wtorek, 10 grudnia 2013

Chcesz wyjść z filtra? Nie miej litości. Dla siebie.

wycinanie maczetą w stylu Tomb Raidera
W zasadzie do powyższych słów sprowadzić można obecną sytuację związaną z filtrami nakładanymi na domeny. Potwierdza je wypowiedziana niedawno przez Zgreda złota myśl na szkoleniu w Warszawie oraz... codzienność. Otóż jeśli chcemy pozbyć się z filtra zapomnijmy o precyzji chirurga, odłóżmy pęsetę, którą dotąd wydłubywaliśmy przegniłe źdźbła z tej Stajni Augiasza, a złapmy za maczetę i najlepiej ową stajnię zrównajmy z ziemią.

Podejście może wydawać się w pierwszej chwili szalone - jak to, wywalać ciułane latami linki, "cudne" efekty pracy automatów, rozstać się z profilami/komentarzami/stopkami na forach dyskusyjnych, wywalać w diabły linki w treści opisów w katalogach SEO?! To z czym u licha zostaniemy, skąd ruch, gdy strona będzie "goła"?

W tym szaleństwie tkwi jednak metoda. Biorąc pod uwagę metody, które pozwalają dzięki garstce linków zająć stronie wysokie pozycje (tak, znów muszę powołać się na tę samą osobę co w wielu moich wpisach, którą jest rzecz jasna +Artur Strzelecki), warto w przypadku wyjątkowo zapaskudzonego profilu linków zdecydować się na rozwiązania radykalne. Wyciąć w pień większość, najlepiej ręcznie (co ciekawe, administratorzy WP-katów i SEOkatów reagują pozytywnie na grzeczną prośbę, z zawoalowanym wspomnieniem o umieszczeniu w disavow.txt w tle) i zacząć od nowa, tym razem z głową. Ale bez zagrywek - uczciwie, na biało (no, dajmy na to, że ecru też jest do przyjęcia), bez cyrków, zaś z elegancką optymalizacją. Coraz wyraźniej widać, że Google zaczyna być odporne na próby wciskania mu kitu, mówiąc kolokwialnie. A deklarowanie w tagach contentu, którego na stronie jest jak na lekarstwo, możemy sobie pod tramwaj podłożyć. Czy wynika to z faktu, że moderatorzy od Googlarzy faktycznie po stronach krążą i rzecz sprawdzają ręcznie (na podstawie "uprzejmych doniesień" czy też sugestii automatów)? Być może. W każdym razie zrobienie wyszukiwarki w konia staje się coraz trudniejsze i mnie osobiście szalenie się to podoba.

Metody wychodzenia z filtra stosowałam rozmaite, zwykle upierając się przy pracochłonnym i wspomnianym wcześniej "dłubaniu pęsetą", przeglądaniu wszystkiego ręcznie, bez mała pod lupą i spędzając czas na dywagacjach "co Google może myśleć". Dawało to efekty, owszem, ale w ostatnich czasach liczba wysłanych przy tym systemie pracy odwołań wzrosła mi dwukrotnie w stosunku do mojej wcześniejszej średniej (2-3). Po zdjęciu filtra, strona wracała na pozycje sprzed kary, z niewielkimi spadkami.

Metodę machania maczetą przy jednoczesnym wdrażaniu zaleceń Artura zastosowałam na jednej ze stron natychmiast po szkoleniu w Warszawie. Dziś przyszła odpowiedź o zdjęciu filtra, za tydzień do dwóch powinny być wyniki w SERP. Nie omieszkam się nimi podzielić.

7 komentarzy:

  1. Nie ma co się szczypać. Najlepiej zacząć od usunięcia wszystkich swoich stron zapleczowych - precle, katalogi, profile itp. Jeśli narzędzia jak seo odkurzacz, link detox itp. świetnie wykrywają słabe linki, to Google nie potrafi? Pooglądajcie sobie przykłady http://www.google.com/intl/en_us/insidesearch/howsearchworks/fighting-spam.html i zastanówcie się czy warto odpalać teksty z synonimami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyzwyczajona do metod własnych, dalekich od XRumaków i takich tam cudów, bawiłam się w precyzję na witrynach, z którymi przychodzono do mnie do odfiltrowania "z zewnątrz". Słowo daję, że oczom nie wierzyłam przeglądając niektóre linki. Ale teraz chrzanię, jadę metodą ww. i "nawracam" właścicieli stron na właściwe ścieżki związane z SEO. Inaczej już się po prostu nie da (nie liczę zabawy w kotka i myszkę stosowaną przez ciemniejszą część branży).

      Usuń
    2. Widziałem też disavowy z kasowanie youtube'a. Nie wiem jak można wyceniać wyjście w z filtra na 400zł (takie ceny widziałem). Wtedy chyba liczy się na wycięcie wszystkiego jak leci i fart, że Google wróci. Selektywne wycięcie złych linków, to masę roboty, a to musi kosztować.

      Usuń
    3. Wyceniane jest i drożej, z banalnego powodu. To nie chodzi o "kopiuj/wklej" do disavow i uznanie, że "jest pozamiatane". Tu trzeba jednak przysiąść i przejrzeć, to co dobre - zostawić (nieliczne), co złe - usunąć RĘCZNIE (a przynajmniej wykonać ze 2-3 próby takiego usunięcia, co wiąże się ze ściganiem administratorów stron). Walka z filtrem to, nawet przy machaniu maczetą, nie jest zajęcie na godzinkę czy dwie. To jest naprawdę przeprawa przez szambo.

      Usuń
  2. Ewelina, nie ma własciwej sciezki zwiazanej z SEO, albo rezykujesz
    albo nic nie robisz i tez możesz dostać po dupie
    dla mnie to co piszesz to jakies opowiadanie bajek
    co z tego ze wytniesz wszytkie linki jak za chwile bedziesz dodawac nowe wg Ciebie naturalne
    a wg mnie i googla niekoniecznie bedzie to naturalne

    tak wiec metoda o ktorej piszesz jest w pewnym stopniu dobra zeby wyjsc z filtra
    ale nie za gwarantuje Ci ona tego że poźniej juz go nie dostaniesz mimo, że jak piszesz chcesz nawracać właścicieli stron na właściwe ścieżki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozycjonowanie nie bazuje już od dawna na zasadzie "im więcej linków tym lepsza pozycja". Można przy minimalnej ilości odnośników (i paru innych metod) wejść do TOP10 nawet na trudniejsze hasła. Wymaga to czasu i mnóstwa pracy, ale jest do zrobienia - co wielokrotnie udowodnił mi Artur Strzelecki.

      Usuń
  3. ale ja nie wyznaje takiej zasady "im więcej linków tym lepsza pozycja"
    mówie tylko ze za tą minimalną ilość linków, jak piszesz wyzej tez możesz oberwac

    mialem kilka stron przy ktorych nic nie było robione i tez polecialy w dół
    tak wiec na seo nie ma zlotego srodka

    OdpowiedzUsuń