Nie tak dawno temu wspominałam w dwóch wpisach o sposobach walki z ludźmi, którzy bez najmniejszych skrupułów, metodą "kopiuj-wklej" kradną treści ze stron internetowych. Formularz, który należy wypełnić oraz dodatkowe wskazówki, znajdziecie głównie w drugim wpisie, tutaj. W chwilę przed tym, jak ów wpis popełniłam, wysłałam za pomocą wspomnianego w nim formularza zgłoszenie o kradzieży treści ze strony mojej Klientki (zrzynka bezwzględna i bezczelna, co do kropki i przecinka). I dzisiaj oto nadeszła upragniona wiadomość zwrotna od Google:
Jak łatwo policzyć, weryfikacja zgłoszenia i podjęcie decyzji o usunięciu skradzionej treści z SERP trwała 10 dni, więc dość krótko (przynajmniej ja nie narzekam). Widać zatem, że naprawdę poświęcenie kilku minut na wypełnienie poszczególnych pól formularza i wskazanie złodzieja, nie jest czasem straconym, ani też walką z wiatrakami.
P.S. Przed sekundą otrzymałam kolejną radosną informację, tym razem dotyczącą bloga, którego właśnie czytacie ;) Jakiś automat wygrzebał sobie z niego fragment poświęcony ankietom na FB i przerzucił na inny serwis. Kontaktu z właścicielem zautomatyzowanego cuda nie było, więc od razu przeszłam do meritum. Do czego i Was zachęcam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz