piątek, 25 sierpnia 2017

Google znowu "miesza" w SERP?

Może nie tyle "miesza", o ile po raz trzeci w tym roku zmienia swoje zasady określające tzw. jakość stron. I dotyczy to witryn "międzynarodowych", a zatem - innych niż w języku angielskim (choć witryny "angielskie" również kolejny raz wzięto pod lupę).



Ta aktualizacja ma, po raz kolejny, pokazać, że Google walczy ze spamem oraz informacjami "nieprawdziwymi". Co jednak oznacza w praktyce?
  • dostosowanie wyświetlania reklam do faktycznej tematyki serwisu, w której się znajdują;
  • obniżenie "wartości" strony, która prezentuje tzw. treści spiskowe, prezentując je jako fakty;
  • strony zbudowane w oparciu o publikowanie na nich "nieprawdziwych informacji".


Co jeszcze zostało zmodyfikowane? Podając za seostation.pl:

  • zmienione zostały tzw. wytyczne dotyczące lokalizacji oraz kierowaniem wyników na wybrany obszar;
  • zwiększenie czujności "oceniających" jakość witryny, na sprawdzanie poprawności wyświetlania aktualnych wyników wyszukiwania na dane zapytanie;
  • usunięci reklam o charakterze związanym z erotyką (pojawiać się będą wyłącznie w serwisach, które taką tematyką faktycznie się zajmują);
  • oznaczenie "języka strony" odgrywać będzie większą rolę niż dotychczas (oznaczenie "właściwą flagą");
  • zwiększenie czujności "oceniających" pod kątem określenia jakości strony, powiązanej z jej lokalizacją, preferencjami i językiem ojczystym;
  • umożliwienie wyświetlanie w SERP anglojęzycznych witryn na zapytanie użytkownika, wpisującego w Google "poszczególne frazy" (dotyczy: konkretnej firmy, produktu, informacji naukowych).


Działania te mają wspomóc Google w zwalczaniu spamu w SERP (czemu niezmiennie kibicuję), ale po prawdzie, obawiam się, że "uczciwym stronom" (z odpowiednim contentem, ale niekoniecznie odpowiednim zapleczem odnośników), też się może "dostać". Pozostaje to, o czym pisałam już dawno - koncentrowanie się na treściach unikalnych, stricte powiązanych z tematyką serwisu i odpuszczenie w dużym stopniu linkowania (zwłaszcza tego "na ślepo"). Wkrótce mogą bowiem wypłynąć kolejne "wytyczne" Google, które strony nieanglojęzyczne potraktują gorzej nie tylko z uwagi na zawarte na nich treści, ale również z uwzględnieniem jakości samych linków (pamiętajmy zresztą o Pingwinie, który cały czas ma "oko" na nasze serwisy www).