środa, 29 października 2014

Do czego może doprowadzić odebranie Polakom części wyników wyszukiwania w Google

stop piractwu sieciowemu
Google wyrusza na wojnę. Kolejną
Od wczorajszego ranka usłyszeć można, że Google rozpoczyna walkę z piractwem. Zniknąć mają z wyników wyszukiwania linki prowadzące do stron takich jak chomikuj, do torrentów i innych pirackich siedzib nielegalnych filmów, seriali czy muzyki.

Zastanawia mnie, jak też przeciętny użytkownik Internetu w Polsce zareaguje na te zmiany. Wydaje mi się, że pierwsze co zrobi, to "przerzuci się" na binga lub yahoo, którym te restrykcje chyba nawet nie zaświtały w głowach. No dobrze, a jeśli dodamy do tego, że Polak łatwo do zmian się przyzwyczaja, spróbuje parę razy skorzystać z binga i odkryje często lepsze wyniki wyszukiwania niż w Google? True story! Sama korzystam naprzemiennie z tych dwóch wyszukiwarek. 

Pytanie zasadnicze - czy to wpłynie na branżę? Czy nagle odkryty na większą skalę bing zacznie być kolejnym terytorium walki o użytkownika? Nie ukrywam, byłoby nieźle. Bo choć promocja strony w bing różni się nieco od tej w Google, to nie jest ani specjalnie trudniejsza ani też bardziej wymagająca. Kto zatem wie czy Google podejmując, poniekąd zresztą słuszną, walkę z piractwem, nie strzelił sobie w stopę? Zobaczymy.

niedziela, 19 października 2014

Pingwin 3.0 - no to się doczekaliśmy

pingwin 3.0 w natarciu
Przybyłem, zobaczyłem, ooooj, przywaliłem!
Zagraniczne fora już od wczorajszego świtu informują, że "Tak, oto jest, nadciągnął". Kto? Drugi Jeździec Apokalipsy, podrasowany do wersji 3.0. Pingwin. Data końca świata? Tym razem 18.10.2014 roku.

Prawdę mówiąc "cuś" zadziało mi się w pozycjach subtelnie ze 3-4 dni temu, przedwczoraj łomotnęło solidniej, zaś wczoraj miałam już kompletny misz-masz. Patrzyłam sobie na uśmiechnięte mordki na forach branżowych i zastanawiałam się co u licha jest grane, czy tylko u mnie  na frazach wystąpiły jakieś zmiany? Względnie normalni ludzie w weekend zwyczajnie nie pracują.... ;) 

Anyway, analizując od rana to, co się powywracało do góry nogami, mogę stwierdzić tyle:

  • oberwało się u mnie stosunkowo świeżym stronom (siedzącym na domenie krócej niż 6 miesięcy) i to oberwało solidnie (spadki o kilkanaście miejsc na frazie);
  • dostały głównie strony, wobec których (i to ważne, bo potwierdza krążące w świecie SEO tezy), nie była stosowana wystarczająca dywersyfikacja (j.w. - świeży projekt i zwyczajnie zabrakło czasu, a jak wiadomo SEO to nie Szybko Ekspresowo Odwalamy [fuchę] - tu trzeba czasu i cierpliwości);
  • bez zmian na stronach „zasiedziałych” w indeksie (optymalizacja przeprowadzana dawno, dywersyfikacja wciąż ma miejsce, rączkę na pulsie trzymamy);
  • w górę wystrzeliły strony, które te 2-3 lata mają i przy których praca wre od samego początku – zgodnie z zasadą dywersyfikacji. Dopieszczane są od czasu do czasu;
  • po parę miejsc do góry ruszyły frazy na stronach, gdzie konsekwentnie prowadzone są działania dywersyfikujące (od roku lub dłużej) - i tu mam przeczucie, że te pozycje, o ile nie zaniedba się troski o stronę, już gwałtownie nie spadną (w najbliższym czasie przynajmniej).
Trudno ocenić skalę zniszczeń Pingwina mając do analizy dwa dni, ale za jakieś 2 tygodnie będzie już można pewnie na spokojnie ocenić co zadziałało i obroniło serwisy przed spadkiem, a do czego Pingwin z trójką na piersi przyczepił się najbardziej.

czwartek, 9 października 2014

Nadciąga nowy Pingwin, SEOwcy dostają drgawek

Pingwin 3.0
Panie i Panowie, będzie (?) cyrk!
Nie wszyscy SEOwcy rzecz jasna, ale nawet święty, torpedowany codziennie wycedzonym przez zęby hasłem "To już w tym tygodniu!" zapewne też dostałby lekkiej trzęsawki i odczuł falę niepokoju, przelewającą się po jego wnętrzu.

Z jednej strony - trudno dziwić się temu, przepraszam za wyrażenie, "trzęsieniu portkami". Wszak to chyba pierwszy Pingwin rąbnął w branżę najmocniej i wymógł pewne zmiany związane z podejściem do SEO. Z drugiej jednak strony - zdaje się, że wyciągnęliśmy wnioski z tamtego Armageddonu i paru kolejnych? Czego się więc bać?

Nie wnikam czy powody do obaw mają Panowie W Czarnych Kapeluszach (tym się zwykle wiele potrafi upiec), ale WHS
i GHS też nie powinny raczej popadać w paranoję. Jeśli, jak uczono nas na szkoleniach, przez jednostki przesiąknięte wiedzą prowadzone:
- dywersyfikujemy linki
- dywersyfikujemy anchory
- strony mamy zoptymalizowane tak, że można tylko nad nimi cmokać z zachwytu
- stawiamy na brand
- nie tolerujemy upychania słów kluczowych
- staramy się być wszędzie: społeczności, fora, portale tematyczne związane z naszym serwisem
- budujemy serwisy pod strony Klientów (nie mylić z bezwartościowymi zapleczami)
- mamy odnośniki dofollow, nofollow, z tekstu, z grafiki i Bóg wie jeszcze jakie

to raczej nowego Pingwina przetrzymamy. Oczywiście o ile jego założeniem nie jest zastosowanie strategii spalonej ziemi ;) W sytuacji, gdyby linkować nijak się już nie dało i gdyby odnośniki, rekomendacje etc. straciły kompletnie wartość, co nam zostanie? Jak to po bombie atomowej, niewiele - karaluchy i linki sponsorowane. Ale osobiście jestem zdania, że aż tak źle nie będzie. Pozycje polecą? Polecą. Ale czy to pierwszy strzał Google w naszą stronę, po którym się podnieśliśmy? Nie pierwszy. Mało pocieszające, że zapewne także nie ostatni.