życia wzięty - firma chce się promować na popularne słowo kluczowe, które w treści serwisu pojawia się<b> raz</b>. Skoro fraza ma być powiązana z faktyczną działalnością danego przedsiębiorstwa i jest dla niego tak istotna, wypadałoby jednak danemu produktowi czy usłudze poświęcić nieco miejsca - utworzyć osobą podstronę, elegancko ją opisać, dodać jakieś zdjęcia i tak dalej i tak dalej). </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Warto pamiętać też o sprawie chyba najważniejszej - stron nie tworzymy dla wyszukiwarki, tylko dla użytkowników. Bo nawet jeśli ktoś wyda ciężkie pieniądze i faktycznie pojawi się na wysokich miejscach w SERP (i to na pewno nie dzięki metodom White Hat czy nawet Gray Hat), to uboga merytorycznie witryna nie zachęci odwiedzających do tego, by zainteresowali się bliżej tym, co jej właściciel ma do zaoferowania. Nie mówiąc już o tym, że w końcu i Panda zwróci uwagę na ubogą wartość merytoryczną serwisu i szybko zdobyte TOP5 przejdzie do historii.</div>
O SEO i SEMhttp://www.blogger.com/profile/17948588638494333233noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-7140420652558127749.post-79257914467484021002016-03-25T07:21:00.000+01:002016-04-07T09:32:20.788+02:00Link Building w kolorze #CCC - niezbędnik pozycjonera<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiHQuDZ6QplpDvO_jSbc8yXYPsdA9kpUl3ZNnWzpq9Mv8DtcHRXNTWZ0-bat3sc739yV9AjdvQagyctTfmuOfL-yjv7F4ovALRiJB3Thc6Khu3tNsXyEgvpTy5PY0bLG72oaGo6gej_ZI/s1600/link_building_Marta_Gryszko.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: justify;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiHQuDZ6QplpDvO_jSbc8yXYPsdA9kpUl3ZNnWzpq9Mv8DtcHRXNTWZ0-bat3sc739yV9AjdvQagyctTfmuOfL-yjv7F4ovALRiJB3Thc6Khu3tNsXyEgvpTy5PY0bLG72oaGo6gej_ZI/s1600/link_building_Marta_Gryszko.png" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Darmowy e-book opracowany przez Martę Gryszko, poświęcony metodom pozycjonowania, to skarbnica wiedzy - zwłaszcza dla tych osób, które w branży SEO stawiają swoje pierwsze kroki. Ale i "starzy wyjadacze", którzy połamali sobie zęby na googlowskich Pandach i Pingwinach, też znajdą w nim ciekawe informacje. I nie tylko!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Bardzo dużą zaletą poradnika jest szczegółowe opisywanie wszystkich technik pozyskiwania linków, wraz z podaniem <b>konkretnych przykładów</b>. Jak podkreśla autorka, metody, o których mowa jest w "Link Building w kolorze #CCC", wykorzystuje w swojej pracy na co dzień. Są to zatem techniki nie tylko dokładnie sprawdzone i wielokrotnie przetestowane, ale - co istotne - przynoszące dobre efekty.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Co równie ważne, e-book został udostępniony czytelnikom bloga Marty 17-ego marca bieżącego roku, jest więc to naprawdę świeża dawka wiedzy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na 29 stronach poradnika, omówione zostały między innymi takie zagadnienia jak:</div>
<ul>
<li style="text-align: justify;">Aktualizacja niedziałających linków</li>
<li style="text-align: justify;">Sposoby linkowania</li>
<li style="text-align: justify;">Umiejętne wykorzystanie informacji prasowych (oczywiście pod kątem zdobycia odnośników)</li>
<li style="text-align: justify;">Umieszczanie wpisów w katalogach stron</li>
<li style="text-align: justify;">Wykorzystanie materiałów chronionych prawem autorskim do pozyskiwania linków</li>
<li style="text-align: justify;">Metody pozyskiwania linków z tzw. silnych domen (między innymi .gov)</li>
<li style="text-align: justify;">Analiza linków konkurencji</li>
<li style="text-align: justify;">Linkbaiting (tworzenie treści, do których sami użytkownicy będą chętnie linkować) oraz egobaiting</li>
<li style="text-align: justify;">Serwisy dziennikarstwa obywatelskiego jako źródła zdobywania odnośników</li>
<li style="text-align: justify;">Umiejętne wykorzystanie dodatków na stronie</li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
To oczywiście nie wszystkie zagadnienia, opisane w poradniku, ale trzeba przyznać, że już sama powyższa lista robi wrażenie i sugeruje, że z e-booka można się będzie wiele nauczyć. I faktycznie - można.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Choć z SEO zaprzyjaźniona jestem od 10 lat, z przyjemnością zapoznałam się z technikami opisanymi przez Martę, znajdując kilka ciekawych porad i wskazówek, które z chęcią wykorzystam w swojej pracy. Początkujący pozycjoner prawdopodobnie potraktuje ten podręcznik jako kopalnię skarbów i źródło nieograniczonych możliwości.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Co ważne - Marta nie promuje w swoim e-booku technik spamerskich, rozgraniczając informowanie od "zalewania śmieciowymi wiadomościami". Ci, którzy liczyli na szybki wgląd w metody hurtowego zdobywania linków do strony, z pewnością będą zawiedzeni. I dobrze, bo promować należy wiedzę, która pozwala pozyskać odnośniki w sposób, który Google aprobuje (linkbaiting, "upominanie się o swoje" w przypadku wykorzystania przez osoby trzecie materiałów z naszej strony), a w najgorszym razie toleruje (np. katalogi stron, których nie należy mylić z tępionymi przez wyszukiwarkę farmami linków).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ostatnią kwestią, o której chciałabym wspomnieć, jest <b>czytelność poradnika</b>. Jasne sformułowania, dokładne omawianie poruszanych tematów. Język zrozumiały zarówno dla SEOwca z wieloletnim doświadczeniem, jak i początkującego pozycjonera. To duża zaleta poradnika, jakim jest <span style="text-align: justify;">"Link Building w kolorze #CCC". Wszyscy, którzy obawiali się, że nie zrozumieją przynajmniej połowy zawartych w nim treści, mogą więc odetchnąć z ulgą. To podręcznik, z którego korzysta się z przyjemnością i do którego zapewne nie jeden raz będzie się jeszcze wracać, dla ugruntowania swojej wiedzy lub przypomnienia sobie konkretnego zagadnienia. Oczywiście tak długo, jak opisane w nim techniki będą miały rację bytu. A potem? Znając Martę, przygotuje kolejną, aktualną publikację ;)</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-align: justify;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-align: justify;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-align: justify;">Poradnik Marty Gryszko można znaleźć na stronie </span><a href="http://www.lexy.com.pl/blog/darmowy-poradnik-o-link-buildingu">http://www.lexy.com.pl/blog/darmowy-poradnik-o-link-buildingu</a></div>
O SEO i SEMhttp://www.blogger.com/profile/17948588638494333233noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-7140420652558127749.post-83981571782618798082015-10-27T16:36:00.000+01:002015-10-27T16:53:06.031+01:00Mózg Google rozpoczął pracę<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIOrwOg63ZcIZ2AA4a-wmUbxp0R6H_I5kwmNe59W4x4dRp3LGX-m18sfhR4RIuCZHQQe-jlcxjqy1fNHyhixJsap28irNiz-tf98DnAlaM9a-JDQP0sfAHjJOicdDtjd3_wAJbDSaBl3A/s1600/brainrank.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="BrainRank" border="0" height="179" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIOrwOg63ZcIZ2AA4a-wmUbxp0R6H_I5kwmNe59W4x4dRp3LGX-m18sfhR4RIuCZHQQe-jlcxjqy1fNHyhixJsap28irNiz-tf98DnAlaM9a-JDQP0sfAHjJOicdDtjd3_wAJbDSaBl3A/s320/brainrank.png" title="BrainRank" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
A konkretnie do boju ruszył RankBrain, nowy googlowski twór, który zaczął działać w sieci kilka miesięcy temu. Jednak dopiero wczoraj (za pośrednictwem Bloomberg) świat Internautów miał okazję dowiedzieć się o jego istnieniu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Za co odpowiada "RankującyMózg"? Okazuje się, że ten "byt" został zaopatrzony w sztuczną inteligencję, która ma mu ułatwić interpretowanie zapytań wpisywanych przez użytkowników w wyszukiwarkę Google. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kierować się ma on czymś na kształt "ludzkiego nosa" i "przeczuwać", co też użytkownik miał na myśli wklepując w Google np. <i>"pomiar ciała"</i>. Może chodzić o wiele rzeczy - być może pytający chce wiedzieć, jak za pomocą centymetra krawieckiego obliczyć obwód tu i ówdzie? Może zaś szuka kalkulatora BMI? A może chodzi mu o nowoczesną wagę elektroniczną, która takiego pomiaru dokonuje, wyświetlając procentową ilość tkanki tłuszczowej, wagę stojącej na urządzeniu osoby, a na dodatek kalkulując również BMI? Odgadnięcie myśli człowieka wpisującego zapytania, może sprawić trudność także innemu człowiekowi, jak zatem poradzi sobie z tym zagadnieniem sztuczna inteligencja?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Trudno dziwić się zatem, że świat SEO poczuł się zaniepokojony, bo jeśli rankingi stron tworzone będą w oparciu o interpretację googlowskiego "Mózgu", SERP-y mogą przybrać zupełnie nowy kształt (przynajmniej dla tych zapytań, które są niejasne i nie do końca sprecyzowane). Jednak Gary Illyes z Google do tych obaw podchodzi z pobłażaniem twierdząc, że "magia SEO" nie powinna napotkać na trudności związane z działaniem RankBrain. I chyba ma rację, skoro od kilku miesięcy RB działa, a o żadnych hiobowych wieściach na temat spadków czy dziwnych odpowiedzi na zapytania wyszukiwarki, żaden SEOwiec dotąd nie napisał.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Powstaje pytanie - czy przed RB należy się jakoś bronić? Nie sądzę. Jedyne, co możemy zrobić, to tak dbać o content, by nawet najdziwniejsze zapytanie pasujące do naszej witryny, zasugerowało RB wskazanie właśnie na nią. Choć "kwiatki" z pewnością będą się jeszcze zdarzać. O tym, jak po wpisaniu kompletnie dziwnych haseł użytkownicy trafiają choćby na blogi SEO, wiele się w branży mówiło. I pewnie mówić będzie jeszcze długo.</div>
O SEO i SEMhttp://www.blogger.com/profile/17948588638494333233noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7140420652558127749.post-36890936997648029482015-10-17T15:36:00.000+02:002015-10-17T15:36:53.509+02:00Czego możemy spodziewać się po nowym Pingwinie?<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZ8OlGFUQejUNw0djQo97fw7PDlUs6VfeBkRLOaC-Aqnu2EatIyd7X0VsNLVSOV4gcQy-it3zR_qsHtTVTdn6bs4psKlPsBziV1q2FILMFsc4UaAkh0BrAhpLqQV648OkiqJTwHWe9zXE/s1600/pingwin.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZ8OlGFUQejUNw0djQo97fw7PDlUs6VfeBkRLOaC-Aqnu2EatIyd7X0VsNLVSOV4gcQy-it3zR_qsHtTVTdn6bs4psKlPsBziV1q2FILMFsc4UaAkh0BrAhpLqQV648OkiqJTwHWe9zXE/s200/pingwin.png" width="181" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Wiele wskazuje na to, że najnowsza aktualizacja algorytmu Pingwin rozpocznie buszowanie po sieci jeszcze w tym roku. Tak przynajmniej wynika z wypowiedzi, jakiej na Hangoucie G+ udzielił John Mueller. Stwierdził, że gdyby miał zgadywać kiedy update tego algorytmu będzie gotowy, postawiłby na najbliższe miesiące.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dotychczas Pingwin najczęściej "wypuszczany" był w październiku. Czy to oznacza, że jeszcze w tym miesiącu możemy spodziewać się trzęsienia ziemi? Niekoniecznie, choć taką możliwość warto wziąć pod uwagę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jednak najważniejszą kwestią, jaką należy poruszyć podczas pisania o nowym Pingwinie, jest zapowiedź działania tego algorytmu w czasie rzeczywistym. Jeśli Google zrealizuje swoje plany, o wypuszczaniu Pingwina raz czy dwa razy do roku będziemy mogli zapomnieć. Działać on będzie bowiem cały czas (oczywiście odpowiednio uaktualniany), a zatem na bieżąco będzie analizował profile linków kierujących do poszczególnych stron internetowych.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Można zastanawiać się czy to dobra, czy zła wiadomość. Moim zdaniem - dobra. Dzięki takiemu systemowi pracy, być może:</div>
<ul>
<li>uda się lepiej usunąć z SERP-ów strony będące zwykłym spamem;</li>
<li>łatwiej będzie poprawić pozycje witryn, które wcześniej straciły wysokie miejsca w SERP (pod warunkiem, że ich właściciele zrobią porządek z profilem linków);</li>
<li>SERP-y zyskają na przejrzystości, ponieważ strony promowane metodami spamerskimi, będą na bieżąco usuwane z wyników wyszukiwania.</li>
</ul>
<div>
Marzenie ściętej głowy? Niekoniecznie. Google coraz ostrzej podchodzi do metod, których nie akceptuje jako sposobów promowania witryn i ta determinacja zespołu odpowiadającego za porządek w SERP-ach, powinna wyjść na dobre wszystkim, którzy dotąd cierpieli z powodu nieuczciwych zagrywek konkurencji. Black Hat SEO wciąż ma się całkiem nieźle i doprowadza resztę branży do zgrzytania zębami, bo doprawdy zirytować może, że spamowanie - nienawidzone przez Google - jest w stanie wygrać z technikami akceptowanymi przez tę wyszukiwarkę.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Jeśli zatem wszystko pójdzie po myśli Google oraz osób, które starają się promować witryny metodami white (lub z niewielką domieszką grey), pojawi się wreszcie realna szansa na uporządkowanie wyników wyszukiwania i wywindowanie do góry tych stron, które faktycznie są wartościowe. Pod tym względem Pingwin stwarza znacznie większe nadzieje, niż drugi z najpopularniejszych algorytmów Google, czyli Panda. Na ile jednak całość "wypali", trudno wyrokować, bo nawet sami Googlarze przyznają, że zdarzają się im nieoczekiwane problemy techniczne, z powodu których realizacja pewnych planów musi zostać przesunięta w czasie.</div>
O SEO i SEMhttp://www.blogger.com/profile/17948588638494333233noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-7140420652558127749.post-8444238210484664182015-08-11T11:15:00.001+02:002015-08-11T11:17:49.885+02:00Nowe szaty Google<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_GBQwg_c4QjWWR6E2CKvGUCX174QU72udD1cd3P0tJqBDauWxzHHr_UQKgAdDeJqQtZwjB_BeSB1rJ-q5kMDz8S6QP_8XW4wvXH5drsrxSjRI_Vk2V88ZAtlfOzFeGaVZR87E3kTvufA/s1600/35480847_s.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="alfabet" border="0" height="144" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_GBQwg_c4QjWWR6E2CKvGUCX174QU72udD1cd3P0tJqBDauWxzHHr_UQKgAdDeJqQtZwjB_BeSB1rJ-q5kMDz8S6QP_8XW4wvXH5drsrxSjRI_Vk2V88ZAtlfOzFeGaVZR87E3kTvufA/s200/35480847_s.jpg" title="alfabet" width="200" /></a>Duet z Google, <span style="text-align: justify;">Sergey Brin i Larry Page, wkrótce zajmą się kierowaniem nową marką, która zastąpi dobrze nam znane Google Inc. Chodzi o Alphabet. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jak poinformował Page (we wpisie dostępnym na <a href="http://googleblog.blogspot.com/2015/08/google-alphabet.html" style="text-align: center;">http://googleblog.blogspot.com/2015/08/google-alphabet.html</a><span style="text-align: center;">), Alphabet ma za zadanie "ogarnąć" wszystkie googlowskie projekty i skupić je wokół siebie, jednocześnie dając im możliwość samodzielnego rozwoju. Będzie zatem nadzorował dotychczasowe serwisy i aplikacje, finansował je, a także dbał o powstawanie zupełnie nowych i, jak określił to sam Page, "szalonych" tworów. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Rzeczywiście, jest czego pilnować. Google, poza wyszukiwarką numer 1 na świecie, wypuściło na przestrzeni lat przeglądarkę Chrome, przejęło YouTube, stworzyło system Android, powołało do życia Mapy Google i tym podobne i tak dalej. Konieczność zapanowania nad tym googlowskim "podwórkiem" i nadania mu przejrzystości, to główny argument przemawiający za powstaniem Alphabet Inc. A przynajmniej tak tłumaczy to Page.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Co te zmiany oznaczają dla użytkowników poszczególnych usług? Dowiemy się dopiero po oficjalnym zastąpieniu Google Inc. nową marką. Jeśli wszystko co na blogu napisał Page, uda się zrealizować, to nie powinniśmy obawiać się jakiegoś trzęsienia ziemi. A kto wie, może dzięki bardziej precyzyjnemu finansowaniu poszczególnych projektów, użytkownicy otrzymają sporo ciekawych funkcjonalności? Google nie można z pewnością zarzucić braku kreatywności i dobrych pomysłów, zatem pozostaje poczekać na zmiany i ufać, że przyniosą one wyłącznie korzyści dla użytkowników, a także przyczynią się do powołania nowych "cudów", z którymi userzy szybko się "zaprzyjaźnią".</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Page nie podał dokładnej daty wdrożenia zmian, pozostaje nam zatem śledzenie jego wpisów, a także strony internetowej Alphabet, która dostępna jest pod adresem <a href="http://abc.xyz/">http://abc.xyz</a>.</div>
O SEO i SEMhttp://www.blogger.com/profile/17948588638494333233noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-7140420652558127749.post-38654415593138652832015-07-28T22:51:00.000+02:002015-07-29T09:22:58.156+02:00Google+ spuszcza użytkowników "ze smyczy"<div style="text-align: justify;">
Jakiś czas temu pisałam o efektach integracji Google+ z innymi usługami Google. Najbardziej poirytowani byli użytkownicy YouTube'a, którzy by - jak zwykle - dodać komentarz pod filmem, zostali zmuszeni do założenia konta na Google+.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5Kifd8Ta3IIwTBXHNBayElit5680WsEeoBcn0I3ncb3uOJjMFCfMDXDJTTEAq2DIQD5Gj3Ij7XvOibrTOj6CPZiQFLyM0LtRIGtZEXXLd8G-V1BhwZlOcRsL0DnjAz8ApiRxElJeQAus/s1600/google_plus.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5Kifd8Ta3IIwTBXHNBayElit5680WsEeoBcn0I3ncb3uOJjMFCfMDXDJTTEAq2DIQD5Gj3Ij7XvOibrTOj6CPZiQFLyM0LtRIGtZEXXLd8G-V1BhwZlOcRsL0DnjAz8ApiRxElJeQAus/s640/google_plus.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wzbudziło to wśród wielu osób irytację, zresztą po własnym kanale "tubowym" widziałam, jak wielu ludzi subskrybujących mój kanał, zdecydowało się na skasowanie kont YT. Google chyba doszło wreszcie do wniosku, że integracja na tak dużą skalę, łącząca wszystkie googlowskie usługi, raczej stała się dla userów kamieniem u nogi, a nie ułatwieniem im życia.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Miło mi zatem poinformować, że Bradley Horowitz z Google zapowiedział zmiany w tym zakresie. W ciągu najbliższych miesięcy obowiązkowa integracja straci rację bytu, a G+ pozostanie tworem odrębnym, niezwiązanym zupełnie z innymi "zabawkami", które Googlarze oddali nam do dyspozycji.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Osobiście uważam to za rozsądne posunięcie, bo ostatecznie natura człowieka jest taka, że jeśli coś <b>musi</b>, to prawdopodobnie tego nie zrobi (i chyba stąd ta liczba spadków wśród moich subskrybentów, którzy właśnie w czasie wymuszonej integracji, opuścili YouTubowski przybytek).</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Zyskać może na tym i sama platforma społecznościowa. Google+ przestanie być kojarzone z miejscem, do którego należeć <b>trzeba</b>, jeśli chce się (trzymam się przykładu YT) napisać komentarz pod filmikiem. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kto wie, może G+ wprowadzi rozwiązania dla swoich użytkowników, które sprawią, że serwis zacznie być częściej odwiedzany, a ludzie będą się w nim rejestrowali z własnej chęci, a nie z musu? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Uważam, że to dobre posunięcie i Googlarzom kłaniam się w pas, przypominając słowa, które oni sami powtarzają niczym mantrę: jeśli serwis jest dobry, merytoryczny i oferuje użytkownikom coś ciekawego, to nie ma potrzeby kombinowania w celu zwiększenia ruchu.<br />
<br />
<br />
<i>informację podał Bradley Horowitz (za pośrednictwem G+ rzecz jasna)</i><br />
<div>
<br /></div>
</div>
O SEO i SEMhttp://www.blogger.com/profile/17948588638494333233noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7140420652558127749.post-80708710002987880282015-07-23T21:03:00.003+02:002015-07-23T21:44:38.281+02:00Doczekaliśmy się - ruszyła nowa Panda<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoSrQeUpgMsuQqFqCdKilFJWJ0d7YiuNCuA4x8Jzlsf6QBkiISeyouENbysdvrRJBdeqjk3vX-2j5wwLa1o0nMZwYgbMqgNJpqcaXrccK6eEqS_BruI2FNSplFCKaXuKRSjP2B4fdm1g4/s1600/6847787_s.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="panda" border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoSrQeUpgMsuQqFqCdKilFJWJ0d7YiuNCuA4x8Jzlsf6QBkiISeyouENbysdvrRJBdeqjk3vX-2j5wwLa1o0nMZwYgbMqgNJpqcaXrccK6eEqS_BruI2FNSplFCKaXuKRSjP2B4fdm1g4/s200/6847787_s.jpg" title="algorytm Panda" width="200" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Google oficjalnie potwierdziło, że w miniony weekend (a dokładnie 18.07.2015), uruchomiona została nowa wersja algorytmu Panda (odpowiedzialnego za jakość treści publikowanych na stronach). Fakt, że branża nie podniosła jeszcze alarmu, wynika z prozaicznej przyczyny - działanie Pandy 4.2. ma być rozłożone w czasie. "Przebrnięcie" przez sieć i uporządkowanie SERP-ów może jej zająć nawet kilka miesięcy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na ten update czekaliśmy prawie 10 miesięcy, a z wypowiedzi Googlarzy wynikało, że przesuwany był on w czasie między innymi z powodów technicznych. Być może z tym związany jest również fakt, że skutki Pandy odczujemy dopiero za wiele tygodni, a sam algorytm najprawdopodobniej nie uderzy z taką siłą, jak jego poprzednie wersje (których efekty można było zauważyć niemal natychmiast po "wypuszczeniu" nowej wersji "googlowskiego zwierzaka").</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wiele osób z branży z utęsknieniem wyczekiwało nowej Pandy, licząc na skuteczniejsze oczyszczenie SERP ze zduplikowanej treści i ze stron o niskiej zawartości merytorycznej. Inni z kolei mieli nadzieję, że ich strony - ukarane wcześniej - teraz odzyskają utracone pozycje w wynikach wyszukiwania. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>A jak będzie?</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czy Panda 4.2. okaże się bezlitosna dla śmieciowych stron? Oby. Nietrudno wciąż znaleźć w SERP witryny, będące typowymi zapleczami, zapchanymi "pod sufit" słowami kluczowymi. Dobry conent, choć broni się nieźle, niestety nie zawsze wygrywa z tego typu serwisami. Pozostaje zatem liczyć na to, że choć nowa Panda będzie przez sieć brnęła powoli, to jednocześnie zrobi to skutecznie, ubijając strony zaśmiecające wyniki wyszukiwania. Ale czy ta teoria sprawdzi się w praktyce - o tym przekonamy się najprawdopodobniej za kilka miesięcy i wówczas można będzie wyciągnąć wnioski z aktualizacji tego algorytmu. Zatem pożyjemy, zobaczymy.<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: left;">
<i>źródło informacji: <a href="http://searchengineland.com/google-panda-4-2-is-here-slowly-rolling-out-after-waiting-almost-10-months-225850">http://searchengineland.com/google-panda-4-2-is-here-slowly-rolling-out-after-waiting-almost-10-months-225850</a></i></div>
</div>
O SEO i SEMhttp://www.blogger.com/profile/17948588638494333233noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7140420652558127749.post-22946586436236710812015-07-15T20:16:00.001+02:002015-07-15T20:20:02.248+02:00Nowa Panda podobno wciąż przed nami<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyMowin5ZdsvBokh8CZV34-EqmDp8QIJmDeLqWGR6Uq29WWiW6zVIAWzd6WG0iUiBQh7-WZzmKRrU8Ir94MC8MBMCwzpV_dP5XgPSW6LaQVqSWyx1Ksa_cRx0JpAyqGT3COpZ78zYXKNY/s1600/35192159_s.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="panda" border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyMowin5ZdsvBokh8CZV34-EqmDp8QIJmDeLqWGR6Uq29WWiW6zVIAWzd6WG0iUiBQh7-WZzmKRrU8Ir94MC8MBMCwzpV_dP5XgPSW6LaQVqSWyx1Ksa_cRx0JpAyqGT3COpZ78zYXKNY/s200/35192159_s.jpg" title="panda" width="180" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Ale czy na pewno? To pytanie wiele osób z branży SEO zadaje sobie od dobrych kilku miesięcy. Wcześniejsze informacje, jakoby algorytm ten miał być aktualizowany na bieżąco, zostały już przez Google zdementowane (choć wiadomo, że wciąż jest to w planach). Na razie jednak, z powodów technicznych, nowej wersji Pandy - ponoć - jeszcze nie było.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przeglądając kondycje stron, które mam pod opieką, widzę pewne wahania pozycji i dotyczy to głównie witryn, których treść jest wciąż uzupełniana. Potężnych "łupnięć" nie odnotowałam, aczkolwiek wyraźnie widać, że serwisy zawierające unikalny content, mają się lepiej (zresztą wiadomo - "Content is a king"). Być może wiąże się to z innym algorytmem, o którym w sieci toczą się zaciekłe dyskusje, a mianowicie związanym z <b>jakością treści </b>w serwisach. Brzmi zupełnie jak Panda, ale jest - i tu znów ponoć - całkiem odrębnym, googlowskim bytem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Według informacji, jakie na swojej stronie podał Barry Schwartz (z <a href="https://www.seroundtable.com/">https://www.seroundtable.com</a>), na Pandę jeszcze poczekamy, ale jeśli dopiero teraz zabraliśmy się za uzupełnianie treści na naszych witrynach, to może być już za późno, by poprawić ich widoczność w SERP.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
To wciąż jednak wyłącznie gdybanie. Jedno za to jest pewne - gdy Panda już się pojawi, z pewnością da się to zauważyć, tak jak w przypadku poprzednich aktualizacji tego algorytmu.</div>
O SEO i SEMhttp://www.blogger.com/profile/17948588638494333233noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7140420652558127749.post-50070215194206320452014-12-28T17:07:00.000+01:002014-12-28T17:07:56.226+01:00Co nam grozi w przyszłym roku?<div style="text-align: justify;">
Czyli SEO w 2015. Jedyne czego, w mojej ocenie, możemy spodziewać się ze 100% pewnością, jest dalsza praca Google nad aktualizacją algorytmów, zarówno tych już nam znanych, jak i nowych, które zapewne włączą się do "zabawy" w najbliższych 12 miesiącach. 2014 rok przyniósł nam Gołębia, 2015 - diabli wiedzą, może da nam Kucyka? W końcu "Pony" też na "p", a Google obdarza tę literkę szczególnym uwielbieniem. Po algorytmach możemy spodziewać się też pracy niemal 24/7, bo o większych aktualizacjach 2 razy w roku zdaje się, że już zapomnieliśmy, dzięki kochanemu Pingwinowi z trójką z tyłu. Podobnie jak o PageRanku, który jest już jedynie mitem i legendą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrQ6bGg-08RjgsYJXNadaYpIdel5sZOYEE-5UipvFx3jal50EIUvBUicugXU1yOuQx-7OOWqKZ-aTPJUfkKwxLb5LUPvNEC6Wo7tdxRYmeWmW3oi8M_aCjBT-2Q73XWcdFJObnm_v841k/s1600/34540317_m.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="wzrosty w 2015 roku" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrQ6bGg-08RjgsYJXNadaYpIdel5sZOYEE-5UipvFx3jal50EIUvBUicugXU1yOuQx-7OOWqKZ-aTPJUfkKwxLb5LUPvNEC6Wo7tdxRYmeWmW3oi8M_aCjBT-2Q73XWcdFJObnm_v841k/s1600/34540317_m.jpg" height="425" title="wzrosty w 2015 roku" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Pobożne życzenie? Cóż, miejmy nadzieję, że jednak damy radę pomimo wszelkich trudności ;)</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Prawdopodobnie Google zawłaszczać będzie też kolejne sfery wyników wyszukiwania. Mamy linki sponsorowane, mapy, sylwetki znanych ludzi, pogodę, translatora, ostatnio także teksty piosenek, wyświetlane bezpośrednio w SERP - długo by wymieniać. Co jeszcze dojdzie? Czas pokaże.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Z wyników zniknąć miały, jeszcze w tym roku, serwisy takie jak chomikuj.pl, ale póki co, "wypożyczalnie" mają się nieźle. Czyżby gigant zmienił zdanie? Podejrzewam, że nie, raczej dostaniemy "coś za coś", być może obawa przed odpływem choćby promila użytkowników, powstrzymała Google od radykalnego cięcia tego, co jest "fe".</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Apropos promili (i nie, nie będzie tu słowa o alkoholu, choć zabawa sylwestrowa zbliża się nam wielkimi krokami) - w 2015 zapewne przybędzie nieco userów u konkurencji. Kto obserwuje od czasu do czasu dane gromadzone przez <a href="http://ranking.pl/">ranking.pl</a>, ten dostrzega subtelnie zmieniające się trendy. I choć król Google jeszcze dłuuugo korony nie straci, to nie jest wykluczone, że najbliższe lata osłabią nieco jego pozycję. Jak wiadomo, monopoliści prędzej czy później muszą oddać choć kawałek swojego "tortu" konkurencji i jest to naturalna kolej rzeczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeszcze ciekawiej wygląda to w GoogleAnalytics, gdzie dla części stron popularność takiego choćby Binga widoczna jest gołym okiem (dla niektórych serwisów jakie mam na "podglądzie", to właśnie z niego pochodzi blisko 1/10 ruchu - co jak na takiego malucha, wygląda obiecująco + ten bonus w postaci widoczności fraz, które na stronę doprowadziły. Cud, miód i orzeszki).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>A samo SEO?</b> SEO wymagać będzie od nas tego, co zawsze. Dokładności, optymalizacji, unikatowych tekstów, wartościowych treści, sensownego budowania serwisu i przepływu linków wewnętrznych na stronie oraz ukochanej przez wszystkich dywersyfikacji. A także szybkiego reagowania na nowe pomysły Google i dostosowywania się do nich - bo cóż nam pozostanie?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
No, oczywiście Nowy Rok sprzyja też świeżemu spojrzeniu na sieć jako na całość i zastanowieniu się skąd też jeszcze możemy pozyskać ruch (zapominając na chwilę o kształcie linków i całej, związanej z nimi, zabawie). Łatwo nie będzie, ale łatwo nie jest już od dawna i każdy, kto nadal ma siłę, chęci i zapał do tej pracy, zdaje sobie z tego sprawę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pozostaje jeszcze kwestia uświadamiania Klientów. Ale jak wynika z rozlicznych dyskusji prowadzonych w sieci, na to każdy z nas ma (lub nie ;P) własne metody i pomysły, które również będą weryfikowane przez życie. A że trzeba będzie uświadamiać coraz intensywniej, nie mam wątpliwości.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I tyle w kwestii gdybania i zaglądania do szklanki, pardon, szklanej kuli, pozwalającej mi pobawić się w zgadywanie "co nas czeka".</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pozostaje mi zatem życzyć wszystkim wytrwałości i, bez względu na kolor noszonego kapelusza, szczęśliwego Nowego Roku i jak najwięcej sukcesów. A także - pojednania w branży, które wszystkim wyszłoby na dobre.</div>
O SEO i SEMhttp://www.blogger.com/profile/17948588638494333233noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-7140420652558127749.post-67951843808083713722014-12-17T10:36:00.002+01:002014-12-17T10:36:19.100+01:00Hosting - gościnne rozważania Wojciecha Dołżańskiego<div style="text-align: justify;">
<b>Czy hosting www przechodzi do lamusa?</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tytułowe pytanie pada coraz częściej. Nad tradycyjnym hostingiem zbiera się bowiem "czarna" chmura, czyli cloud computing (chmura obliczeniowa). W sieci jesteśmy wręcz bombardowani informacjami o potencjale tego typu usługi. Czy nieuchronny koniec czeka hosting współdzielony, serwery dedykowane i VPS?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>To jeszcze cirrus czy już nimbostratus?</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Co chmura zwiastuje dla tradycyjnego hostingu? Odpowiedź nie jest tak oczywista, jak niektórzy próbują przekonywać. Rozważania nad istotą problemu należy poprzedzić odpowiednim wprowadzeniem w temat. Oto krótka i najprostsza charakterystyka cloud computing:</div>
<br />
<ul>
<li style="text-align: justify;">Użytkownicy chmury mają do dyspozycji zdalne zasoby serwerów. Wśród największych zalet wymienia się elastyczność i skalowalność - parametry można zmniejszać lub zwiększać niemal w dowolnym momencie, bez konieczności podpisywania dodatkowych umów.</li>
<li style="text-align: justify;">Płatności: klienci uiszczają opłaty za zasoby, które wykorzystali.</li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W sieci można znaleźć również informacje, że chmura zapewnia dostępność usług na poziomie bliskim 100 procent. Teoria wygląda znakomicie, ale w praktyce nie istnieje bezawaryjna technologia. Nawet najwięksi dostawcy chmury obliczeniowej mają na swoim koncie bardziej lub mniej poważne usterki.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Na dynamikę rozwoju chmury należy patrzeć z podziwem, ale nie można jej demonizować</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W kwestii udziału chmury na rynku warto się posłużyć raportem "Poland Cloud Services Market 2013 and 2013-2017 Forecast Poland IT Services Market 2013". Analitycy IDC przewidują, że wydatki na chmurę na przestrzeni lat 2012-2017 wzrosną aż o 27,5 proc., czego nie można lekceważyć. Jest też druga strona medalu. Wartość usług IT ma wynieść ok. 3,8 mld dolarów. Poniżej prezentujemy, jak na tle całości będzie wyglądać chmura, jeżeli analiza okaże się trafiona.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcB9-xnGS5CtlkxMDir9f_ApmiUzuI5v-uLZuHc0a5P8bzPesudHHBCujUsxLIREJ_Aq7OAyeN0covsroaXJYEXjKwP49aHdCmAX6OSqKhIpojiOmYlaVK3sl-YEmiyUNz5F7mmSGLhLU/s1600/ewelina_dane.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="dane" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcB9-xnGS5CtlkxMDir9f_ApmiUzuI5v-uLZuHc0a5P8bzPesudHHBCujUsxLIREJ_Aq7OAyeN0covsroaXJYEXjKwP49aHdCmAX6OSqKhIpojiOmYlaVK3sl-YEmiyUNz5F7mmSGLhLU/s1600/ewelina_dane.jpg" height="354" title="dane" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Dane: Poland Cloud Services Market 2013 and 2013-2017 Forecast Poland IT Services Market 2013.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Udział cloud computingu jest co prawda stosunkowo niewielki, lecz musimy pamiętać o dużym i nieustannym rozwoju chmury. Teraźniejszość należy do hostingu tradycyjnego, natomiast prognozy na przyszłość są skierowane w kierunku dominacji chmury. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Innowacyjność szansą dla tradycyjnego hostingu</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pogłoski o śmierci hostingu tradycyjnego są więc na razie stanowczo przesadzone - parafraza słynnych słów pisarza Marka Twaina wydaje się być na miejscu. Na pewnych polach chmura ustępuje rozwiązaniom, które wciąż dominują na rynku. Usługodawcy hostingowi starają się wychodzić na przeciw rosnącym oczekiwaniom klientów i stawiają na innowacyjność. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Doskonałym przykładem na połączenie sprawdzonej technologii oraz innowacji reprezentuje firma NetDC.pl w swoim flagowym produkcie „Innowacyjny VPS z DirectAdmin”. Wymieniona oferta jest świetną alternatywą dla chmury przede wszystkim ze względu na kompleksowość czy bardzo dobrą relację ceny do jakości - takich parametrów za taką kwotę trudno znaleźć u dostawców chmury. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W podstawowej wersji, za 99,90 zł miesięcznie klient może liczyć m.in. na:</div>
<br />
<ul>
<li style="text-align: justify;">dysk o pojemności 50 GB SSD</li>
<li style="text-align: justify;">nielimitowany transfer</li>
<li style="text-align: justify;">procesor 2x3 Ghz</li>
<li style="text-align: justify;">gwarantowaną pamięć RAM 4096 MB</li>
<li style="text-align: justify;">kompleksową obsługę administracyjną</li>
<li style="text-align: justify;">elastyczność i skalowalność - zmiana parametrów jest dokonywana bez przerw. Należy wysłać wiadomość albo zadzwonić do usługodawcy - centrum pomocy działa codziennie przez całą dobę.</li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wysoka wydajność, narzędzie od razu gotowe do pracy i do tego łatwe w obsłudze, codzienna kopia zapasowa z archiwizacją danych, darmowa oraz kompletna migracja - to wszystko sprawia, że VPS z DirectAdmin śmiało poradzi sobie z nawet bardziej wymagającymi zadaniami, bez ponoszenia zbędnych wydatków. Co ciekawe firma świadczy także pełną obsługę techniczną serwera oraz optymalizację celem osiągnięcia najszybszej pracy witryny. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Innowacja?- to unikatowy pakiet webdeveloper i kompleksowość usługi , dzięki czemu profesjonalne rozwiązania stają się dostępne dla każdego (do zarządzania nie jest wymagana żadna wiedza techniczna). Dla zainteresowanych, więcej informacji dostępnych pod poniższymi adresami</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://www.netdc.pl/innowacyjny-vps-z-directadmin,23.html">https://www.netdc.pl/innowacyjny-vps-z-directadmin,23.html</a></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://www.netdc.pl/serwery-vps">https://www.netdc.pl/serwery-vps</a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Oczywiście, chmura obliczeniowa również przynosi oszczędności, związane chociażby z brakiem konieczności utrzymywania rozbudowanej infrastruktury IT. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia - jeśli potrzebujemy usługi stabilnej z jasno określonymi kosztami oraz pełnym poczuciem bezpieczeństwa to model tradycyjny pozostaje nadal rozwiązaniem idealnie wpisującym się w tego typu potrzeby. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Wojciech Dołżański</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I jeszcze kody promocyjne do wykorzystania (w razie pytań proszę o kontakt na adres e-mail: kody@trafficfactory.pl):</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
9WF5-X1UJ-TVJT 50 PLN - limit użyć 5</div>
<div style="text-align: justify;">
0H6W-40MZA-YYKQ 100 PLN - limit użyć: 3</div>
O SEO i SEMhttp://www.blogger.com/profile/17948588638494333233noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7140420652558127749.post-27795213993292988242014-12-13T11:27:00.001+01:002014-12-13T11:27:43.431+01:00Rewolucja w Google<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEih98USQP2Gq3Xzul4-O7yCR7X5oQBhtLsVEDprHkVm0hQkezOEzPTJo7y1wf8n_So9yYPPbw0dJechyphenhyphenkfq8xzMQP_HZ-xvqNwxizTIRjp-CIf4N2rJ4pCJHFYdX0eXCHoqKi-I1VQ7glA/s1600/26393093_s.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: justify;"><img alt="world wide web" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEih98USQP2Gq3Xzul4-O7yCR7X5oQBhtLsVEDprHkVm0hQkezOEzPTJo7y1wf8n_So9yYPPbw0dJechyphenhyphenkfq8xzMQP_HZ-xvqNwxizTIRjp-CIf4N2rJ4pCJHFYdX0eXCHoqKi-I1VQ7glA/s1600/26393093_s.jpg" height="200" title="sieć" width="200" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Przez ostatnie lata Google przyzwyczaiło nas do wprowadzania zmian, które z kolei zmusiły nas do zmodyfikowania naszego myślenia o SEO i stopniowej ewolucji działań, mających utrzymać strony naszych Klientów w SERP (czyli w wynikach wyszukiwania). Teraz jednak czeka nas prawdziwa rewolucja, a stopniowe zmiany, które niewątpliwie nie poszły na marne, musimy podeprzeć bardziej konkretnymi i szybciej wdrażanymi działaniami. Z czego to wynika?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Zacznijmy z trochę innej strony. W ostatnich dniach znowu dało się słyszeć głosy niezadowolenia związane z polityką prowadzoną przez Google. Obok znanych nam już banów, filtrów algorytmicznych i działań ręcznych, pojawiły się kolejne zagrożenia, które dotąd traktowaliśmy nieco po macoszemu. Teraz jednak nie da się już zignorować faktu, że:</div>
<ul>
<li style="text-align: justify;">Google stawia na bieżące analizowanie stron (Panda i Pingwin przestają być wprowadzanymi od czasu do czasu modyfikacjami algorytmów, lecz pod ich lupą będziemy niemal 24/7, jak wynika z informacji napływających z całego globu);</li>
<li style="text-align: justify;">Google kolejny raz informuje, że wypowiada wojnę wszystkim płatnym linkom oraz artykułom sponsorowanym;</li>
<li style="text-align: justify;">Promowane niegdyś przez Google linki w postaci exactów, to obecnie najbardziej podejrzane odnośniki, jakie możemy sobie "zafundować".</li>
</ul>
<div style="text-align: justify;">
<b>W dalszym ciągu znaczną rolę ma odgrywać:</b></div>
<div>
<ul>
<li style="text-align: justify;">szybkie wczytywanie stron;</li>
<li style="text-align: justify;">umieszczanie na nich treści unikalnych, wartościowych merytorycznie;</li>
<li style="text-align: justify;">zgrabne linkowanie wewnętrzne, skonfigurowane pod użytkownika i z myślą o jego komforcie poruszania się po stronie;</li>
<li style="text-align: justify;">dostosowanie strony do potrzeb użytkowników korzystających z niej mobilnie;</li>
<li style="text-align: justify;"><b>optymalizacja witryny.</b></li>
</ul>
<div style="text-align: justify;">
Sieci społecznościowe? To wciąż duży znak zapytania. Jedni twierdzą, że mają znaczenie, inni - że to wyłącznie dodatek. </div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jedno jest pewne - najbliższe lata oznaczają ostateczny koniec pozycjonowania, jakie znaliśmy. Sztuczki mające przechytrzyć Google będą prawdopodobnie działać coraz słabiej, aż w końcu stracą na znaczeniu. <b>Pamiętajmy: to Google ustala zasady gry i ma prawo zmieniać je do upojenia</b>, a my nie mamy prawa się przeciw temu buntować - to w końcu ich marka, ich podwórko, ich zasady. Jeśli wciąż chcemy istnieć w Internecie, musimy poszerzyć horyzonty, zmienić sposób myślenia i przestać traktować Google jako jedyny sposób dotarcia do użytkownika Internetu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Co to oznacza dla firm z branży? Więcej kreatywności, <b>większe wydatki</b>, szukanie nowych kanałów dotarcia do użytkownika, ukłon w stronę większej ilości platform mogących pomóc nam w wypromowaniu marki. Google wciąż będzie się liczyć, ale jeśli chcemy przetrwać kolejne lata w branży i w Internecie, nie możemy już traktować Google jako jedynej, słusznej drogi. Cytując fragment pewnego filmu z at 90-tych <i>"Sieć jest ogromna i nieskończona"</i>. Skorzystajmy z niej i ruszmy nowymi drogami, zamiast nerwowo tuptać w miejscu i wściekać się na dominującą wciąż wyszukiwarkę. Możliwości jest wiele. Wystarczy stopniowo je odkrywać i otworzyć się na nowe.</div>
O SEO i SEMhttp://www.blogger.com/profile/17948588638494333233noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-7140420652558127749.post-65978358537086323122014-11-15T12:53:00.000+01:002014-11-17T10:44:18.727+01:00Jak wytłumaczyć Klientom zmiany w Google?<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYGiusw-cAfwlfJz_HmxAm6CudwnwuiJ0-2QqUnL50q784u0e_G7FG9ZlHZLmCjpXcQeP76_CoOjhWQcxQcF392eiQrXzJqWZXWqqGZ8hEP-hTv2hdCgrrqnsLBVvvwI_X9Fdaa6QOx34/s1600/31384322_s.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="agresywny kleint" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYGiusw-cAfwlfJz_HmxAm6CudwnwuiJ0-2QqUnL50q784u0e_G7FG9ZlHZLmCjpXcQeP76_CoOjhWQcxQcF392eiQrXzJqWZXWqqGZ8hEP-hTv2hdCgrrqnsLBVvvwI_X9Fdaa6QOx34/s1600/31384322_s.jpg" height="213" title="wściekły klient" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Ależ ja rozumiem, tylko nic mnie to nie obchodzi!</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Z większością swoich Klientów (których nie interesuje tylko SEO, ale szeroko zakrojone działania promocyjne), mam zawartą umowę, której się trzymam - raz w miesiącu otrzymują standardowo wykresy pozycji, a dodatkowo podsumowanie danego miesiąca i plan działań na kolejne tygodnie. Zdawałoby się, proste, przejrzyste - w czym więc rzecz? Otóż gdy przychodzi do pisania słów w stylu:</div>
<div style="text-align: justify;">
"Panie X, z uwagi na aktualizację algorytmu Pingwin, konieczne będzie zwiększenie dywersyfikacji prowadzących do Pana strony odnośników. Problemem może być też algorytm Panda - w ostatnim czasie, nie informując nas o tym, usunął Pan znaczną część tekstów ze swojej strony, co negatywnie wpłynęło na jej pozycję w wynikach wyszukiwania."</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przyznaję, że na miejscu Klienta, który co prawda przed przystąpieniem do współpracy otrzymuje wiele informacji dotyczących działania Google, jego algorytmów, niemożności gwarancji wyników etc. też poczułabym się lekko ogłuszona ww. mailem (co mi tu o zwierzętach baba pisze?). No i tu zaczyna się trudność, ponieważ Klient odpowiada:</div>
<div style="text-align: justify;">
"Ja rozumiem sytuację, ale wymagam aby (...)" - no właśnie niestety, mało który Klient sytuację <b>rzeczywiście </b>rozumie. Zwłaszcza, że na promocję wydaje, przyjmijmy, 150 zł netto (może być 200 zł, 400 zł - w zależności od ilości i trudności haseł), a jego oczekiwania to:</div>
<br />
<ul>
<li style="text-align: justify;">być odpornym na zmiany w Google</li>
<li style="text-align: justify;">być odpornym na działania konkurencji</li>
<li style="text-align: justify;">unikać kar Google</li>
<li style="text-align: justify;">błyszczeć w chwale w TOP5</li>
</ul>
<div style="text-align: justify;">
<br />
O ile nad tym trzecim punktem mamy jeszcze jakąś tam kontrolę, o tyle na to, co za dzień czy miesiąc wykombinują właściciele wyszukiwarek lub konkurencja, wpływu już nie mamy. Za to mając w garści te przykładowe 150 czy 400 zł abonamentu. robimy co możemy, by strona poszła w górę. Czasem się udaje, ale nie zawsze. Na wspomnienie "Przy wyższej stawce abonamentowej moglibyśmy więcej", wiele osób nadyma się i mówi, że znajdzie tańszą i skuteczniejszą firmę (o podejściu części Klientów pisałam zresztą w ubiegłym roku we wpisie o nowych realiach: http://www.clearweb.pl/2013/10/badzacy-we-mgle-nowe-realia-dla-firm-seo.html). <br />Pytanie do branżowców - czy faktycznie znajdą? Czy są tu jeszcze takie jednostki jak ja, które zwyczajnie nie lubią ciągnąć od Klientów więcej (nie mówię o przykładowych 150 zł, ale o stawkach przystających do trudności fraz) i robią co mogą bazując na posiadanych środkach czy też "na wszelki wypadek" podbijają stawkę np. dwukrotnie?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czasem czuję się tak, jakby Klient zaprowadził mnie na pustynię, dał w garść 10 złotych i rzucił "Ja rozumiem, że tu nie pada deszcz. Rozumiem, że nie ma tu za dużo roślinności, że w dzień temperatury są zabójcze, a nocą spadają poniżej zera. Ale proszę mi tu stworzyć lasek sosnowy. Jedno drzewko tam w oddali stoi, proszę. Jak palma może, to i sosna da radę".</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A może jesteście w stanie wyjaśnić Klientom w czym rzecz i to tak, żeby <b>faktycznie zrozumieli skalę problemu</b>, i by dotarło do nich, że ich pieniędzy nie przepuszczamy w kasynie, ale istotnie ładujemy w stronę w trosce o wyniki? Z moich obserwacji wynika, że do około 20% Klientów (co ciekawe, z konkretnego miasta), żaden argument nie dociera. Owszem, można takiemu podziękować za współpracę, ale mam wrażenie, że jednak jest tu gdzieś złoty środek i może osoby starsze ode mnie doświadczeniem wiedzą, gdzie go szukać.</div>
O SEO i SEMhttp://www.blogger.com/profile/17948588638494333233noreply@blogger.com13