sobota, 27 września 2014

Panda 4.1. przyszła, namieszała(?) i poszła

Panda 4.1
Czas na update...
Około tygodnia temu pozwoliłam sobie wspomnieć na Facebooku, że coś dziwnego dzieje się w SERP-ach. Wkrótce okazało się, że faktycznie - w tym czasie Google wypuściło kolejną Pandę. O ile jednak jej poprzednie aktualizacje (ponoć już od dawna regularnie skaczące po stronach) nie powodowały większego zamieszania, tak TEJ Pandy nie dało się nie zauważyć (przynajmniej w moim przypadku).

Co poleciało w dół?

Ano bez niespodzianek - strony z rzadko aktualizowaną treścią. Ale dostało się też takim, na których tekstów było po prostu "dostatecznie dużo" by trzymać się TOP-ów. Najwyraźniej Google postanowiło jednak dokręcić śrubę i przymykanie oka na nieco uboższe w content strony (choćby nie wiem jak był on odkrywczy i oryginalny) się skończyło. Mam tylko nadzieję, że nie zacznie się stosowane w przeszłości przez część branży przeliczanie, ile też znaków na stronie Google aprobuje, a poniżej ilu grozi już spadek. Jedno jest pewne - spam nie przejdzie (ostatnio oglądałam śliczną stronę, na której słowo kluczowe słowem kluczowym poganiało i zrobiło mi się od tego ciemno w oczach).

Co zaliczyło wzrosty?

Strony, przy których ostatnio sporo pracowałam, poprawiając teksty i linkowanie wewnętrzne. Od czasu nowej Pandy w SERP-ach łatwiej jest znaleźć podstronę z interesującym użytkownika zagadnieniem, niż domenę główną. Osobiście - popieram.

Wnioski

Jak po każdej Pandzie. Nie stresować się, tylko robić swoje. Odkurzyć nieco zapomniane strony, aktualizować je, powrzucać zdjęcia (z altami) i sprawdzić, co Google na to. Nie sądzę, by konieczne były jakieś dodatkowe zaklęcia odczyniane nad serwisami. Ot, pozostaje nam dbać o content i nie zapominać, że wypada robić to regularnie, a nie raz na ruski rok.