poniedziałek, 27 maja 2013

To jeszcze nie koniec zmian algorytmu Google

Od czasu wprowadzenia przez Google modyfikacji o wdzięcznej nazwie "Pingwin 2.0" minął prawie tydzień. I nic nie wskazuje na to, że to już koniec "plag", o których wspominał Matt Cutts.

Jasną jest sprawą, że po każdym trzęsieniu ziemi należy odczekać jakiś czas i pozwolić naturze na powrót do względnej normy. Z wyszukiwarkami jest podobnie i wiele osób wspomina o konieczności spokojnego odczekania kilku tygodni niezbędnych do ustabilizowania pozycji stron w SERPach. O ile jednak sam Pingwin nie spowodował jakiegoś wyjątkowego przewrotu w tych serwisach, które mam pod kontrolą, o tyle "wstrząsy wtórne" sprawiły, że zaczęłam zastanawiać się czy przypadkiem za pierwszym "zwierzakiem" ze stajni Google nie kroczy coś jeszcze...

Panda
Skąd ten pomysł? Na razie to tylko przeczucie, ale gdy patrzyłam dziś rano na wykresy pozycji z ostatnich dni, wyraźnie rzuciło mi się w oczy coś, co bardziej przywiodło na myśl skojarzenia nie z Pingwinem, ale... z Pandą. Strony bogate pod względem merytorycznym, z dopieszczonymi opisami (nie mylić z przesadną optymalizacją, chodzi po prostu o unikatową treść, napisaną w sposób przyjazny użytkownikom) zaczęły konsekwentnie wspinać się w wynikach wyszukiwania. Nie są to skoki pozycji - te nastąpiły w zeszłym tygodniu. Teraz są to raczej małe kroczki, ale konsekwentnie prowadzące w górę. Z kolei serwisy uboższe w treść, owszem wskoczyły - ale na "huśtawkę" i dają teraz pokaz klasycznego tańca Google.

O żadnych dodatkowych zmianach poza Pingwinem Matt Cutts od dawna się nie zająknął (wygłosił po prostu referat o "plagach" jakie spadną na branżę SEO i potrwają kilka miesięcy). A jeśli nawet wspomniał o jakichś modyfikacjach "ekstra", to słowo "Panda" nie pojawiło się ani razu (jeżeli się mylę, proszę o sprostowanie - mogła mi jakaś wypowiedź umknąć). Pamiętajmy jednak, że celem życia Matta nie jest przecież ułatwianie egzystencji nam - pozycjonerom, traktowanym przez Google jako mniejsze (White Hat) lub większe (Black Hat), ale jednak zło. Czy zatem Pingwin nie był tylko preludium do czegoś, o czym Matt nie wspomniał? Czy przypadkiem ten "zwierzak" nie otworzył drzwi, przez które przeszło coś jeszcze? To rzecz jasna gdybanie, które (poza oglądanymi przez wyjątkowo krótki okres czasu zmianami w SERPach) nie ma żadnego potwierdzenia. Ale intuicja podpowiada mi, że najbliższe tygodnie wcale nie muszą przynieść zapowiadanego przez wielu uspokojenia sytuacji i że czeka nas jeszcze jakaś niespodzianka.


sobota, 25 maja 2013

Jak wygląda wirtualny świat po przejściu Pingwina?

Można by pomyśleć, że właściwie niewiele się zmieniło - pozycje stron skoczyły nieco do góry, a o gwałtownych spadkach mało kto donosi. Jednak grafika prezentowana przez Algoroo nie pozostawia cienia wątpliwości - tąpnięcie było i modyfikacje algorytmu nastąpiły. Już jeden rzut oka wystarczy, by przekonać się, jak duże musiały być zmiany wprowadzone przez Google:

źródło: http://algoroo.com/

Czy to już jednak koniec zamieszania i w najbliższym czasie będziemy mieć spokój w temacie modyfikacji? Z wypowiedzi Matta Cuttsa wynika, że niezupełnie. I są już na to pierwsze dowody.

Świat po Pingwinie 2.0.

Matt Cutts, szef Google odpowiedzialny za walkę ze spamem, otwarcie przyznaje, że najnowsza aktualizacja Pingwina nie rozwiązała problemu spamu w sieci. W nasze ręce trafiło zatem narzędzie, które ma pomóc Google w wyczyszczeniu SERPów ze śmieciowych stron. Formularz pozwalający na zgłaszanie witryn, które nie mają żadnej wartości merytorycznej i służą wyłącznie podbijaniu pozycji innych stron (a które umknęły czujnym oczom Pingwina), znaleźć można pod tym adresem.

To jednak nie wszystko. Google planuje kontynuację swoich działań wymierzonych w spamerów, a także kontynuację polityki rozpoczętej już ładnych parę miesięcy temu. Z najnowszych doniesień Matta wynika, że:
  • premiowane będą strony eksperckie, prowadzone przez autorów będących autorytetami w swoich dziedzinach
  • duże znaczenie dla pozycji będzie mieć wartościowy content na stronie, rozpowszechniany w sposób naturalny przez osoby odwiedzające dany serwis
  • karani będą webmasterzy pobierający opłaty za wyświetlanie odnośników reklamowych z atrybutem "follow"
  • webmasterzy otrzymają dodatkowy oręż w postaci dodatków do Narzędzi dla Webmasterów, co pozwoli im na jeszcze lepsze dostosowywanie swoich stron do wytycznych Google i szybkie wykrywanie problemów występujących w serwisach, którymi zarządzają
Jeśli wierzyć tym wszystkim zapowiedziom, determinacja Google w walce o oczyszczenie wyników wyszukiwania wzrosła. Czyżby w ciemnym tunelu spamu pojawiło się wreszcie światełko nadziei dla osób, preferujących techniki White Hat SEO?

czwartek, 23 maja 2013

Doczekaliśmy się - Pingwin 2.0. dotarł na nasze podwórko


Nastąpiła oczekiwana od pewnego czasu aktualizacja algorytmu Google, odpowiedzialnego za "prześwietlanie" jakości odnośników prowadzących do stron internetowych. Z zapowiedzi wynikało, że ucierpią przede wszystkim strony korzystające z Systemów Wymiany Linków i "śmieciowych" odnośników. Czy tak się stało? I co zmieniło się od wczoraj w wynikach wyszukiwania?

Sporo osób odnotowało znaczące wzrosty pozycji stron, niektórzy zauważyli z kolei dość istotne spadki. W zasadzie już od kilku dni wiele serwisów nie tylko "tańczy", ale wręcz "skacze", a pozycje w SERPach zmieniają się jak w kalejdoskopie.


Analizując witryny którymi się zajmuję, mogę na razie stwierdzić jedynie, że:
  • serwis-poligon, służący mi do testowania mało wartościowych (z punktu widzenia Google, ale i mojego) metod, zaliczył nieznaczny spadek pozycji. Czekam na wyraźniejszy ruch w dół, który potwierdziłby zapowiadane kary za nienaturalne odnośniki i spam;
  • strony linkowane i optymalizowane w sposób zgodny z zaleceniami Google (z pewną domieszką moich własnych sztuczek), zaliczyły wzrosty;
  • strony linkowane, ale zoptymalizowane w stopniu minimalnym (również testowo), w ostatnich dniach "skaczą" - pozycja idzie o kilkanaście miejsc w górę tylko po to, by następnego dnia odnotować spadek, co widać na załączonym wycinku z ostatnich czterech dni dla jednej z takich testowych witryn:


Na ustabilizowanie sytuacji zapewne przyjdzie nam jeszcze jakiś czas poczekać. Gdy ona nastąpi, będzie można na spokojnie wyciągnąć ostateczne wnioski.

niedziela, 19 maja 2013

Czy bać się Pingiwna 2.0?

Jego nadejście zwiastuje już nie tylko Matt Cutts (spec od walki ze spamem w Google, zaprezentowany na fotce poniżej), ale i sami pozycjonerzy. Wiele osób wręcz histerycznie reaguje na hasło "aktualizacja Pingwina" (czyli fragmentu algorytmu Google, odpowiedzialnego za ocenę linków prowadzących do stron internetowych). Czy jednak jest się czego bać?

Matt Cutts, postać raczej nielubiana przez środowisko SEO

Pingwin i Panda

Od ich pojawienia się na scenie SEO minęło już ładnych parę miesięcy. Faktycznie oba "zwierzaki" Google namieszały w wynikach i dało się to dość boleśnie odczuć. Jednak Google nie zaprzestało pracy nad swoim algorytmem, wprowadzało (i wciąż wprowadza) zmiany i ulepszenia i znaczna część stron powróciła na swoje miejsce w SERP-ach.

Są osoby, które przeklinają Google za zbyt daleko idące zmiany w algorytmie wyszukiwania i ukrócanie niektórych praktyk, pozwalających na szybkie osiąganie wyników. Miłośnicy Systemów Wymiany Linków, Blastów, farm linków, stron zapleczowych o fatalnej jakości merytorycznej rzeczywiście mają powody do zgrzytania zębami. Ale gdyby tak na chwilę postawić się na miejscu Google? Szybko można by dojść do wniosku, że na jego miejscu prawdopodobnie zrobiłoby się to samo, a może i poszło o parę kroków dalej.

Walka ze spamem

Należę do osób, które nie są miłośnikami metod Black Hat SEO. Na widok spamu w wyszukiwarkach szlag mnie ciężki trafia, a cwaniaków przemycających słowa kluczowe w tekstach kompletnie z nimi nie związanymi - nie trawię. I jestem jak najbardziej ZA uniemożliwieniem takim właśnie cwaniakom robienia zamieszania. Zwłaszcza, że stosując nieczyste zagrywki doprowadzają do sytuacji, w której coraz mniej rzeczy Google traktuje jako dozwolone.

Pamiętacie czasy, gdy istotną rolę w ocenie strony odgrywały tagi META? Nadużywanie ich doprowadziło do tego, że obecnie znaczenie ma już dla Google tylko "title". A "gęstość" słów kluczowych na stronie? Dzięki cwaniakom wrzucającym setki tych samych haseł w treść strony, byle wywindować wyniki, musimy teraz nieźle się nagimnastykować, by znaleźć złoty środek. Informowanie na forach o ciekawych stronach, produktach i usługach? Spamerzy zalali fora dyskusyjne i blogi, uniemożliwiając przeciętnym użytkownikom wymianę rzeczywiście ciekawych linków (te są albo przez administrację natychmiast kasowane, albo opatrywane atrybutem "nofollow"). Liczba miejsc, z których można by legalnie, grzecznie i zgodnie z wytycznymi Google zdobywać odnośniki, skurczyła się właśnie dzięki zabiegom stosowanym przez spamerów. Tylko dlaczego pretensje kierowane są pod adresem Google, a nie owych kombinatorów? Nie mam pojęcia.

Czy Pingiwn 2.0 oczyści sieć?

Wątpliwe. Co najwyżej kolejny raz ograniczy możliwości osób zajmujących się promowaniem stron w wyszukiwarkach. Trzeba będzie znaleźć nowe metody, znów eksperymentować, szukać nowych inspiracji, pomysłów i tym podobne i tak dalej. Mam jednak cichą nadzieję, że po łapach dostaną przede wszystkim spamerzy, a osoby preferujące metody mające więcej wspólnego z WHS niż BHS, nie zostaną potraktowane na równi z panami noszącymi czarne kapelusze. Jak to będzie? Czas pokaże. Mam jednak wrażenie, że Pingiwn 2.0. wielkiej krzywdy nie zrobi stronom o bogatej zawartości merytorycznej, zoptymalizowanym zgodnie z wytycznymi Google, dbającym o swoje "sąsiedztwo" i linkowanym z głową. A przynajmniej taką mam nadzieję. Może dzięki temu więcej osób przestanie stawiać na "szybkość" zamiast na "jakość" i zauważy, że zwyczajnie warto poświęcić więcej czasu i pracy na optymalizację i promocję witryny, bo w perspektywie czasu takie działanie po prostu się opłaci?

Równie dobrze może się okazać, że po łapach dostaniemy wszyscy jak leci ;) W końcu o Google jedno wiemy na pewno - jest nieobliczalne!

I tym radosnym stwierdzeniem kończę niedzielny wpis. Życzę wszystkim miłego weekendu i jak najmniej siniaków po starciu z Pingwinem, który ponoć jest już coraz bliżej ;)