Na premierę SiteCondition.com czekała z niecierpliwością chyba cała branża SEO i SEM skupiona wokół społeczności SEOPoland na Google+. I trudno się dziwić - zapowiedź polskiego odpowiednika systemu LinkDetox (za przeproszeniem, w cholerę drogiego) musiała wzbudzić entuzjazm. Zwłaszcza, że Google nie odpuszcza, a maile o treści "Moja strona została ukarana. Pomocy!" twardo zalewają skrzynki osób z branży. Możliwość skorzystania z narzędzia, które co prawda sprawy za nas nie załatwi, ale pomoże uporządkować profil linków, napawała entuzjazmem tak potężnym, że w dniu premiery ciężko było znaleźć dyskusje poświęcone innej tematyce. Miłośnicy SEO, bez mała z zegarkami w rękach i wypiekami na twarzy, oczekiwali na sygnał od administratorów. I wreszcie nastąpiła ta chwila.
Rejestracja w SiteCondition i nawigowanie po nim jest dziecinnie proste. System jest intuicyjny i w zasadzie wymaga od użytkownika wyłącznie:
- utworzenia nowego projektu z nazwą domeny;
- wrzucenia do projektu pliku wygenerowanego z Narzędzi dla Webmasterów (chodzi o linki kierujące do domeny);
- uruchomienia projektu po otrzymaniu informacji, że plik został wgrany prawidłowo.
Teraz pozostaje nam poczekać, aż objawią się rezultaty (czas oczekiwania, co logiczne, uzależniony jest od liczby linków, które system musi zbadać).
Nad SC (nie mylić ze "StarCraftem") spędziłam kilka ostatnich dni, w związku z czym udało mi się chyba zauważyć najistotniejsze zalety i wady programu.
Przyznać trzeba, że narzędzie nie dość, że działa sprawnie, to jeszcze jest z dnia na dzień udoskonalane, co cieszy niezmiernie. Admini czytają chyba w myślach użytkowników, dokładając nowe funkcjonalności i ulepszając system. Co istotne - korzystanie z SC nie doprowadza na skraj bankructwa. Trzy pakiety z różną ilością punktów do wykorzystania (w dowolnym czasie!) w pełni powinny zaspokoić potrzeby i tych mniej i tych bardziej wymagających. A wydanie niecałych 200 zł na pakiet podstawowy choćby w celu sprawdzenia "czym to się je", warte jest swojej ceny.
Nawigacja, jak już wspomniałam, również nie jest problematyczna, a i wyniki zaprezentowane są w sposób przejrzysty, choć tu następuje pierwszy zgrzyt. Ale po kolei, przyjrzyjmy się najpierw rezultatom przeskanowania przez SC mojej własnej strony firmowej, tj. http://artevia.pl :
Już pierwszy ekran koncentrujący się na przedstawieniu danych odnośnie Linków, robi dobre wrażenie. Dostajemy sporo informacji o profilu linków: ich ilości, jakości, a nawet o ich pochodzeniu (pod kątem skryptu). Mnie najbardziej zainteresowały trzy wykresy, dzięki którym już jeden rzut oka wystarcza do oceny sytuacji. No dobra, uczciwie przyznam, że jeden rzut oka to za mało, bo wszystkie trzy diagramy pojawiają się i znikają z prędkością światła i dopiero wduszenie przycisku pauzy (chwała Bogu, że nam ten przycisk dano!) powoduje zatrzymanie rozpędzonego szaleństwa, złapanie oddechu i przystąpienie do analizy. Dobrze byłoby nieco zwiększyć odstępy czasowe pomiędzy prezentacją poszczególnych wykresów tak, by użytkownik nie musiał w panice rzucać się do zatrzymywania całości i aby mógł przejrzeć na spokojnie wszystkie informacje. Na mój gust, można też z samoczynnego przeskakiwania diagramów zrezygnować całkowicie, ostatecznie dano nam strzałki pozwalające nawigować pomiędzy wykresami i chyba każdy z ich obsługą da sobie radę.
Okej, cóż jeszcze tu mamy? Informacje kojarzące się z danymi, jakie prezentuje inny zagraniczny program, MajesticSEO (linkujące domeny, linki przychodzące, usunięte) oraz linki pominięte. Każdy link oceniony jest pod kątem jakości, liczby podstron, na których się wyświetla, otrzymujemy też jasne dane co do dofollow i nofollow.
Po przełączeniu na zakładkę Treść otrzymujemy kolejną planszę wyników:
Tu wyraźnie widać, że strona badana jest pod kątem algorytmu Panda, a prześwietlane jest między innymi nasycenie strony słowami kluczowymi. Pojawiają się też pierwsze wskazówki, ale wraz z nimi - także pewien problem. Czytamy na przykład: "W serwisie znajduje się sporo podstron o małym nasyceniu frazami exact match. Może warto dooptymalizować te podstrony." Cóż, pewnie i warto, ale aż się prosi o przycisk w stylu "Pokaż te podstrony". Można rzecz jasna wybrać z listy konkretną podstronę samodzielnie i sprawdzić, co SiteCondition myśli na jej temat i czy to ona wymaga optymalizacji, ale przebijanie się przez kilkaset podstron celem "wyłuskania" tych właściwych, może wywołać zgrzyt zębów.
Druga wskazówka umieszczona w tej zakładce głosi: "Uwaga!!! Znaleźliśmy bardzo podobną treść do Twojej witryny na innych stronach. Koniecznie napraw ten problem - w przeciwnym wypadku witryna może spaść w rankingu Google.". I choć tutaj możemy przyjrzeć się owym podejrzanym duplikatom, to zwykle okazują się one np. wpisami w dwóch czy trzech katalogach, albo stronami kompletnie z naszą niepowiązanymi (z jedną cechą wspólną - identyczny formularz kontaktowy). SC nie wykrywa za to faktycznie "zerżniętych" treści, jakie jest w stanie wyłapać Copyscape (o jego wykorzystaniu pisałam tutaj). Myślę jednak, że z czasem SiteCondition coraz lepiej będzie radzić sobie z wychwytywaniem duplikatów i wówczas konieczność korzystania z Copyscape zniknie. Nie ukrywam, byłoby miło ;)
Zakładka Słowa kluczowe ma na celu wskazanie nam błędów i wypaczeń, które mogłyby zwrócić uwagę Pingwina:
Mamy tu sporo przydatnych informacji - przykłady fraz EM, brandowych, a także dane w procentach. Jeśli haseł związanych z marką mamy mniej niż 40%, SC uprzejmie nas o tym powiadomi i zasugeruje zwiększenie ich liczby.
Intrygujące jest dla mnie hasło "jakość linków". SiteCondition na odrębnej stronie informuje co prawda jak ową jakość oblicza, ale nie informuje już co oznacza "link słabej jakości".
Wracając na zakładkę Linki możemy sobie popatrzeć jak zostały one przez SC ocenione i samodzielnie wydedukować, cóż narzędzie może mieć na myśli. Najwyższa wartość w przypadku mojej strony to 94.73. Najniższa: 49.03. Na innych badanych przeze mnie stronach, linki najniższej jakości osiągały wartość 60 punktów "z groszami", co raczej (tak na chłopski rozum) wskazywałoby na ich przeciętną jakość, ale nie sugerowało dramatu. Niewątpliwie pomocne byłoby umieszczenie gdzieś wskazówki, jak odczytywać wspomniane wyżej liczby i które z linków mogą stronie szkodzić. Zwłaszcza, że po przejściu do ostatniej zakładki, pozwalającej na stworzenie pliku disavow.txt, sami musimy określić wartość linków, których chcemy się zrzec. Czy faktycznie odnośnik o wartości 60 punktów jest na tyle słaby i szkodliwy, by ładować go do worka ze śmieciami?
Oczywiście musimy pamiętać, że SiteCondition nie rozwiąże za nas sprawy filtra (odwołania przecież też za nas nie napisze). Jest narzędziem, które ma nam pomóc w ocenie kondycji strony. I przyznam, że jak na pierwszych kilka dni działania, radzi sobie z tym całkiem nieźle. A wprowadzenie kilku ulepszeń sprawiłoby, że SC dodatkowo zwiększyłby swoje możliwości i przyspieszył pracę. Co byłoby pomocne? Choćby:
- wskazanie, choć w przybliżeniu, wartości przy której link uznawany jest przez SC za szkodliwy (tak, by można było wziąć go dodatkowo pod lupę);
- wprowadzenie możliwości wyświetlania całej grupy linków słabej jakości za pomocą jednego kliknięcia;
- wprowadzenie opcji "pokaż katalogi seo-spam" (w ten sposób przez SC określone);
- dorzucenie opcji wyświetlania podstron, które wymagają wprowadzenia zmian w treści (z podziałem na "zbyt duże nasycenie frazami EM" i "zbyt małe nasycenie frazami EM").
Tyle obserwacji z mojej strony. Czekam na Wasze komentarze, dajcie znać co przegapiłam analizując narzędzie i jakie jeszcze ulepszenia warto byłoby w nim wprowadzić. Autor komentarza, w którym pojawi się najwięcej ciekawych wskazówek, otrzyma mały bonus w SC - 50 000 punktów do wykorzystania na analizę własnych serwisów :)
I na sam koniec, duży ukłon w stronę twórcy serwisu, którym jest +Radosław Kubera - zarówno za SiteCondition, jak i za umożliwienie podzielenia się z Wami ww. punktami :)
[EDIT: SC zrecenzował też +Artur Strzelecki - jego artykuł znaleźć można pod adresem http://www.silesiasem.pl/sitecondition-com-test-oprogramowania-do-audytow-seo]
I na sam koniec, duży ukłon w stronę twórcy serwisu, którym jest +Radosław Kubera - zarówno za SiteCondition, jak i za umożliwienie podzielenia się z Wami ww. punktami :)
[EDIT: SC zrecenzował też +Artur Strzelecki - jego artykuł znaleźć można pod adresem http://www.silesiasem.pl/sitecondition-com-test-oprogramowania-do-audytow-seo]
Szkoda że nie ma wersji "Demo" z prawdziwego zdarzenia.
OdpowiedzUsuńMariusz Kłacz wejdź na FB na profil sitecondition, tam pytamy co byscie chcieli zobaczyć w demo :D Pozdrawiam.
UsuńRaczej chodzi o demo jakie przyjeło się stosować w tego typu startup'ach i narzędziach SAAS - czyli darmowy dostęp podstawowych danych, w ograniczonej ilości + opcja wykupy więcej. Przykład: darmowe pakiety na SEO Station, okres testowy na Brand24, ograniczona baza odbiorców na FreshMailu. To takie małe wskazanie odemnie, bo osobiście śledzę liczne narzędzia które powstają i widzę, że model udostępnionych opcji bezpłatnych pozwala na przyciągnięcie ludzi (a przez to konkretnych leadów), które można potem zachęcać.
UsuńDopieszczenie graficzne, ale to kwestia ewolucji myślę - bo każde narzędzie na początku wygląda roboczo, coraz bardziej się dopieszczając.
Brakuje mi wyjaśnienia idei punktów. Ok, moge je kupić - ale brak informacji jak one się w systemie wydatkują. Czy płacę raz i mam dostęp do dowolnej ilości sprawdzeń stron, tylko do takiej a takiej ilości linków - czyli ilość punktów to określenie mojego zakresu działania? Czy może każde sprawdzenie to wydatkowanie tych punktów, a nie tylko skala możliwości?
Jak koledzy wyżej ... Dajcie przetestować narzędzie na jakiś okres. Wszystko będzie super fajne to i klienci stali będą. I tak zyskujecie na tym, otrzymując od ludzi info o dobrych miejscach na reklamę. Ja na pewno nie zamierzam wydać 200 zł na to aby coś przetestować, ani licytować się z kim na facebook aby ktoś z łaski swojej dał mi parę punktów do przetestowania.
UsuńSebastian wspomniał o opcji "darmowy dostęp podstawowych danych, w ograniczonej ilości + opcja wykupy więcej" występującej w innych narzędziach. Można zwrócić uwagę że wymienione przez niego narzędzia mają obecnie większą konkurencję, dłużej działają na polskim rynku i przypuszczalnie stąd bardziej zróżnicowana i zachęcająca oferta cenowa skierowana do klientów o różnych potrzebach. Być może w przyszłości rynek również wymusi na SiteCondition ofertę, obejmującą klientów o mniejszych potrzebach ilościowych.
UsuńW obecnej wersji cennika serwis jest skierowany bardziej do agencji seo oraz większych firm, i słusznie, bo są to najbardziej świadomi potencjalni klienci. Mała firma lub mikrofirma raczej nie potrzebują sprawdzania aż 100 000 linków dla swojej jednej strony, nawet rozciągając to bardzo w czasie. Dla nich rozsądne rozwiązanie to wykupienie jednego pakietu dla siebie i swoich znajomych lub skorzystanie z pośrednictwa agencji seo - zależy który wariant jest bardziej opłacalny.
Obecnie do zakupu pakietu w SiteCondition skłania pilna potrzeba (powiadomienie o nienaturalnych linkach) lub ciekawość, chęć sprawdzenia swojego profilu linków, a w tym przypadku mamy więcej czasu na podjęcie decyzji. Przypuszczam, że kluczowe opinie, decydujące o jego większym sukcesie na rynku, to te które dopiero powstaną i poinformują o jego skuteczność - jakie efekty uzyska się po wprowadzeniu proponowanych rekomendacji wynikających z wygenerowanego raportu.
Świetna recenzja! Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem punkt:
OdpowiedzUsuń"wskazanie, choć w przybliżeniu, wartości przy której link uznawany jest przez SC za szkodliwy"
lecz jeśli tak, to taka wartość jest wskazana w dokumentacji:
"Oto jakie przedziały przyjęliśmy na użytek własny przy określaniu, który link jest spamem, a który nie:
- strony w przedziale 0-75% - spam
- strony w przedziale 76-85% – strony o przeciętnej jakości
- strony powyżej 85% - strony o dobrej jakości"
Seo odkurzacz jest lepszy - głównie ze względu na cenę i fakt, że autor jest bardzo otwarty na uwagi. Jeszcze pewne rzeczy wymagają doszlifowania, ale cena 65 zł brutto za licencję pozwalająca na analizę wielu projektów robi wrażenie....
OdpowiedzUsuńJa korzystam z tych dwóch narzędzi na przemian :)
Usuń"Seo odkurzacz jest lepszy - głównie ze względu na cenę i fakt, że autor jest bardzo otwarty na uwagi."
OdpowiedzUsuńCzy przypadkiem nie robisz czarnego PRu swojej konkurencji? Mam na myśli http://goo.gl/gXjrwL gdzie przyznajesz, że jesteś związany z innym projektem. Tu http://goo.gl/E3AhxM też robisz szemrany marketing komentując wpisy o jeszcze innych narzędziach do analizy linków.
Ta odpowiedź chyba powinna się wyświetlić pod profilem Sebastiana ;)
UsuńJest różnica między "szemranym" - a między uświadamianiem ludzi, bo ... ich źle uświadomiono. Pisałem już tyle razy o tym, ale jak widzę, że nadal emocje biorą górę nad logiką.
UsuńWiesz, bloger może pisać coś dobrego, albo coś, za co mu zapłacą; ja zaliczam się do pierwszej grupy - a że wiele osób to "boli", no cóż, to już nie mój problem...
W projekt wszedłem po tych komentarzach - czy to się komuś podoba, czy też nie.